zamknij

Wywiady

Jako PiS możemy zrobić dla miasta coś więcej

- Z pewnością dobrze wykorzystaliśmy atut położenia naszego miasta, czyli na przecięciu głównych szlaków komunikacyjnych – przy Drodze Krajowej nr 81, autostradzie A1. Trzeba też zwrócić uwagę na fakt istnienia podstrefy Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Czego brakuje? Może pieniędzy, czasu i odrobiny cierpliwości

– mówi Daniel Wawrzyczek, kandydat Prawa i Sprawiedliwości na Prezydenta Miasta Żory.


To będzie już Pana trzeci start w wyborach prezydenckich, zatem „do trzech razy sztuka”?

- Kiedy człowiek zajmuje się działalnością społeczną, bo o polityce na poziomie miasta ciężko mówić, to powinien być stale przygotowany do podejmowania takich wyzwań. Myślę, że moja aktywność od 1998 roku tłumaczy moje miejsce w mieście i to, że nauczyłem się być przygotowany stale. A to, czy za trzecim razem się uda, będzie zależało wyłącznie od wyborców.


Czym chce Pan przekonać wyborców do oddania głosu właśnie na Pana?


- Przede wszystkim zdobytym przeze mnie doświadczeniem. Przez 12 lat pełniłem funkcję Zastępcy Prezydenta Miasta Żory, teraz jestem doradcą prezydenta ds. gospodarki przestrzennej. Przez 8 lat zasiadałem w zarządzie, w tym przez 4 lata byłem prezesem Międzygminnego Związku Komunikacyjnego w Jastrzębiu-Zdroju, jednego z największych związków komunalnych w Polsce. Uważam więc, że mam i przygotowanie, i doświadczenie w kierowaniu taką jednostką jaką jest Gmina Żory. Wiem jak kierować miastem i nie czuję się mniej predestynowany do tej roli od innych kandydatów.


Współpracuje Pan z prezydentem Waldemarem Sochą od wielu lat – wcześniej jako zastępca, teraz jego doradca. Ponownie wystąpił Pan przeciwko niemu – jako konkurent w wyborach…


- Całe moje dorosłe życie, począwszy od okresu studiów, które zaczynałem w 1981 roku, walczyłem o demokrację w Polsce. Aż nastąpiła w 1989 roku. I tak się umówiliśmy w tej demokratycznej Polsce, że co cztery lata odbywają się wybory, w których każdy może wystartować, a obywatele zdecydują kogo obdarzą swoim zaufaniem. Nie będę atakował nikogo, ani prezydenta Sochy, ani też innych kandydatów – skupię się raczej na tym, co jako Prawo i Sprawiedliwość możemy zaproponować mieszkańcom.


W takim razie jak Pan odebrał oświadczenie Waldemara Sochy w sprawie kontroli Centralnego Biura Antykorupcyjnego w Urzędzie Miasta Żory? Prezydent uważa, że odbywa się ona właśnie z „inspiracji” konkurentów w wyborach.


- Nie jestem inicjatorem tej kontroli, nie dotyczy mnie ona bezpośrednio. Rozumiem jednak sytuację pana prezydenta Sochy, gdy w urzędzie pojawia się jakaś kontrola, to pierwsze spojrzenie skierowane jest na szefa. Mamy rok wyborczy, to wywołuje jakąś sensację. Chciałbym dodać, że w zeszłym roku w urzędzie miasta było 18 kontroli różnych instytucji i wszystkie zakończyły się dla naszego urzędu pozytywnie.


Jak Żory będą zmieniać się w latach 2014-2018, jeśli Prawo i Sprawiedliwość wygra wybory samorządowe?


- Chcemy, by nasz program był czytelny dla obywateli. Propozycje PiS-u są oparte na możliwościach budżetowych miasta. Nie będziemy obiecywać rzeczy, których nie jesteśmy w stanie zrealizować, przede wszystkim na podstawie obowiązujących przepisów prawnych. Chcemy skupić się na opiece społecznej i zdrowotnej. Zależy nam również na komunikacji miejskiej, usprawnieniu ruchu w Żorach. Chcielibyśmy wprowadzić też np. program powszechnej opieki stomatologicznej, psychologicznej i logopedycznej w przedszkolach i szkołach. Część z tych rzeczy nie jest w tej chwili realizowana, być może dotąd nikt na to nie zwrócił uwagi. Skupiamy się na realnych potrzebach mieszkańców.


Co z zadłużeniem miasta?


- Faktycznie jest niemałe, ale mieści się w granicach przewidzianych prawem. Nie jesteśmy jednak miastem na minusie. Myślę, że następna kadencja będzie wiązała się z uporządkowaniem spraw budżetowych i trzymaniem wydatków w ryzach. Będzie to niezależne od nas, bo po prostu będzie to wynikać z obowiązujących przepisów prawnych.


