zamknij

Wiadomości

Historia inaczej: jakiej książki o Żorach jeszcze brakuje?

2017-05-07, Autor: Marcin Wieczorek

Żorska fara – bezcenne dziedzictwo regionu i jego wartość na przestrzeni ponad 7 wieków funkcjonowania. Potrzeba nowego ujęcia u genezy świątyni oraz jego dalszych losów.

Reklama

Żorska przestrzeń miejska, choć dotknięta licznymi kataklizmami, do dziś budzi zachwyt oryginalnym układem siatki ulic, a wraz z tym niepowtarzalnym urokiem tej przestrzeni, zaś relikty murów miejskich stanowią ważne uzupełnienie tej przestrzeni. Mimo to dominującym elementem jest fara. Wrocławski badacz młodego pokolenia, Rafał Eysymontt w swym monumentalnym dziele „Kod genetyczny miasta” napisał: „Podstawowym elementem programu funkcjonalno-estetycznego był kościół parafialny (fara), jego wieże odgrywały główną rolę w kształtowaniu sylwety miasta. Wieże obiektów sakralnych były znakiem patronatu świętych nad miastem, które miało być postrzegane jako „święte miasto”– ziemska kolonia „Niebieskiego Jeruzalem”[1]. Powyższy cytat doskonale posuje do wizerunku żorskiego kościoła św. św. Filipa i Jakuba w przestrzeni miejskiej średniowiecznych Żor. Kod genetyczny żorskiego kościoła został zaczerpnięty z rezerwuaru wzorców i idei XII i XIII-wiecznej praktyki budownictwa i planowania ówczesnych miast.

Początki żorskiego kościoła to przestrzeń wielkich zmian w ukształtowania szeregu wzorców, ogólnoeuropejskich wartości świata chrześcijańskiego. Stosunek do życia duchowego – sakramentalnego, rodzina, małżeństwo, cierpienie, śmierć i sprawy ostateczne, wiązały się nierozerwalnie z taką świątynią. Wymiar edukacyjny – zaczątki wykorzystania podstaw czytania oraz pisania zaczynał się w parafialnej szkole, co również odnosi się do żorskiej fary. W grudniu ubiegłego roku historyk Bogdan Kloch zaakcentował na żorskiej konferencji: „Własny kapłan, kościół, sakramenty i cmentarz kierują nas w zakres działań, którym przyświecała wspólnota parafialna. Nie tak dawno ks. Andrzej Dragała w swojej publikacji „Emaus. Tajemnice dnia ósmego” przytoczył jakże istotne pochodzenie terminu paroikos, zlatynizowane do formy parochia, a dla nas znane jako parafia. Paroikos, znaczy obcy, a także przychodzień, obcokrajowiec. Jak tłumaczy dalej to „przychodzenie” to paroikoi, a „obcy” to ksenoi. W owym słowie tkwi rozpoznawanie Chrystusa, ale dla nas termin paroikos w znaczeniu bardziej geograficznym będzie oznaczał miejsce przychodzenia. Zatem, przychodzą, ci którzy są w duchowej potrzebie przychodzą do miejsca jako obcokrajowcy, ale wychodzą jako wspólnota. Wspomniany autor tak kończy ten passus swojego tekstu: „Chciałoby się powiedzieć, że stworzyć parafię to przekształcić przychodniów w domowników, a obcych we współobywateli”. Czy to nie dosadne uchwycenie roli parafii? Jednoznaczne i dosadne.”[2].

Powyższy wywód prowadzi nas w kierunku wspólnoty miejskiej, wspólnoty rzemieślniczej, posiadającej własne prawa, przywileje. Żory w tej miejskiej i ponad miejskiej przestrzeni odegrały jako miejsce życia religijnego szczególnie ważką rolę. To tu urzędował okręgowy archiprezbiter – najczęściej był nim pleban żorski. Z miastem związana była także przestrzeń wiejska, a zatem żorska ekumena rozciągająca się daleko w nie do końca oswojoną przestrzeń. Parafia jawi się tu jako nośnik cywilizacji łacińskiej.

