zamknij

Wywiady

Zaangażowanie w sprawy miasta sprawia wiele satysfakcji

- Urzędnicy sądzili, że robię to pod „publiczkę”, a znajomi przekonywali – daj sobie spokój z betonem i tak nic nie wskórasz. Prawda leży po środku. Gdy okazało się, że znam się na wszystkim, co dotyczy rowerów i gdy okazało się, że robię to, bo lubię, a nie dla poklasku, to współpraca z urzędnikami potoczyła się prostszymi ścieżkami

– o ścieżkach rowerowych i nie tylko pisze żorzanin, Piotr Cymbor.


“Bo co może,

co może mały człowiek.
Tak jak ja albo ty?”
*tekst Ryszard Wojtyłło, muzyka Jerzy Niedźwiedzki

Może. I warto dzielić się z innymi. Dlatego jeżeli zastanawiasz się, czy działać. Nie zastanawiaj się.

Część dzieciństwa spędziłem w Żorach. Wyjechałem. Po dwudziestu latach los sprawił, że wróciłem. Czy byłem zadowolony z tego powodu? Oczywiście, że nie. Jednak jeżeli coś przywiodło mnie tu ponownie z powrotem, to nie płacze i nie załamuje rąk, tylko próbuję się odnaleźć.

Otrzymałem propozycję startu w wyborach samorządowych na jesieni 2014 roku. Nawet nie wiedziałem kto jest prezydentem Żor. Stworzyłem program i z werwą ruszyłem zmieniać żorską rzeczywistość. W programie poruszyłem temat „systemu ścieżek rowerowych”, jak dumnie nazywali wtedy „to coś” urzędnicy.

20 października 2014 r. zrobiłem przegląd „ścieżek”. Na moje krytyczne uwagi zareagował Urząd Miasta, z komentarzem na jakiej podstawie śmiem tak twierdzić. Odpowiedziałem, jak to ja dosadnie, że jeżeli ktoś z urzędników spędzi jedną tysięczną mojego czasu na rowerze, to będzie mógł zwrócić mi uwagę. I wtedy się zaczęło... Pomyślicie, drodzy państwo, że rozpoczęła się wojna z magistratem?

Otóż nie, rozpoczęła się współpraca. Poprosiłem o dokumentację Budżetu Obywatelskiego 2014 (dotyczył ścieżek). Naczelnik Wydziału udostępniła mi ową podejrzewając, że będę tylko krytykował. Spokojnie przejrzałem, zrobiłem notatki, przeanalizowałem i 12 listopada 2014 r. przedstawiłem swoją wizję jak wydać 800 000 złotych (500 tys. Budżet Obywatelski + 300 tys. budżet miasta). Nie wiem, czy urzędnicy się ze mną zgadzali, ale otrzymałem informację na piśmie, że dziękują za merytoryczną analizę.

Skończyła się kampania wyborcza, szum wyborczy uciekł w niebyt. Wolą ludu głosującego nie zostałem radnym. Chwilę później jednak grzecznie melduje się w Urzędzie Miasta i deklaruje chęć dalszej współpracy. Dokładnie pamiętam to niedowierzanie. Jak to? Zazwyczaj po wyborach nikogo nie interesuje, co się dzieje w mieście przez najbliższe cztery lata, a pan chce nadal?

Tak. Ostatecznie lody zostały przełamane. Urzędnicy sądzili, że robię to pod „publiczkę”, a znajomi przekonywali – daj sobie spokój z betonem i tak nic nie wskórasz. Prawda leży po środku. Gdy okazało się, że znam się na wszystkim, co dotyczy rowerów (rolki wbrew pozorom mają wiele wspólnego stąd przy okazji Kilometrowy Tor Rolkowy) i gdy okazało się, że robię to, bo lubię, a nie dla poklasku, to współpraca z urzędnikami potoczyła się prostszymi ścieżkami.

Nieoficjalnie usłyszałem, że odcinki ścieżek powstawały spontanicznie tam, gdzie akurat prowadzono remonty, a że były „pieniążki”, więc coś tam budowano. > Nie ścieżki rowerowe, a drogi dla pieszych z możliwością ruchu rowerzystów. To efekty Budżetu Obywatelskiego 2014

W swojej ocenie założyłem kilka punktów, które można było wykonać przy tak skromnym budżecie:
- połączenie istniejących odcinków w całość,
- nowe odcinki o nawierzchni asfaltowej,
- logiczne oznakowanie,
- bezpieczeństwo (przejazd kolejowy obok PKP oraz czerwono malowane przejazdy w miejscach o dużym natężeniu ruchu).