A co z inwestycjami, które obecnie są w trakcie realizacji? W kampanii prym wiedzie Pawilon Ognia, który każdy z oponentów wskazuje jako symbol marnotrawienia publicznych pieniędzy.


- Moim zdaniem była to inwestycja być może dobrze pomyślana, jednak nie za dobrze wyszła. Gdybyśmy byli bogatsi o tą wiedzę, którą mamy w tej chwili, to z pewnością cztery lata temu Rada Miasta nie podjęłaby takiej decyzji. Wtedy jednak nikt nie wiedział, jak ta sytuacja się rozwinie. Być może będzie to nauczka na przyszłość. Przy tej okazji warto dodać, że dobrze stało się, iż nie otrzymaliśmy dofinansowania na realizację innych inwestycji, które teraz mogłyby być w tym samym miejscu co Pawilon Ognia. Chciałbym uniknąć realizacji takich właśnie przedsięwzięć. Jako Prawo i Sprawiedliwość położymy jednak nacisk na ożywienie Starówki i uporządkowanie tego, co się tam dzieje. Mieszkam na Starym Mieście od zawsze. Znam prawie wszystkich, którzy prowadzą tam sklepy, swoją działalność gospodarczą i wiem, że są podłamani tym, co się dzieje. Rozmawiam z nimi, a oni dzielą się ze mną swoimi problemami i spostrzeżeniami. W centrum miasta jest przecież tez kilkaset miejsc pracy, których utrzymanie trzeba mieć na uwadze.


Czyli są Państwo za tym, by z ożywieniem Starówki ruszyć już, nie czekając na pojawienie się środków unijnych i decyzji samej Unii co do rozumienia procesu „rewitalizacji”?


- Na Starówce można zrobić różne rzeczy – jedne z udziałem środków unijnych, a inne już teraz, z miejskiego budżetu. W tej drugiej grupie widziałbym np. proces uporządkowania podwórek przy kamienicach. Magistrat musiałby jak najszybciej zająć się również rozwiązaniem problemów z własnością gruntów w tym rejonie. PiS jest więc za stanowiskiem: „podejmujemy decyzję i działamy”. Powodzenie tego przedsięwzięcia będzie jednak możliwe tylko od tego, jak rozłożą się siły w Radzie Miasta.


Jaki wynik będzie zatem dla Państwa sukcesem?


- Ujmę to inaczej. Od 1998 roku pracuję w Urzędzie Miasta i przeżyłem dwie kadencje, w których Rada Miasta była dosyć mocno podzielona. Bardzo wiele traciliśmy w tym czasie na jałowych sporach. Opóźniało to, a nawet paraliżowało procesy podjęcia decyzji. Po wyborach w 2006 roku zaproponowałem więc szeroką współpracę dla koalicji, chociaż nikt z nikim żadnej umowy nie podpisał. Moją ideą było utworzenie w żorskim magistracie koncyliacyjnego ośrodka władzy. Sprzyjało temu wejście Polski do Unii Europejskiej oraz perspektywa środków, które można stamtąd pozyskać. Roboczo nazwałem to „porozumieniem dla Żor”. Okazało się, że dzięki temu zabiegowi w Radzie Miasta zapanował spokój, więc można było sprawnie pracować na rzecz miasta.


Czego brakuje w Żorach, a co zasługuje na pochwałę?


- Z pewnością dobrze wykorzystaliśmy atut położenia naszego miasta, czyli na przecięciu głównych szlaków komunikacyjnych – przy Drodze Krajowej nr 81, autostradzie A1. Trzeba też zwrócić uwagę na fakt istnienia podstrefy Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Czego brakuje? Może pieniędzy, czasu i odrobiny cierpliwości. Brakuje też pewnej staranności w wykonywaniu niektórych inwestycji, choć tutaj nie do końca mamy na to wpływ, bowiem prawo o zamówieniach publicznych nakazuje nam wybranie najtańszej oferty.


Jak ocenia Pan aktualną władzę w mieście? Władzę, której również Pan jest częścią…


- Generalnie nie oceniam jej źle. Mam na nią ogląd od kilkunastu lat i powiem, że Urząd Miasta w chwili, kiedy zaczynałem tam pracę jest całkiem inną instytucją niż ta, w której obecnie pracuję. Podobnie jest z miastem. W ubiegłym roku rozmawiałem z osobą, która odwiedziła Żory po bardzo długim czasie i była zaskoczona przemianami, jakie tu zastała. Co cieszy, bo okazuje się, że tych lat nie zmarnowaliśmy. Natomiast nigdy nie jest tak dobrze, żeby nie mogło być jeszcze lepiej. Uważam, że jako PiS możemy zrobić dla miasta coś więcej. Oczywiście to obywatele zadecydują czy chcą w nasze ręce powierzyć losy Żor.