Zwracając tylko poprzez pryzmat dwóch odesłań do w/w tekstów, jak również mając na uwadze dotychczasowy dorobek badaczy XIX i XX w., należy wskazać na wielką potrzebę przygotowania wielowątkowego studium dziejów kościoła św. św. Filipa i Jakuba (podobnie jak np. porównywalnej fary Wszystkich Świętych w Gliwicach). Działania powinny objąć, ukazanie początków poprzez pryzmat, dotychczasowych badań, w aspekcie kulturowym, duchowym, społecznym oraz artystyczno-architektonicznym (oraz symbolicznym). XIII i XIV w. to dla Żor i jej wspólnoty szczególnie ważny okres czasu. Niemniej również późnośredniowieczne odniesienia do życia duchowego, fundacyjnego, w horyzoncie ówczesnych zjawisk i wydarzeń wymagają skrupulatnego przeanalizowania Żor jako społeczności w kręgu późnośredniowiecznej kultury i religijności sięgając do całego arsenału odesłań oraz porównań badawczych.

Rocznica reformacji luterańskiej (czytaj więcej) skłania do spojrzenia na parafię żorską w tym niezwykle dynamicznym procesie i jej realnym udziale w życiu tamtej epoki, a także religijnych przemian. Z tym nierozerwalnie wiąże się kontrreformacyjne ujęcie Żor, ówczesnej duchowości i przemian jakie zachodziły w tej materii. Okres od XVI do XVIII wieku, będąc realnie przedłużeniem związków parafii i wspólnoty mieszczańskiej wymaga uchwycenia, gdy to miasto (Rada Miejska) staje się w pełni pełnoprawnym patronem wspólnoty. Zamyka się w ten sposób klamra życia i relacji w przeciągu prawie 500 lat.

Czytaj też: > Historia inaczej: żorski zabytek w europejskim wymiarze

Nie zapominajmy, że żorski kościół to organizm nadal słabo zbadany dla epoki pruskiej, jak i 20-lecia międzywojennego, II wojny światowej oraz czasów powojennej odbudowy. Wielowątkowe dzieje i trwanie przed ponad 700 lat sytuuje ten obiekt oraz jego losy w centrum początku wielowątkowych badań. Praca czeskiego badacza Dalibora Prixa o genezie architektury żorskiej fary to dzieło wysokiej próby, z wielowątkowymi europejskimi konotacjami[3], lecz poza tym dowód na to, że wiele jeszcze jest to odkrycia, a nade wszystko zinterpretowania w przestrzeni dziejów miasta Żory oraz jego parafii, jak również jego roli w całym regionie.


 

[1] R. Eysymontt, Kod genetyczny miasta. Średniowieczne miasta lokacyjne  Dolnego Śląska na tle urbanistyki europejskiej, Wrocław 2009, s. 82.

[2] B. Kloch, Miasto Żory-jako przestrzeń chrześcijańskiej ekumeny (XIII-XVI w.), tekst wygłoszony na konferencji w Żorach w dniu 3 grudnia 2016 r. (X Śląska Konferencja Naukowa „Śląsk w wiekach średnich”).   

[3] D. Prix, Dlouhý presbytář kostela v Žárech. K sakrální architektuře moravsko-slezkého  pomezí kolem roku 1300, Opava 2011. 

