zamknij

Wywiady

Będę odważnie wychodził do mieszkańców, a moją pracą nie zainteresuje się CBA

- W Nowej Prawicy są ludzie ideowi, którzy angażują się w politykę, by coś zmienić na lepsze, by pracować dla miasta i społeczeństwa. Tego nie można powiedzieć o przedstawicielach mainstream’owych partii czy komitetu udającego bezpartyjny. Patrząc też na listy kandydatów do Rady Miasta widzimy nazwiska osób pracujących w instytucjach zależnych od Urzędu Miasta. Czy tacy ludzie mogą naprawdę reprezentować mieszkańców? Wątpię

– mówi Piotr Siejok, kandydat na prezydenta Żor z ramienia KW Nowa Prawica – Janusza Korwin-Mikke.


Już po raz drugi ubiega się Pan o urząd Prezydenta Żor. Cztery lata temu zdobył Pan najsłabszy wynik. Co zmieniło się od tego
czasu?


- Przez cztery lata zmieniła się przede wszystkim baza wyborcza. Pełnoletniość osiągnęło pokolenie urodzone po 1989 roku, w którym obecnie bardzo popularne są poglądy prawicowe, wolnościowe i narodowe. Cztery lata temu to pokolenie było mniej liczne, co sprawiło, że jako Alternatywa Żorska byliśmy głosem wołającego na pustyni. Już wtedy alarmowaliśmy o fatalnym stanie finansów miejskich. Oprócz nas nikt nie podnosił tematu dworca kolejowego, o którym teraz przypomniał sobie nawet obecny prezydent. Jako Alternatywa Żorska prezentowaliśmy program, który wpisuje się w poglądy prezentowane przez obecną Nową Prawicę. Dodam też, że trzech głównych twórców Alternatywy startuje w wyborach do Rady Miasta z list KNP – jest to Dawid Widera, Arkadiusz Markowski i jestem to ja.


A co u Pana zmieniło się w tym czasie?


- Od 2,5 roku działam w Radzie Dzielnicy Osiny. Ponadto moja praca zawodowa umożliwia mi stały kontakt z ludźmi i obserwację życia społecznego w mieście. Na podstawie rozmów z mieszkańcami uświadomiłem sobie, że cztery lata temu nie dotarliśmy do ludzi. Być może zabrakło nam czasu, być może popełniliśmy błędy logistyczne. Trudno też wzbudzić zaufanie wyborców, jeśli startuje się z anonimowego komitetu. W żorskim kole Kongresu Nowej Prawicy odnalazłem wielu ludzi o podobnych poglądach. Teraz mamy lepsze zaplecze kadrowe i przewiduję, że dotrzemy do większej rzeszy mieszkańców.


Swoją decyzją o kandydowaniu zaskoczył Pan niejedną osobę. Nam też się przyznał, że rejestracja odbyła się „ostatnim rzutem na taśmę”. A może jednak było to zaplanowane działanie?


- Nie, to nie była założona strategia. Była giełda nazwisk, jednak kolejni kandydaci nie spełnili naszych oczekiwań - na pierwszy plan wysuwały się osobiste ambicje lub nierealne marzenia osób, z którymi prowadziliśmy negocjacje. Wreszcie uznaliśmy, że program może zrealizować wyłącznie osoba autentycznie związana z ruchem wolnościowym.


We wrześniu żorska Nowa Prawica ogłosiła, iż jej celem jest zdobycie dwóch mandatów w Radzie Miasta Żory. Ten wynik uznacie za sukces czy liczycie już na więcej?


- Walczymy o więcej. Choć system D’Hondta nie sprzyja mniejszym ugrupowaniom, wierzę w to, że w każdym okręgu mamy szanse zdobyć przynajmniej jeden mandat. Dwa mandaty to nasze minimum.


Co Żorom ma do zaproponowania Nowa Prawica?


- Wolność i gospodarność – najkrócej. Zamierzamy zwiększyć limit środków przeznaczonych na budżet obywatelski. Obecnie o sprawach mieszkańców decydują Rada Miasta i Prezydent, pomija się w tym wszystkim Rady Dzielnic. Chcemy usprawnić funkcjonowanie tych jednostek i nadać im realne kompetencje decyzyjne i instrumenty finansowe.


Kontynuując ten wątek, jak ocenia Pan aktualną władzę sprawowaną w mieście?


