zamknij

Wiadomości

Górnicy krytykują rządowy projekt dopłat do węgla. Kolorz: lepiej wrócić do kartek

Rząd pochwalił się, że przyjął projekt ustawy, która ma zagwarantować odbiorcom cenę tony węgla w wysokości 996 zł brutto, czyli tyle, ile wyniosła według GUS średnia cena surowca w zeszłym roku. Brzmi dobrze, ale na tym koniec - twierdzi Dominik Kolorz, przewodniczący Zarządu Regionu Śląsko-Dąbrowskiego NSZZ "Solidarność". I podkreśla, że od projektu rekompensat węgla nie przybędzie.

Reklama

Dominik Kolorz, szef Śląsko-Dąborwskiej "Solidarności", wątpi w powodzenie rządowego planu dopłat do węgla, o którym już pisaliśmy.

To tylko "piarowo" robi dobre wrażenie. W realnym życiu, w realnej gospodarce liczą się fakty. Pierwszy i najważniejszy jest taki, że od projektu rekompensat węgla nie przybędzie. Trzeba mieć świadomość, że w nadchodzącym sezonie grzewczym węgla opałowego w Polsce zabraknie. Zabraknie groszku, ekogroszku, węgla grubego, to niestety w zasadzie jest już pewne. Musimy twardo stąpać po ziemi - podkreśla.

Kolorz: planowany system rekompensat jest niezrozumiały

Związkowiec szczegółowo analizuje rządowy projekt. I zaznacza, że jest on całkowocie niezrozumiały.

Ustawa proponuje jakiś niezrozumiały system rekompensat w wysokości 750 zł za tonę. Nie wiadomo tak do końca, kto tym systemem będzie objęty, bo jeżeli do tego systemu miałaby też przystąpić Polska Grupa Górnicza, to rodzi się szereg pytań. Czy spółka dostanie 750 zł rekompensaty od ceny 1100 zł, bo tyle wynosi średnia cena tony węgla sprzedawanego w tej chwili przez PGG? Czy dostanie tę różnicę między ceną tony węgla ustaloną w projekcie rządowym na poziomie 996 zł 60 groszy, a wymienioną sumą 1100 zł? A może PGG powinna cenę węgla podnieść do poziomu blisko 1746 zł i 60 groszy za tonę, żeby móc otrzymać rekompensatę w wysokości 750 zł? - pyta związkowiec.

I dodaje, że to zaledwie pierwsze trzy zagadki, w ślad za nimi pojawiają się kolejne „zadania z gwiazdką”, na które "przypuszczalnie autorzy rządowego projektu sami nie znają odpowiedzi".

Na przykład takie pytanie: Co z węglem, który PGG w tym roku już sprzedała? Albo jeszcze trudniejsze: Co z systemem dystrybucji węgla? Bo ten, kto wymyślił, że Polska Grupa Górnicza ma sprzedawać węgiel dla wszystkich w kraju, zdaje się przybył tu z innej planety, albo z przeszłości, gdy sowiecka władza zmieniała bieg rzek i wypróbowywała metodę sadzenia grochu w zimie - pyta dalej Dominik Kolorz.

Górnicy: Kup węgiel i strać - oto strategia rządu

Szef Śląsko-Dąbrowskiej "Solidarności" podnosi też dwie inne istotne kwestie.

Omawiana ustawa nie przewiduje obligatoryjności rekompensaty w wysokości owych 750 zł. Zakłada, że tym podmiotom, które przystąpią do programu, rekompensata może być przyznana w pierwszym kwartale przyszłego roku. Może, czyli nie musi. A to oznacza, że przystępujący do programu mogą nie otrzymać rekompensaty ani w pierwszym kwartale przyszłego roku, ani w kolejnych - zauważa związkowiec.

Druga sprawa związana jest z ruchami rządu wobec braku węgla na polskim rynku.

Taka wisienka na torcie. Otóż zupełnie realny staje się scenariusz, że PGG będzie zmuszana do kupowania drogiego węgla z importu od PGE Paliwa. Będzie go kupować za 2200 zł za tonę, a sprzedać nie będzie mogła za cenę wyższą niż proponowane w ustawie 996 zł 60 gr za tonę, czyli z ogromną stratą, której nikt spółce nie wyrówna - dodaje Dominik Kolorz.

Kolorz: jak zwykle winni górnicy!

