Wiadomości
Historia inaczej: Jak reklamował się lokalny, żorski biznes 80 lat temu?
Kto poprzez „Gazetę Żorską” w 1937 roku szukał „dzielnego chłopca do biura”, a kto otwierał „Chrześcijański skład konfekcji”? W jaki sposób ogłoszono nabór na nowego burmistrza miasta? Tego dowiecie się czytając najnowszy artykuł historyka Marcina Wieczorka z cyklu „Historia inaczej”.
Świat ogłoszeń i reklam prasowych w „Gazecie Żorskiej” w pierwszej połowie 1937 roku.
Reklama dźwignią handlu, to slogan, który dziś w dobie niezwykłych możliwości technicznych nadal w tym powszednim znaczeniu ma swoją wartość. Współczesne gazety, tygodniki i inne nie mogą obejść się bez niej. Wszakże to często źródło dużych dochodów, a i siła oddziaływania wydaje się spora.
Zobacz także
Reklama doskonale obrazuje przestrzeń miasta, jej handel, ludzi rzemiosła i przeróżne codzienne sprawy. W niewielkich miastach, gdzie funkcjonowała lokalna prasa, to często dobre źródło poznania o życiu codziennym. W powiecie rybnickim istniała w międzywojniu gazeta „Sztandar Polski i Gazeta Rybnicka”, niemniej mimo że nastawiona na szerszy obszar oddziaływania (powiat) siłą rzeczy mocniej ciążyła do miasta Rybnika. Działały tu również gazety niemieckojęzyczne. Niemniej uwagę należy skupić na działającym od kilku (połowa lat 30-tych XX w.) lat tygodniku – „Gazecie Żorskiej”. Choć wydawany dość krótko zachował wiele cennego materiału źródłowego – tekstów, opinii, zdarzeń pisanych i wydawanych z punktu widzenia miasta i społeczności żorskiej. Szczęśliwie zachował się cały rocznik „1937”, nad którym warto się pochylić. Z racji, iż tygodnik mocno był osadzony w realiach żorskich, ten tekst skupia się nad reklamami odnoszącymi się do terenu miasta Żory, choć zachowało się też nieco dla Rybnika, siedziby władz powiatowych.
Zimowe miesiące początku 1937 r. w przestrzeni reklamowej odnosiły się do praktycznej strony reklam jak kupię, sprzedam, wynajmę. Bardzo niskie temperatury jakie panowały w styczniu 1937 r. były w pierwszej kolejności impulsem do reklamy firmy handlującej węglem oraz brykietami z ul. Szerokiej 3, należącej do pana Kałuży. Nagłówek reklamy oferującej opał brzmiał dość jednoznacznie: „… a mrozy coraz większe !”. Mimo mroźnego początku roku w następnym tygodniu Maria Muras z domu Kowalczyk informowała mieszkańców o ponownym otwarciu „Sklepu Kolonialnego” na ul. Szeptyckiego 21 , który otwarto po dłuższym remoncie. O ile zapis jest precyzyjny, to należy przypuszczać, że Maria Muras dawniej tu handlowała, ale następnie inna osoba prowadziła tu swój handel. To co ciekawe i czego doświadczamy czytając inne tego typu informacje a zarazem reklamy, nadawca reklamował się obywatelom miasta, a jednocześnie prosił o poparcie. Anons prasowy w tej sprawie ukazał się w dwóch kolejnych numerach.
W drugiej połowie stycznia pojawiły się dwa ogłoszenia. Pan Jana szukał starszej służącej do gospodarstwa przy ul. Wodzisławskiej 13. Drugie ogłoszenie skierowane było do młodych ludzi. Zastrzegając się, że dziecko musi posiadać uczciwych rodziców, mistrz piekarski Wiktor Skrobol z ul. Dworcowej 20 szukał nowego ucznia do swojej piekarni. W końcu stycznia ukazały się dwie kolejne ciekawe informacje. Żorskie kino „Casino” reklamowało się z filmem „Trędowata” (był wyświetlany w sobotę i niedzielę). Zupełnie inną reklamą, a właściwie ogłoszeniem, był anons dotyczący wynajęcia wolnego pomieszczenia po warsztacie szewskim. Informację zamieścił Bank Ludowy w Żorach.
W połowie lutego, w numerze 6, pojawiły się ciekawe reklamy wyprzedaży składów tekstylnych pod popularna nazwą tzw. „Białych tygodni”. W ten sposób reklamował się skład Bertolda Maissa (Rynek) oraz Jana Dreinerta jun. z ul. Szeptyckiego 17. Szczególnie ciekawym ogłoszeniem i reklamą był anons informujący o otwarciu z dniem 1 marca 1937 r. nowej piekarni i cukierni Ewalda Szafrańca, mistrza piekarskiego. Zakład i sklep Szafrańca był zlokalizowany na żorskim rynku, tuż obok hotelu „Pod Pocztą”.
