zamknij

Wiadomości

Pacjent „niecovidowy”. Szukali ratunku wszędzie

2020-11-05, Autor: Aleksandra Bienias

Czy polski system opieki nad chorym przewiduje pomoc pacjentowi „niecovidowemu”? Doświadczenia naszej Czytelniczki wskazują, że jest on na samym końcu kolejki tych, którzy takiego ratunku potrzebują. A Wy jak uważacie?

Reklama

Pani Barbara w liście skierowanym do redakcji dzień po dniu opisała dramatyczne poszukiwanie pomocy dla swojego schorowanego 80 - letniego taty, który najprawdopodobniej obarczony jest poważną chorobą hematologiczną:

- Ojciec ma podejrzenie zespołu mielodysplastycznego i co 3 tygodnie potrzebuje transfuzji, gdyż codziennie traci około 0,25 jednostki krwi - tłumaczy Czytelniczka.

Do wieczora płaczę z bezsilności - wyznaje pani Barbara

27 października po konsultacji z lekarzem rodzinnym schorowany, starszy pacjent otrzymuje skierowanie do szpitala. Jak relacjonuje jego córka hemoglobina była już wtedy zdecydowanie poniżej normy.

- Następnego dnia przyjeżdża pogotowie i zabiera ojca, po godzinie dostaję telefon od ratowników, że wiozą ojca z powrotem do domu, gdyż SOR Rybnik go nie przyjął, bo nie stwierdzono zagrożenia życia, a oddział wewnętrzny jest zamknięty (hemoglobina na poziomie 7,1) i oni nie mogą jechać do innego szpitala bo zlecenie transportowe było tylko na Rybnik. Pytam, czy w takim razie mam dzwonić do ministra czy do gazety, bo nie wiem co mam robić dalej. Dowiaduję się, że przyjmuje szpital w Jastrzębiu Zdroju, ale ojca mam dowieźć sama - pisze Czytelniczka.

O przedstawioną sytuację pytamy rzecznika WSS nr 3. Otrzymujemy lakoniczną odpowiedź:

-  Trudno mi dziś ustalić co stwierdził SOR, natomiast faktycznie oddział wewnętrzny w tym czasie w związku z COVID nie przyjmował pacjentów - napisał Michał Sieroń.

Z dalszej relacji wynika, że córka pacjenta o 14.30 ponownie dzwoni do szpitala w Jastrzębiu-Zdroju, ale dowiaduje się, że izba przyjęć jest nieczynna.

- Do wieczora płaczę z bezsilności - wyznaje.

Pani Barbara opowiada o tym, jak ponownie poszukuje pomocy u lekarza rodzinnego:

Próbuję skontaktować się z lekarzem rodzinnym ale nie odbiera moich telefonów i nie odpowiada na sms-y. Wsiadam w autobus i jadę do niego. Lekarz informuje mnie, że hemoglobina musi ojcu obniżyć się do poziomu 5 i wtedy jest to zagrożenie życia i pogotowie powinno go zabrać. Nie proponuje ponownego badania krwi, czy jakiejkolwiek pomocy.

Szukają pomocy na Facebooku

30 października rodzina decyduje się umieścić dramatyczny wpis na profilu wnuczki starszego pana:

- Córka umieszcza na Facebooku ogłoszenie, że jeśli ktokolwiek może nam pomóc i wskazać placówkę, która może przyjąć ojca to prosimy o kontakt. Dostajemy parę adresów - mówi Czytelniczka.

W sobotę rodzina szuka ratunku w Żorach:

Godzina 11.00 mamy prywatną wizytę z ojcem u neurologa w Żorach. Proszę lekarza o pomoc w sprawie transfuzji krwi, jednak nie może nam pomóc. Wskazuje ,że możemy podjechać pod szpital w Żorach i zapytać. Okazuje się, że oddział wewnętrzny jest zamknięty do 8.11.2020r.

Desperacko wykonują telefony do śląskich i małopolskich klinik i szpitali.

Ratunek znajdują w wodzisławskim szpitalu

Kiedy informacja trafiła do naszej redakcji, dzwonimy do dyrektora wodzisławskiego szpitala Krzysztofa Kowalika i pytamy o możliwość zabezpieczenia pacjenta. Odpowiedź pada w zasadzie natychmiast:

- Jeśli stan pacjenta na to pozwala proszę przywieźć tego pana na izbę przyjęć w poniedziałek o godzinie 7.00 - odpowiada dyrektor.

Pacjent wraz z rodziną trafia w poniedziałek do wodzisławskiego szpitala, tam przechodzi komplet niezbędnych badań i trafia na oddział.

Tym razem historia znalazła szczęśliwe zakończenie.

Oceń publikację: + 1 + 35 - 1 - 4

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (1):
  • ~Oscar 2020-11-05
    10:42:05

    29 1

    Jest w tym trochę absurdu (piszę "trochę" tak na przekór). Nie jestem lekarzem, w szpitalu nigdy nie byłem. Ale słucham opowieści różnych osób, które mają problemy zdrowotne i od kilku lat jeżdżą na zabiegi do szpitali (planowane lub nie). Wniosek jest jeden, przed wezwaniem karetki warto iść pod supermarket i wylizać wszystkie uchwyty wózków sklepowych ponieważ jak nie masz covida to........ . Masz zawał serca i masz covid najprawdopodobniej przeżyjesz bo Ci na oddziale covidowym pomogą i jeszcze do izolatki wsadzą. Masz zawał ale nie wiesz czy masz covida no to trochę poczekasz na test. I oby wyszedł z wynikiem pozytywnym. I obyś doczekał wyników. Generalnie chyba warto dostać jakiegoś urazu rano bo test będzie po południu. Wieczorem najgorzej bo próbkę wyślą dopiero rano i wynik będzie też po południu ale drugiego dnia.

    Chciał bym zobaczyć statystyki umieralności na jakieś choroby powszechne (np zapalenie wyrostka robaczkowego (nie wiem czy to dobry przykład)) z ery przed covidem (p.c) i z ery po covidzie. Ciekawe czy covid wywoła więcej zgonów u pacjentów z covidem co się przekręcili na zapalenie płuc czy jakąś niewydolność oddechową czy u (paradoksalnie) pacjentów bez covida, którzy nie otrzymali pomocy na czas. Generalnie jak masz chorobę przewlekłą to codziennie rób sobie test (na swój koszt) żeby do szpitala jak Cię przyciśnie jechać z aktualnym badaniem.

    Mamy nosić maseczki, żeby chronić osoby z grupy ryzyka czyli osoby starsze i z różnymi chorobami przewlekłymi ale te osoby nie dostaną pomocy w szpitalu. Monty Python.

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu tuZory.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert tuZory.pl

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera tuZory.pl i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Czy jesteś szczęsliwy w Żorach?




Oddanych głosów: 1037