- Nie można dobrze oceniać władzy, która wprowadza miasto w spiralę zadłużenia, a do jej drzwi puka owiane złą sławą Centralne Biuro Antykorupcyjne. Swoisty cynizm tej władzy pozwala im na przyznawanie sobie nagród i propagowania sukcesu, w momencie gdy zmarnowano miliony złotych na bezużyteczne inwestycje. W sytuacji, gdy nasze miasto znajduje się na trzecim miejscu haniebnego rankingu najbardziej zadłużonych miast grodzkich, a perspektywy demografów ukazują exodus prawie 30% mieszkańców miasta w ciągu najbliższych 20 lat. Ekipa prezydenta 4 lata temu obiecywała wiele, mamiąc mieszkańców. Jakie są tego efekty? Dworzec kolejowy do dziś kompromituje miasto, problem dostrzeżono dopiero tuż przed wyborami, by wytrącić konkurencji argument z ręki - czyli dokładnie tak jak przed 4 laty. Prezydent miał wystarczająco dużo czasu by pokazać mieszkańcom, co o tej sprawie sądzi i co zamierza zrobić. Pokazał więc, że ma użytkowników kolei i mieszkańców Kleszczówki w głębokim poważaniu. To tylko jeden z wielu przykładów ukazujących patologię tej władzy. Władzy, dla której interes mieszkańców liczy się jedynie w czasie kampanii wyborczej.

Zmienić „miejski układ” to jedno z głównych założeń kandydatów Nowej Prawicy. Co to oznacza?


- By zmienić „miejski układ” do samorządu muszą przyjść nowi ludzie. W przeciągu kilkunastu lat, ludzie z mojego pokolenia wchodzili do Rady Miasta z dużych komitetów, dużych partii. Były wiązane z nimi nadzieje. Jednak wchodząc w te duże partie, musieli się dostosować i weszli w ten „układ”, jeszcze go wzmacniając. Nie będę wymieniał nazwisk, ale i w PiS-ie, i w PO są takie przykłady. W Nowej Prawicy, dla odmiany, są ludzie ideowi, którzy angażują się w politykę, by coś zmienić na lepsze, by pracować dla miasta i społeczeństwa. Tego nie można powiedzieć o przedstawicielach mainstream’owych partii czy komitetu udającego bezpartyjny. Patrząc też na listy kandydatów do Rady Miasta widzimy nazwiska osób pracujących w instytucjach zależnych od Urzędu Miasta. Czy tacy ludzie mogą naprawdę reprezentować mieszkańców? Wątpię.


Jak zatem miałaby wyglądać kadencja 2014-2018? Wspomniał Pan o chybionych inwestycjach. To co, dokończyć je i sprzedać?


- Nowa Prawica ma w swoim programie komercjalizację nierentownych miejskich spółek i pozbycie się mienia komunalnego, które niszczeje. Nie można się ciągle zadłużać, trzeba szukać oszczędności. Co ważne, nie mamy jasności co do wydatków, np. w zakresie Muzeum Ognia. Prezydent na sesji Rady Miasta ucieka od zapytań radnych. Podejrzana jest dla nas także spółka Nowe Miasto. Nie można działać tak, że ciągle jesteśmy przedmiotem zainteresowania dla CBA. Nie chcę jednak rzucać słów na wiatr – najpierw trzeba mieć wgląd w finanse, by móc kompetentnie odpowiedzieć na tego typu pytania.


Co chciałby Pan zrobić w mieście? Na jakie kierunki postawić?


- Nie będzie przyzwolenia na uchwalanie budżetu z deficytem. Potrzebna jest też infrastruktura tworzona z myślą o żorzanach. Słyszymy, że teraz prezydent będzie rozpoczynał prace związane z dworcem PKP, ale trzeba wiedzieć, iż np. mieszkańcy Kleszczówki upominają się o kładkę nad przejazdem kolejowym, by nie marnować czasu na stanie przed przejazdem. Są też pomysły budowy co najmniej dwóch przejść podziemnych na Alei Zjednoczonej Europy. Ważna jest również reorganizacja Urzędu Miasta – w mojej ocenie jest to pole do dużych oszczędności. Biurokracja, sztuczne etaty kierownicze, także w spółkach miejskich – trzeba to zakończyć.


A co z ożywieniem żorskiej Starówki?


