Kultura, rozrywka i edukacja
Historia inaczej. Jak żorzanie radzili sobie z epidemiami w przeszłości?
Dziś w naszym cyklu „Historia inaczej” Marcin Wieczorek udowadnia, że pandemia koronawirusa to nie pierwsza zaraza w historii naszego miasta. W minionych wiekach żorzanie przeżywali ciężkie chwile m.in. za sprawą epidemii dżumy i cholery. Najbardziej dramatyczny przebieg miała jednak epidemia tyfusu, podczas której w mieście zabrakło desek do zbijania trumien.
Choroba, zaraza, śmierć w dziejach cywilizacji ludzkich to temat, który zawsze wywoływał emocje. Wojny, rewolucje, zaburzenia społeczne, a za tym idąca śmierć, wzbudzała niejednokrotnie mniejsze emocje. Choćby bezprzykładne rzezie, często w majestacie prawa, począwszy od pierwszych cywilizacji Bliskiego Wschodu po bliższe nam zdarzenia Wielkiej Rewolucji Francuskiej, czy jej krwawych sióstr rewolucji dwudziestowiecznych. Śmierć na wojnie, w boju, z rąk oprawcy ma swój wymiar, męczeński i bohaterski, śmierć w epidemii to już inna historia. Epidemie kojarzą się nam z obiegowym terminem „czarna śmierć” (mors nigra), który po 1347 roku wszedł na stałe do słowników odrazy i strachu.
Śmiertelne epidemie już w starożytności
Już Trojańczycy mieli poznać smak epidemii śmiertelnej choroby około roku 1180 p.n.e. Księga Wyjścia wskazuje na plagę egipską jako kolejny wymiar boskich chorób dręczących niepokorne człowieczeństwo. Tukidydes w „Wojnie Peloponeskiej” opisał bardzo drobiazgowo objawy epidemii jaka nawiedziła Ateny w 429 r. p.n.e. Wielkie epidemie dotykały cesarstwo bizantyjskie w VI w. W 532 r. Konstantynopol miał dziennie od 500 do 10 tysięcy (!) zgonów. Epidemie przechodziły okresowo przez ziemie europejskie.
Zobacz także
Lecz dopiero pandemia dżumy przywleczona jesienią 1347 r. z Azji, przez italskich kupców z faktorii nad Morzem Czarnym, wybiła znaczną część populacji Europy Zachodniej. We Florencji w 1348 r. miało być 100 tysięcy zgonów. Dane zatrważają, może nieco wyolbrzymione, lecz „taniec śmierci” wszedł już do kanonu życia późnego średniowiecza. Ledwie podniesiono się z jej uścisku, znów pojawiła się ospa, towarzysząca człowiekowi od starożytności. Groźna stała się w XIII wieku. Doszedł do tego nieznany tu wcześniej trąd, znacznie później kiła zwana też syfilisem, obecna w Europie już u schyłku XV wieku.
Pierwsza do Żor dotarła dżuma
Można zatem przyjąć, że mieszkańcy żorskiego grodu od swych początków byli narażeni na różnego rodzaju zagrożenia epidemiologiczne. Kolejne najazdy księstwa raciborskiego, a w kilku przypadkach także oblężenia Żor (1290, 1345, 1431-1433, 1473) sprzyjały szerzeniu się chorób. Jednak słynna „czarna śmierć” tu nie dotarła w pierwszym swoim śmiertelnym pochodzie. Najpewniej w początkach 1558 roku dżuma zaskoczyła mieszkańców Żor, z których wielu pomarło. Polski badacz Jan Kwak, za Augustynem Weltzlem, wskazuje dopiero na rok 1598 jako datę zarazy, która mocno dotknęła Żory.
Co do poziomu śmiertelności w tym okresie trudno się wypowiadać. Niemniej działania, jakie miasto podejmowało celem przejęcia majątku zamkowego, pozwalają wskazywać, że epidemie dotykały raczej uboższą i słabszą część społeczności, nie wpływając na gospodarkę miejską.
Przytoczę jako przykład, że okres po 1618 roku w opinii brytyjskiego badacza Petera H. Wilsona charakteryzował się stanem europejskiej pandemii dżumy oraz oraz tyfusu sięgającej Śląska. Niedożywienie, słabe zbiory, ochłodzenie klimatu w Europie, wraz z powszechną wojną stanowiły pożywkę dla kolejnych epidemii. W tym czasie dżuma zabiła około 10 % społeczeństwa Królestwa Francji.
Śmiercionośna ospa, cholera, a nawet angina!
Czasy późnonowożytne przyniosły koszmary, nie mniejsze a niżeli te, których miasto było świadkiem w XVI wieku i w okresie wojny trzydziestoletniej. Były to nękające nawrotami okresowe zachorowania, pociągające za sobą wiele zgonów. Ospa po 1811 roku grasowała z przerwami przez blisko ćwierćwiecze. Niemniej prowadzone z trudnościami szczepienia powoli dawały rezultaty. Ale wraz z ospą pojawiły się szkarlatyna, biegunka, odra oraz wydawałoby się banalna angina (1823 r.), na którą zmarło 20 dzieci (być może była to błonica). To znów szalała biegunka a nawet grypa, jak ta szczególnie uciążliwa ze stycznia 1837 r.