Pierwszy marcowy numer „Gazety Żorskiej” przyniósł kilka bardzo zróżnicowanych reklam. Z początkiem tego samego miesiąca Jerzy Wojtek, restaurator żorski, ponownie objął restaurację z zapleczem należąca do pani Brolowej. Mieszkańców miasta, w tym potencjalnych gości, informował o bezpłatnym wypożyczaniu pomieszań na zebrania i uroczystości (sala restauracyjna) dla organizacji oraz stowarzyszeń. Jak pisał: „Staraniem moim będzie Szanownych Gości pod każdym względem zadowolić”. W dziedzinie kultury Kino „Casino” informowało, że w najbliższą sobotę oraz niedzielę będzie wyświetlać film „W blasku słońca” z Janem Kiepurą w roli głównej. Jak informowano, na niedzielę zaplanowano jeszcze nocny seans filmu rewiowego „Król kobiet” zapewne skierowany tylko do dorosłej publiki. Zupełnie inna reklamą-ogłoszeniem było to, które zamieścił właściciel domu na ul. Górne Przedmieście 2. Reklamował, iż posiada „Słoneczny frontowy pokój umeblowany od zaraz do wynajęcia”.
Przez kolejne tygodnie w poszczególnych numerach „Gazety Żorskiej” nie ukazały się w zasadzie żadne reklamy prasowe, może pomijając te nie dotyczące Żor oraz życzenia świąteczne (wielkanocne) od redakcji periodyku. Na początku kwietnia mistrz kowalski Magiera poszukiwał ucznia do zawodu kowalskiego. Już w kolejnym numerze (9 kwietnia) adwokat Alfons Kuszka informował, że otworzył kancelarię adwokacką, pod numerem Rynek 9, telefon 100. Na tej samej stronie redakcja zamieściła ogłoszenie Banku Ludowego w Żorach, które poszukiwało pracownika biurowego, być może gońca, gdyż ogłoszono: „Poszukujemy od zaraz dzielnego chłopca do biura”.
Kolejne reklamy i ogłoszenia, które ukazały się w kwietniowych numerach ciekawie dotyczą kilku zagadnień. Z jednej strony hodowcy z żorskiego majątku „Śmieszek” reklamowali się ze sprzedażą jaj jadalnych oraz pod wylęg, kilku gatunków ptaków hodowlanych, zaznaczając że produkt jest wolny od bakterii gruźlicy. Z drugiej strony anonsował się szewc Jakub Szymala z ul. Szerokiej 26, podkreślając, że w jego warsztacie wykonuje się cholewki tanio i według najnowszej mody. Można tu dorzucić ciekawe ogłoszenie o możliwości natychmiastowego wynajęcia składu (sklepu) kolonialnego i żelaznego, jak określono „przy ruchliwej ulicy w Żorach” . W ostatnim dniu kwietnia „Gazeta Żorska” reklamowała festyn z okazji święta 3 Maja, który był organizowany przez restauratorów o nazwisku Ogierman. W ramach festynu zaplanowano koncert, liczne niespodzianki oraz serwowano artykuły spożywcze w ramach ciepłego i zimnego bufetu. Miesiąc później Ogiermanowie organizowali „Wielki koncert majowy” w lesie Dębinie (w razie niepogody miał się odbyć na Sali Strzelnicy Bractwa Kurkowego).
Bardzo symptomatyczna reklama ukazała się na temat nowego sklepu (zwanego tu składem) konfekcji damskiej, męskiej oraz dziecięcej. Pan Brzozowski informował, że na rynku pod numerem 7 otworzył nowy skład, jak mocno podkreślił „Chrześcijański skład konfekcji”, co wyraźnie podkreśla czas wielkiej akcji ostrej konkurencji i werbalnej walki z handlem żydowskich kupców oraz sklepikarzy. W maju ukazały się jeszcze dwie ciekawe reklamy. Skład obuwniczy marki Bata, który funkcjonował na żorskim rynku oferował obuwie „Na Zielone Świątki – Boże Ciało i sezon letni”. Z kolei rzemieślnik Szczęsny Wilhelm, informował mieszkańców i swoich klientów, że swój warsztat blacharski przeniósł z ul. Rybnickiej na ul. Szeptyckiego 8, do podwórza Banku Ludowego. Pojawiały się kolejne informacje o mieszkaniach pod wynajem. Raz było to dwupokojowe mieszkanie z kuchnią i spiżarnią na ul. Do Cegielni, innym razem o podobnym standardzie mieszkanie u A. Glosa na ul. Dworcowej 25, a także na ul. Pszczyńskiej 11 u restauratorów Ogiermanów (ostatni anons zamieszczono w jednym z czerwcowych wydań).