Oceń publikację: + 1 + 25 - 1 - 1

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (1):
  • ~E.W.K.-a 2017-05-22
    15:47:04

    5 0

    Takiej książki nam potrzeba. Nie ma w tym żadnej przesady. Pamiętam radość przez łzy w oczach mojego ojca, gdy zobaczył okładkę książki autorstwa Marcina Wieczorka„ Kościół świętego Wawrzyńca”, na której umieszczono fragment drewnianego kościółka w Boguszowicach. Tato rozpoznajesz te wieże? –zapytałam. Ojciec miał wtedy 90 lat i z pasją przystąpił do przeglądania ilustracji a potem czytania. To była Jego wyprawa ku przeszłości. Okazja do zadumy. Wspomnienia najszczęśliwszych lat dziecięcych i młodzieńczych. Wzruszenie… Dla mojego ojca ta książka okazała się bardzo ważna.
    Tak więc, gdy dowiedziałam się o zamysłach Marcina Wieczorka o napisaniu i wydaniu „wielowątkowego studium dziejów kościoła św. św. Filipa i Jakuba w Żorach” bardzo się ucieszyłam, ponieważ każdy Jego artykuł z cyklu „ Historia inaczej” i nie tylko- jest niezwykłym spojrzeniem na dzieje „mojego” Miasta - spojrzeniem niezwykłym i odkrywczym. To wprost niewiarygodne, że aż tyle jest jeszcze nowych, nieodkrytych dróg i niespodzianek w historii Żor. Mówił o nich z pasją Pan Marcin Wieczorek- posiłkując się zgromadzonymi dokumentami- w czasie spotkania z mieszkańcami Żor w Muzeum Miejskim w Żorach. Jak On to robi, że jego prywatne archiwum pełne jest takich perełek- pomyślałam… trochę zawstydzona.
    Urodziłam się w Żorach, mieszkam ciągle pod tym samym adresem, jak moi przodkowie. Gdy Żory były małym miasteczkiem, życie jego mieszkańców toczyło się głównie wokół kościoła. Tu, dla każdego z nas wszystko się zaczęło, trwa i kończy, chociażby w wymiarze mentalnym.
    W salonie, w domu moich nieżyjących już rodziców wisiał na ścianie obraz- pastelowy pejzaż pędzla znanej żorskiej malarki Hanny Schymallanki, przyjaciółki mojej babci, na którym widać ten „ dominujący element miasta”, wieżę obiektu sakralnego, jakby z lotu ptaka. Malarka ujęła bowiem ten cudowny widok z trzeciego poziomu parafialnego cmentarza. Obraz pochodzi z lat 50-tych XX w. Moja rodzina jest bardzo dumna z jego posiadania.
    Moje życie zawodowe również toczyło się u stóp żorskiej świątyni. W chwilach szczęścia i radości, a także w chwilach, gdy szukałam otuchy i pokrzepienia serca, wystarczyło bym spojrzała w okno lub wsłuchała się w bicie dzwonów rozlegających się z wieży kościelnej. Ta ciągła bliskość mnie ukształtowała w sensie duchowym i społecznym. Z takiej perspektywy, z takiego miejsca łatwiej jest budować osobistą wobec innych empatię, łatwiej stawać się coraz lepszym człowiekiem. Myślę , że bardzo wiele osób tej naszej wówczas wspólnoty, skupionych w tym miejscu niezwykłym wzrastało tu podobnie i podobnie jak ja doświadczało tej bliskości.
    Genius loci.
    To tylko kilka zebranych w mojej głowie w pośpiechu przykładów.
    Myślę ,że dla mieszkańców naszego miasta napisanie i wydanie kroniki poświęconej kościołowi św. św. Filipa i Jakuba w Żorach będzie wiekopomnym dziełem i wspaniałym wydarzeniem kulturowym. Osobiście apeluję o wieloaspektowe wsparcie dla pomysłodawcy i Jego cennego przedsięwzięcia . Każdy głos się liczy, każda inicjatywa. Wszystko po to, by „ czas nie zaćmił i niepamięć” a Panu Marcinowi Wieczorkowi starczyło sił, zdrowia i determinacji.
    E.W.K.-a

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu tuZory.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert tuZory.pl

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera tuZory.pl i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Czy pójdziesz na wybory samorządowe?



Oddanych głosów: 39