Mam wrażenie, że te kuriozalne pomysły mają w gruncie rzeczy racjonalne podłoże. A mianowicie chodzi o zrzucenie swoich win na innych. Rządzący, a szczególnie resort klimatu, nie wykazali się pragmatyzmem gospodarczym przy przygotowaniu się do nałożenia jak najbardziej słusznych sankcji na Rosję. Otóż nikt wtedy nie policzył dokładnie, ile węgla potrzebujemy, ilu ludzi korzysta z węgla do ogrzewania swoich domów i ile go spala w przydomowych kotłach c.o., jakie będzie zapotrzebowanie na węgiel na nadchodzący sezon zimowy, ile jesteśmy w stanie wyprodukować własnymi siłami, a ile i skąd trzeba będzie sprowadzić węgla, aby zastąpić ten importowany ze Wschodu - ciągnie przedstawiciel górników.

Jego zdaniem, teraz, kiedy mleko się rozlało, wymyśla się kuriozalną ustawę po to, aby móc jesienią i zimą powiedzieć Polakom, iż winę za to, że węgla nie ma, ponosi górnictwo.

Kolorz: wprowadzenie kartek na węgiel jedynym sensownym pomysłem

Nie będę rządu wyręczał i nie będą podpowiadał, spróbuję naprowadzić na właściwy trop - pisze dalej Dominik Kolorz.

Po pierwsze, jeżeli rząd rzeczywiście ma trzy miliardy złotych na system dopłat do węgla opałowego, to chyba najlepszym i najprostszym rozwiązaniem byłoby to, żeby na bazie deklaracji dotyczących źródła ogrzewania w swoim domu, każdemu dał bon o wartości 2250 zł, czyli łącznej wysokości rządowej dopłaty do rocznego limitu trzech ton węgla wskazanego w projekcie ustawy. I ludzie pójdą sobie ten węgiel kupić. Bo jak już wspomniałem, od tego, co jest w ustawie napisane, nie przybędzie węgla. Nie sprawi też, że wszyscy będą go sprzedawać po 996 zł 60 groszy. Już dziś przecież wiemy, że na składach jest węgiel, który przypłynął z Kolumbii czy z RPA i czeka. Właściciele składów kupili go za 2100 zł za tonę i będą czekać do ostatniego momentu, kiedy Polacy będą mieli nóż na gardle i wtedy sprzedadzą go po 4 tys. zł I tak to się skończy - twierdzi związkowiec.

Zdaniem przedstawiciela górników, rozwiązanie jest tylko jedno.

Wprowadzenie bonów, kartek na węgiel – wiem, że to rozwiązanie z minionej epoki – ale wydaje się być w obecnej sytuacji jedynym efektywnym sposobem na sprawiedliwą dystrybucję opału dla gospodarstw domowych, na zapewnienie ogrzewania - zaznacza Dominik Kolorz.

Kolorz: Rząd powinien zezwolić na palenie miałem

Związkowiec powołuje się również na inne nadzwyczajne rozwiązania, o którym wspomniał niedawno.

Po drugie, żeby Polacy mogli przetrwać zimę, trzeba naprawdę rozważyć zawieszenie stosowania rozporządzenia w sprawie wymagań jakościowych dla paliw stałych i dopuścić możliwość spalania miałów w przydomowych kotłowniach. Trzeba by było też rozważyć dostarczenie miałów z importu dla energetyki, a surowiec, który do tego sektora planowano brać z polskich kopalń, przetransferować do ciepłowni komunalnych, do ciepłowni lokalnych i do ogrzewania w normalnych zwykłych domach jednorodzinnych - podkreśla.

I kończy:

Mam nadzieję, że ktoś ze światłych posłów i senatorów ziemi śląskiej, a może ktoś z parlamentarzystów z innych regionów naszej Ojczyzny przeczyta powyższy tekst i podejmie próbę przełożenia zawartych w nim propozycji na język ustawy, a następnie wcielenia w życie. Mam nadzieję, że w tym tak trudnym momencie politycy choć na chwilę przestaną powtarzać, że wszystko wiedzą najlepiej i zajmą się realną robotą. Tu chodzi o to, aby Polacy przetrwali zimę, a nie o to, czyje politycznie będzie na wierzchu.

Jak Wam się podobają te pomysły? Czy Dominik Kolorz ma rację, krytykując rządowy plan?

Oceń publikację: + 1 + 3 - 1 - 3

Materiał oryginalny: https://www.slaskibiznes.pl/wiadomosci,gornicy-krytykuja-rzadowy-projekt-doplat-do-wegla-kolorz-lepiej-wrocic-do-kartek,wia5-1-6819.html?fbclid=IwAR3ebeqZo02gOkw3-VHs0guF2oz-Y1Z3pf_w6f-MQYMc77qvB1S2OVtyvLk

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu tuZory.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert tuZory.pl

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera tuZory.pl i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Czy pójdziesz na wybory samorządowe?



Oddanych głosów: 43