U schyłku maja pojawiły się dwa kolejne ciekawe anonse prasowe. Pierwszy o wyraźnie handlowym profilu, iż w Żorach otwarto kolejny nowy sklep. Na ul. Dolne Przedmieście 4 kupiec Alojzy Marek uruchomił skład żelaza oraz materiałów budowlanych. Co ciekawe, autor anonsu prasowego reklamując swoją fachowość, prosił o tzw. reklamę szeptaną. Jednak zwraca uwagę fakt, iż wskazał, że dawniej właścicielem składu (choć nie ma pewności co do jej profilu handlowego) był kupiec M. Heirich.
Drugie z ogłoszeń miało zupełnie inny charakter. 13 maja zmarł po ciężkiej chorobie żorski burmistrz Adam Rostek. Wraz z jego śmiercią nastał wakat na urzędzie burmistrza. Prasa szeroko publikowała podziękowania i wspomnienia oraz klasyczne klepsydry zawiadamiające o zgonie burmistrza oraz podziękowania skierowane do różnych instytucji i osób biorących udział w uroczystościach pogrzebowych.
Ówczesne przepisy w kwestii wyłonienia nowego burmistrza sprowadzały się do otwartego konkursu. I tak ogłoszenie, które zamieszczono 28 maja 1937 r. było wprost skierowane do społeczeństwa informując o zgłaszaniu kandydatur do dnia 7 czerwca. Czytelnika może zainteresować jakich dokumentów wymagano od kandydatów na urząd burmistrza. W pierwszej kolejności życiorysu, dalej poświadczenia obywatelstwa, uwierzytelnione odpisy świadectw (zapewne świadectw szkolnych), dokumentu urodzenia. Do dokumentacji należało dołączyć świadectwo zdrowia wystawione przez lekarza powiatowego. Pod informacją prasową był podpisany wiceburmistrz Żor, pan J. Wyrobek.
W ostatnim numerze z czerwca 1937 r. pojawiły się kolejne informacje dotyczące wynajmu składu na ul. Szerokiej nr 6. Zamieściła go Jadwiga Mandla. Właścicielka najwyraźniej miała problem z funkcjonowaniem pomieszczeń, ponieważ zamieściła w informacji, że wraz z tanim wynajmem powierzchni sklepowej wiąże się przylegające doń mieszkanie. Dodała podkreślając atrakcyjność miejsca, że skład z mieszkaniem jest zlokalizowany przy ruchliwym trakcie miejskim. Niezwykłość ostatniego ogłoszenia polegała na tym, że poprzez „Gazetę Żorską” pewien nieznany chłopiec, jak podkreślał anons – inteligentny i z dobrej rodziny – szukał praktyki lub nauki (praktyka uczniowska) w zawodzie kupieckim lub w rzemiośle. Na propozycje oczekiwano pod adresem ul. Szeroka 7, u pana Władysława Froehlicha.
Przedstawione wyżej informacje prasowe i nieliczne reklamy ukazujące się w ciągu pierwszego półrocza prezentują może małą dynamikę prasowego obiegu tych informacji. Typowa reklama, była tuż za różnego rodzaju anonsami prasowymi. Jednak przedstawione przykłady ukazują dużą ruchliwość w kwestii zmian na rynku handlu i różnych usług. Składy, warsztaty powstawały lub były likwidowane. Przy czym ten krótki czas naznaczony został zdecydowanie częstszym zakładaniem nowych placówek. Problem mieszkaniowy sprowadzał się do istnienia, trudnej do oszacowania grupy lokali mieszkalnych, których wynajem w małym mieście nie był rzeczą prostą. Inną sprawą jest to, że być może pojawił się również rynek mieszkań pod wynajem o wyższym standardzie, co mogło pozostawać w związku z nowo otwartymi składami czy biurami i warsztatami rzemieślniczymi.
Zobacz także
Komentarze (0):
Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu tuZory.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.
Najczęściej czytane
-
Zapłakany 3-latek sam przy Wodzisławskiej. Wzorowa postawa świadków
23960 -
Popłoch w Parku Cegielnia. Groźne psy zaniepokoiły mieszkańców
10548 -
Rusza remont Mikołowskiej. Spore utrudnienia, droga będzie nieprzejezdna
9287 -
Zderzenie karetki z ciężarówką. Dwie osoby zostały ranne
5956 -
W Żorach też będą rozdawać sadzonki. Akcja jutro w PSZOK
4713
Najwyżej oceniane
-
Skandaliczne sceny w Żorach: Napadł, pobił i ukradł telefon. Grozi mu 15 lat za brutalny rozbój
+20 / -0 -
Spółka Miejska przegrywa w sądzie. Ponad milion złotych odszkodowania dla przedsiębiorcy
+19 / -1 -
Zapłakany 3-latek sam przy Wodzisławskiej. Wzorowa postawa świadków
+19 / -5 -
Dariusz Słomka - Twój Partner w Bezpieczeństwie Finansowym.
+13 / -1 -
Popłoch w Parku Cegielnia. Groźne psy zaniepokoiły mieszkańców
+16 / -5
Najczęściej komentowane
Alert tuZory.pl
Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera tuZory.pl i napisz nam o tym!
Wyślij alert