- To co się stało ze Śródmieściem, to efekt polityki obecnych władz miasta, która postawiła na ściągnięcie do Żor dużych korporacji zapominając o wspieraniu drobnej przedsiębiorczości. Te duże zakłady, które w Żorach ulokowały swoje filie, w obliczu jakiegokolwiek kryzysu najpierw zaprzestaną produkcji tutaj. To z kolei doprowadzi do niebezpiecznego wzrostu bezrobocia, którego to ograniczeniem szczycił się prezydent Socha. Nie chcemy przywilejów wyłącznie dla dużych korporacji, stwórzmy warunki drobnym przedsiębiorcom, którzy mogą dać pracę pewniejszą i lepiej płatną, niż w strefach ekonomicznych. Inaczej też nie ożywimy Starówki. Zrobienie z Żor centrum handlowego odbiło się na Rynku. Jeśli obniżymy opłaty, zwalczymy biurokrację, mieszkańcom naszego miasta łatwiej będzie się bogacić i wkrótce przestanie być tak, że jedynym opłacalnym na żorskim rynku interesem będzie prowadzenie banków. Weźmy też pod uwagę, ile młodych osób wyjechało z Żor podczas kadencji Waldemara Sochy. Można powiedzieć, że mamy zapaść demograficzną. Trzeba myśleć, jak ich skutecznie ściągnąć z powrotem. Dodam, że do Anglii czy Niemiec pojechali najbardziej kreatywni ludzie, tam założyli swoje firmy, tam działają i samym PR-em ich nie przekonamy. Trzeba im dać konkrety – obniżyć podatki, a przede wszystkim ten od nieruchomości dla osób prowadzących działalność. Trzeba zrobić to wszystko, co tylko można zrobić w ramach samorządu.


Mówiliśmy już o tym, czego brakuje w Żorach. W takim razie jest coś, co zasługuje na pochwałę?


- Jeżeli dzieje się coś dobrego, to z pewnością to zauważamy. Niestety, większość tych inwestycji startuje tuż przed wyborami. Trafną decyzją jest np. rozwój i stworzenie centrum rekreacji w Parku Cegielnia. Popieramy pierwszy ruch prezydenta Sochy w jego pierwszej kadencji – likwidację straży miejskiej.


Kończąc zapytam, jakim Piotr Siejok będzie prezydentem miasta i dlaczego żorzanie mieliby zaufać właśnie jemu?


- Przede wszystkim będę prezydentem transparentnym, nie bojącym się ludzi i nie wysyłającym swoich doradców na spotkania rad dzielnic. Będę odważnie wychodził do mieszkańców. Zapewniam też żorzan, że moją pracą nie będzie się interesowało CBA. Obecny wiceprezydent oraz radny skompromitowanej partii rządzącej, nie niosą nadziei na żadne zmiany. Stawiam na realizm.


Dziękuję za rozmowę!


Rozmawiała Wioleta Kurzydem


Piotr Siejok – 38 lat, absolwent politologii na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Obecnie żorski przedsiębiorca, radny dzielnicy Osiny. Członek Klubu Myśli Polskiej im. Feliksa Konecznego, jeden z twórców Komitetu Wyborczego Wyborców Alternatywa Żorska.

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (4):
  • ~Tajemniczy Don Pedro 2014-10-27
    20:43:59

    9 0

    Warto dać szansę Nowej Prawicy w Żorach, może w końcu przestaną powstawać jak grzyby po deszczu różnorakie muzea i inne dziwne inwestycje, które są finansowane z NASZEJ kieszeni. Macie głos!

  • ~ 2014-10-31
    18:58:54

    0 0

    Jestem ciekawa czy mieszkania komunalne na ul Bocznej 13 będą do wykupu i ciekawe czy spadną czynsze ? Blok mieści się pod lasem a za czynsz trzeba płacić jak by sie w centrum mieszkało .

  • ~kaenpowiec 2014-11-03
    00:37:56

    2 0

    Szanowna Pani Doroto,
    wszystkie mieszkanie komunalne będą możliwe do wykupu a nieużywana własność gminy w postaci np. nieruchomości zostanie zlicytowana. Tam, gdzie nie będzie ofert wykupu, zostaną zmniejszone czynsze. Czym więcej pieniędzy w kieszeni mieszkańca tym bardziej dynamiczny rozwój.

  • ~ 2014-11-08
    19:22:53

    1 0

    Do kaenpowiec Jestem za ,ale wszyscy z bloku 13 na bocznej chcą wykupu . Niektórzy chcą sprzedac i wynieść się do centrum miasta np ja . Mam nadzieje że nowy Rząd w końcu będzie przyjazny mieszkańcom i w końcu będą wykupy .

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu tuZory.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.