Kończąc zapytam jeszcze jakim Daniel Wawrzyczek będzie prezydentem miasta?


- Przede wszystkim spokojnym. Oczywiście nie oznacza to, że nic się nie będzie działo (śmiech). Tego spokojnego trybu pracy doświadczyli moi współpracownicy z Urzędu Miasta czy MZK. Nigdy z nikim nie miałem zatargów, a wręcz przeciwnie – potrafiłem dojść po porozumienia z różnymi osobami, często o odmiennych do moich poglądach.


Dziękuję za rozmowę!


Rozmawiała Wioleta Kurzydem


Daniel Wawrzyczek – urodził się w 1962 roku w Rybniku. Ukończył studia prawnicze na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach oraz studia podyplomowe na Akademii Rolniczo-Technicznej w Olsztynie. Od 2011 roku jest doradcą prezydenta ds. gospodarki przestrzennej w Urzędzie Miasta Żory. Wcześniej był wiceprezydentem Żor (1998-2010), a w latach 1990-1998 był współwłaścicielem firmy projektowo-consultingowej.

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (6):
  • ~burass 2014-10-06
    10:17:28

    6 0

    "Magistrat musiałby jak najszybciej zająć się również rozwiązaniem problemów z własnością gruntów w tym rejonie" - Pan jako Doradca ds. Gospodarki Przestrzennej miał na to czas od 3 lat. Pomysł z rewitalizacją podwórek w obrębie rynku jest dobry, tylko czemu akurat takie pomysły pojawiają się tylko i wyłącznie przed wyborami?

  • ~Zorek 2014-10-06
    16:57:13

    5 0

    Panie Danielu z wypowiedzi wynika że Urząd Miasta nie jest Panu obcy ale przecież gdyby 4 lata temu prezydent Socha nie mianował Pana swoim doradcą byłby Pan z ręką w nocniku bo wybory były dla Pana kompletnie przegrane. Więc dlaczego społeczeństwu miałoby Panu zaufać 4 lata później

  • ~malkontent58 2014-10-06
    19:21:20

    0 3

    "Jako PiS możemy zrobić dla miasta coś więcej"---a jako ewentualny prezydent........jednak mniej?

  • ~Arteks 2014-10-06
    20:47:23

    4 0

    Typowy starszy pan który może być zarówno pracownikiem starostwa, szefem MZK oraz wiceprezydentem, a gdyby stworzono stanowisko asystenta ds. promocji bezpłatnej komunikacji miejskiej lub dyrektora ds. walki z Ebolą - też by się nadawał. Te niektóre postsolidarnościowe kariery są dzisiaj gorsze niż w komedii Miś którą kręcono w czasach PRL. Ale w Żorach komedianci są przez mieszkańców tolerowani w UM. Ps. Ciekawi mnie co było dobrze przemyślanego w Muzeum ognia? Ani kosztorys, ani wygląd zewnętrzny, ani zmieniający się konspekt "co to ma być", ani wizerunek obiektu? No więc co?! Ale trudno teraz parskać na Sochę jak samemu się tą głupią budowlę wspierało...

  • ~Mst123 2014-10-06
    21:10:55

    13 0

    Cóż - kandydatura nawet nie jest przeciętna, jest słaba. Dziwię się strukturom lokalnym, że nie szukały nowej twarzy. W 2010 roku kandydat Wawrzyczek uzyskał bardzo słaby wynik - 10.99% - przedostatni (przy 17,5% PiSu do Rady Miasta, co świadczy o tym, że nawet elektorat PiS nie ufa tej osobie). Dlaczego PiS nie postawił np. na Krzysztofa Mentlika lub Dariusza Domańskiego? BTW - Mentlik wygrywa z Wawrzyczkiem wybory do Rady Miasta (Wawrzyczek jako 1 na liście powinien ją ciągnąć, a nie przegrywać...). Po raz kolejny PiS pomimo, że w sondażach ma wysokie poparcie w naszym mieście nie wyjdzie z 4-5 mandatów, a sam kandydat na Prezydenta będzie miał wynik poniżej 10%. Szkoda - bo każda prawdziwa alternatywa jest korzystna dla mieszkańców. Układ sił pozostanie niezmieniony. Może za 3 lata pojawi się ktoś godny uwagi - czy to z PiS, czy z PO (które też ma stary repertuar...). POzdrawiam wszystkich którym na sercu leży dobro naszego miasta!

  • ~Zorek 2014-10-07
    17:27:20

    6 1

    Tak na marginesie - dlaczego na kandydata nie wybrano Domańskiego ja myślę że to powinien być kandydat który pociągnie listę a jak dobrze pamiętam to 4 lata temu do Rady Miasta uzyskał znaczna przewagę na Waldemarem Sochą zostawiając Wawrzyczka na starcie

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu tuZory.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.