Nie było łatwo, gdy słyszałem z ust urzędników i radnych, że zwężenie ulicy Dworcowej w okolicy dworca kolejowego, aby stworzyć tam ścieżkę wygeneruje korki; czy też przejazdy w okolicach Ronda Francuskiego „zastopuje” całkowicie to skrzyżowanie. Nadal ręce mi opadają, gdy słyszę, że asfaltowa ścieżka rowerowa jest kosztowna i, co więcej, kłopotliwa ze względu na ewentualną awarię czegoś biegnącego pod ścieżką. A kostka brukowa nie nastręcza takich kłopotów. Dopytałem z jaką średnią częstotliwością coś pęka pod ścieżką. Urzędnik nie wiedział, podobno często, czyli co jakieś 5 lat.

Do Budżetu Obywatelskiego 2014 doszedł jego następca – edycja 2015, w którym mieszkańcy ponownie wybrali rozbudowę ścieżek. Zresztą, do pracy przy Budżecie Obywatelskim 2015 zostałem już oficjalnie zaproszony jako strona społeczna. Byli radni, którzy deklarowali chęć pracy, a później nie pojawiali się na spotkaniach zespołu roboczego. Prace zakończono w listopadzie 2015. Czyli praktycznie w ciągu 12 miesięcy udało się w Żorach zrobić więcej niż przez 20 lat mojej nieobecności.

Reasumując, obecnie można nie zsiadając z rowerka przejechać z osiedla Pawlikowskiego na Gichtę. A to dobry pomysł na każdy relaks na świeżym powietrzu!

W Budżecie Obywatelskim 2016 wygrał w głosowaniu basen odkryty w Żorach-Roju. W mojej ocenie to inwestycja na poziomie 11 mln złotych. Przy kwocie 1,5 mln zł na ścieżki rowerowe, czy też planowanym zakupie karuzeli na rynek za 1 mln zł… Rozumiecie Państwo skalę? Uważam, że za 1,5 mln zł udało się zrobić maksymalnie dużo. Choć gdybym miał do dyspozycji te 11 mln zł...

Co powinno się jeszcze wydarzyć w żorskich ścieżkach, jakie mam pomysły? Otóż, jeżeli inwestycja w modernizację basenu (a coś cichutko o niej) dojdzie do skutku, dobrym pomysłem jest utworzenie ścieżki w okolicach ul. Folwareckiej prowadzącej do Roju (teren basenu). Koniecznie trzeba też wymienić nawierzchnię ścieżki wzdłuż al. Zjednoczonej Europy (odcinek Tesco – Lidl). Poprawić istniejące odcinki na osiedlu Sikorskiego.

Chciałbym, aby przy okazji remontu ul. Szczejkowickiej (będącej pod kuratelą województwa, a nie miasta) znalazło się miejsce na ścieżkę, co sprawi, że z Gichty można będzie lasem przez „źródełko” wrócić obok bunkrów do miasta.

W Budżecie Obywatelskim 2016 jedną z propozycji były ścieżki w okolicach ul. Karłowicza i Bażanciarni. Podobno Rada Dzielnicy Rogoźna chce na ten projekt przeznaczyć 130 tys. zł. Jeżeli tylko stwierdzą, że warto – z przyjemnością skonsultuje.

A tak wybiegając w przyszłość... Parking i stacja przesiadkowa w okolicach Starego Młynu i dworca autobusowego. Unia Europejska ma na to pieniądze. Zostawiamy samochód i dalej poruszamy się po mieście rowerami, które możemy wypożyczać w kilkunastu miejscach. Tutaj w grę wchodzą naprawdę duże sumy i można by z lekkim rozmachem stworzyć kolejne ścieżki. Masz inny pomysł? Podziel się nim i napisz – jestem do Twojej dyspozycji na portalu Facebook.

Przekonałem Was, że będąc szarym obywatelem można? Tak, tak, nie jestem żadnym urzędnikiem, nie jestem radnym, ba, mieszkam w Żorach trzeci rok.