Jednak koszmar miał się dopiero rozpocząć. Wojna polsko-rosyjska w 1831 roku przyczyniła się do szybkiego rozprzestrzenienia się cholery, także poza kordon graniczny. Dotarła na pruski Górny Śląsk. Na szczęście wówczas ominęła Żory. W sześć lat później było już gorzej. Ale nadal liczby zgonów nie przekraczały jednorazowo kilkunastu osób z miejskiej populacji.
Epidemia tyfusu. W Żorach brakowało desek na trumny
Nie minęło 10 lat, a śmierć przybrała inną twarz. Tyfus głodowy znalazł pożywkę w fatalnych zbiorach ziemniaków i zarazie jaka dotknęła uprawy. Jeszcze gorzej miały się spawy zbiorów zbóż, których kłosy czerniały na polach. Głód dopełnił kryzys związany z brakiem zbytu produkcji sukienniczej, gdyż Kraków po upadku samodzielności jako Wolne Miasto, przestał sprowadzać sukno. Niepewność jutra, strach, załamanie, dolały oliwy do ognia. Rocznie na cmentarz żorski odprowadzono ciała 120 zmarłych, a pomiędzy 1847 a 1848 r. pochowano tam 440 osób. Szalejąca od września (1847 r.) zaraza doprowadziła, że w lutym 1848 r. zabrakło desek na trumny. Do jednej wkładano po dwa ciała, a czasem do jednego dołu grobowego i siedem ciał bez godnego pochówku w trumnie. Było to apogeum tej epidemii.
Połowa XIX wieku wydawała się naturalną granicą między starym porządkiem na nowymi czasy. Niestety zakaźne choroby nie zniknęły. Tu i ówdzie w granicach miejskich murów pojawiała się zimnica, ospa i odra. Znów pojawiał się cholera, lub biegunka, która szerzyła się wśród małych żorzan latem 1862 r. Choroby zabiły, najsłabsze jednostki miejskiej populacji.
Nawrót cholery miał miejsce w 1866 r., tak przy okazji wojny prusko-austriackiej. Zaatakowała latem, a ustąpiła dopiero późną jesienią. Jak podają księgi parafialne z Żor, zabiła co najmniej 32 osoby w przedziale wiekowym od 2 do 60 lat. Pierwszy zgon spowodowany chorobą nastąpił 25 lipca. Zmarła wówczas Helena Skrzysztofski, lat 59, wdowa to tkaczu. Ostatnia osoba zmarła 13 listopada. Była nią młoda kobieta (33 lata) - Antonina Gajda, żona robotnika dniówkowego. Większa śmiertelność występowała wśród kobiet i dotykała osoby niezamożne.
Dramat rodziny Heiduków
Najtragiczniejszy był przypadek rodziny kowala Jakuba Heiduk. Najpierw 24 września umiera jego syn Paweł (9 lat), dzień później drugi Jan (7,5 roku), a 26 września śmierć zabiera ich siostrę Franciszkę (4 lata). Na tym jednak nie koniec dramatu. Trzy dni później, 29 września, umiera ich matka Paulina, a dzień później także Jakub, jej mąż. Tak w ciągu tygodnia zmarła w cierpieniach pięcioosobowa rodzina.
Cholera w takiej skali już nie pojawiał się w Żorach, ale zachorowania pojawiały się w rejencji opolskiej aż do 1894 r. Niemniej Żory nadal nękały ospa, a często w powikłaniach koklusz. Znów dał o sobie znać tyfus, a i biegunka także się pojawiała. Na szczęście coraz rzadziej zdarzały się zgony pacjentów.
Podejmowano, jak w Kleszczówce w 1887 r., działania prewencyjne, aby wirus nie rozpowszechnił się. Rozwój opieki zdrowotnej, jaki szybko nastąpił na przełomie XIX i XX w. ograniczył skalę epidemii, choć jeszcze zdarzały się przypadki licznych zachorowań i śmierci dziesiątek chorych, szczególnie dzieci, jak w przypadku powojennej epidemii błonicy grasującej na początku lat pięćdziesiątych XX w. po miejscowościach powiatu rybnickiego.
Masz ciekawe informacje o historii Żor? Chcesz skontaktować się z autorem? Napisz do nas: [email protected]
Marcin Wieczorek jest historykiem, nauczycielem historii w I Liceum Ogólnokształcącym im. Karola Miarki i w ZS2 im. ks. Józefa Tischnera w Żorach.
Zobacz także
Komentarze (0):
Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu tuZory.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.
Najczęściej czytane
Najwyżej oceniane
-
Mateusz Słupik: Żorskie Towarzystwo Śpiewacze Feniks
+9 / -6 -
Jubileusz "Wesołych Nutek". Zespół świętował 40-lecie
+2 / -0 -
Żorzanki nagrodzone w konkursie literackim
+1 / -0 -
Mażoretki i Cheerleaderki Eksplozja z Żor triumfują na World Cup of Majorette Sport w Pistoi
+1 / -1 -
Święty Mikołaj w MOK-u. Wydarzenie już 7 grudnia
+0 / -1
Najczęściej komentowane
Alert tuZory.pl
Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera tuZory.pl i napisz nam o tym!
Wyślij alert