Można. Działania miasta nie wynikają ze złej woli, a raczej z braku pomysłu i wiedzy praktycznej. Dlatego czas skończyć narzekać. Warto się zaangażować. To nie boli, a sprawia wiele satysfakcji.

Piotr Cymbor


Czytaj też: > Czy da się skutecznie ochronić rower przed kradzieżą? Oto rady policji

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (4):
  • ~ 2016-03-16
    00:20:07

    91 0

    W końcu ktoś nie marudzi, tylko mówi szczerze co mu sprawia radość. Brawo!

  • ~gestskoczka 2016-03-22
    08:28:49

    15 0

    We wczorajszym Dzienniku Zachodnim jest artykuł u DTŚ w Gliwicach i na koniec jest taka wzmianka, cytuję: [c] Fani rowerów punktują: brak ścieżki rowerowej wzdłuż DTŚ. Na świecie ścieżki się robi wzdłuż autostrad, a u nas? [/c] W związku z tym mam pytanie do Pana Piotra co sądzi o tym, na przykład o ścieżce rowerowej wzdłuż Wiślanki do Wisły czy Katowic?

  • ~ 2016-03-22
    17:54:37

    90 0

    Podejrzewam, że pytanie zadał Pan Józef. Ścieżka wzdłuż "wiślanki" czyli DK 81 ma dwa aspekty praktyczny i ekonomiczny.
    Praktyczny - jest niepraktyczna, ponieważ wielu cyklistów ucieka od dużego ruchu samochodowego. Można z Żor do Ustronia dotrzec bocznymi drogami, natomiast osoby bardziej obyte z rowerem szosowym ( w tym ja) bez większego problemu korzystają z tej drogi do Wisły poruszając się na takiej samej zasadzie jak samochody. Jedynym odcinkiem na trasie Katowice-Wisła, po którym nie wolno jechać rowerem jest kilka kilometrów na wysokości Łazisk. Należy tam przejechać przez miasto.
    Ekonomiczna. Droga jest pod kuratelą GDDKIA i to u nich należy interweniować, jeżeli założymy, że przebiega przez kilka miast koszty i synchronizacja władz poszczególnych miast wg. mnie nierealne.
    Nadal myślenie pro rowerowe pozostawia wiele do życzenia w porównaniu do krajów, w których miałem przyjemność używać rowerka typu Italia, Belgia czy Holandia. Wciąż nie posiadamy podstawowej infrastruktury ścieżek w Żorach, budżety na to przeznaczone do tej pory mogę porównać do kosztu zakupu karuzeli na rynek, która ma stanąć w grudniu :)

    Osobiście wolałbym wydać pieniążki na ścieżki, z których będzie korzystało więcej cyklistów w okolicy naszego miasta. I nie podejrzewam aby w najbliższym czasie ścieżka wzdłuż Wiślanki powstała.

  • ~Arteks 2016-03-23
    00:21:36

    0 28

    Żory mogą się czuć upośledzone w bardzo wielu dziedzinach ale w przypadku rowerów nie muszą bo cały Śląsk od Cieszyna po Tarnowskie Góry jest szalenie zacofany jeśli chodzi o drogi rowerowe. Rybnik też nie jest lepszy chociaż bardzo cieszy powołanie w UM oficera rowerowego który pracuje nad zupełnie nowym planem sieci tras rowerowych i standardami jakie mają nich obowiązywać. Nie spotkałem się na razie z jakimś dobrze funkcjonującym, oznakowanym, spójnym i nowoczesnym systemem rowerowym nigdzie w naszym regionie. Co najwyżej z krótkimi odcinkami nieco lepszych dróg rowerowych. Ale trzeba mieć nadzieję, że mentalność władz i zrozumienie roli komunikacji rowerowej się zmieni. W przypadku Wiślanki, DTŚ i każdej szybkiej drogi zachodzi pytanie o sens jazdy nimi rowerem? No chyba, że nie ma alternatywy. Czy nie lepiej wziąść rower do auta czy pociągu i rozkoszować się jazdą nim po trasach gdzie jest to czystą przyjemnością? Życzę aby Żory w tej dziedzinie też zaczęły coś robić jako fan rowerów. :)

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu tuZory.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.