zamknij

Wiadomości

Ludzie z pasją: niosą pomoc tym, których na co dzień być może nie dostrzegamy

2017-11-19, Autor: wk

Problem bezdomności może dotknąć każdego człowieka. Niezależnie od sytuacji, w jakiej znajduje się w danym momencie swojego życia. Niezależnie od niego samego. O tym wiedzą doskonale członkowie Stowarzyszenia Exodus, które działa w Żorach i jest ukierunkowane na pomoc osobom bezdomnym, uzależnionym, ubogim i samotnym.

Reklama

Stowarzyszenie oficjalnie powstało w stycznia 2016 roku, jednak jego założyciele zajmują się niesieniem pomocy o wiele dłużej. 21 grudnia 2013 roku po raz pierwszy wyszli na żorskie ulice w poszukiwaniu bezdomnych, by ich poczęstować gorącą herbatą i kanapkami. Na ulicach było pusto, a pierwszego bezdomnego spotkali w poczekalni dworca autobusowego. Z Oskarem zobaczyli się ponownie kilka dni później – w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia. 30 grudnia Oskar został już przyjęty do Ośrodka Lecznictwa Odwykowego w Gorzycach, a później trafił do Wspólnoty Betlejem w Jaworznie, z którą udało się nawiązać współpracę.

Spotkanie i pomoc zorganizowana dla Oskara obudziła w nich pragnienie dalszej pracy na rzecz ubogich, bezdomnych, byłych więźniów. A potrzebujących w mieście nie brakuje. – Sytuacja osób bezdomnych z terenu Żor jest trudna. Liczba osób pozostających bez miejsca zamieszkania wciąż rośnie. My docieramy do około 30-40 osób przebywających w pustostanach, na działkach, na klatkach schodowych, pod balkonami, a nawet pod drzewami – mówi Beata Brulińska, prezes Stowarzyszenia Exodus. – Bezdomni mogą skorzystać z pomocy MOPS-u – noclegowni ze świetlicą i schroniska, jednak wielu z nich się na tę pomoc nie decyduje. Dodam jednak, że naszą pomocą obejmujemy nie tylko bezdomnych – są to również osoby uzależnione, byli więźniowie, oraz osoby ubogie i samotne posiadające miejsce zamieszkania – przyznaje.

Główną misją Stowarzyszenia jest towarzyszenie osobom bezdomnym, co realizuje na kilka sposobów:

  • Czwartkowy street – w każdy czwartek w dwóch 3-osobowych grupach wolontariusze wychodzą na ulice miasta spotkać się z bezdomnymi. Jest gorąca herbata, uśmiech i dobre słowo. Są też zaopatrzeni w przydatne formularze (skierowanie na odwyk, wniosek o dowód osobisty) na wypadek, gdyby  jakaś osoba zdecydowała się podjęcie leczenia.
  • Msze dla bezdomnych – w ostatnią niedzielę każdego miesiąca w Parafii Św. Stanisława organizują spotkanie rozpoczynające się Mszą Świętą w intencji osób bezdomnych i uzależnionych z ich udziałem. Po modlitwie na gości czeka gorąca herbata/kawa i mały poczęstunek. – Wspólnie zasiadamy do stołu tworząc jedną wspólnotę – dodaje B. Brulińska.
  • Spotkania z nadzieją – dwa razy w miesiącu na świetlicy przy noclegowni MOPS członek Stowarzyszenia – Arek prowadzi spotkania, na których przy kubku gorącej herbaty bezdomnymi dzielą się swoimi przeżyciami i doświadczeniami. – Propagujemy idee abstynencji i promujemy trzeźwy styl życia m.in poprzez świadectwa osób, które podjęły walkę wyjścia z uzależnienia. Spotkaniom towarzyszy śpiew, modlitwa, rozmowa – wylicza Beata.
  • Transport – podopiecznym, którzy decydują się na terapię, Stowarzyszenie zapewnia niezbędną wyprawkę oraz transport do ośrodka lecznictwa odwykowego lub na terapię.
  • Zakład Karny – Stowarzyszenie odwiedza więźniów przebywających w Zakładzie Karnym w Raciborzu, Jastrzębiu-Zdroju, Herbach czy Strzelcach Opolskich.

Ile osób jest zaangażowanych w te działania?

Beata Brulińska: Osób zaangażowanych będących w bezpośrednim kontakcie z bezdomnymi jest 10, natomiast znacznie więcej osób wspiera nas w inny sposób.

Jak szukacie kontaktu z osobami bezdomnymi – jakie miejsca sprawdzacie?

B. Brulińska: Znamy miejsca gdzie przebywają i tam docieramy podczas czwartkowych street’ów. Rozpytujemy też w ich środowisku, gdzie jeszcze przebywają inni bezdomni. Jeśli spotykamy nieznajomego bezdomnego, podchodzimy i podejmujemy rozmowę. Miejsca, które sprawdzamy to: dworzec autobusowy, budynek PKP, działki, pustostany, klatki schodowe. Odwiedzamy również bezdomnych przebywających w szpitalu.

Dlaczego pomagacie zwłaszcza osobom bezdomnym?

Łukasz Kołodziejczyk: Pomoc bezdomnym zaczęła się od mojej własnej przemiany, doświadczenia mocy Boga w moim życiu, który je przemienił dlatego też wiem, ze nie ma takich sytuacji z której Jezus nie mógłby wyprowadzić człowieka. Tę nadzieję chcę zanieść drugiemu człowiekowi, a szczególnie ubogiemu.

B. Brulińska: Modliłam się kiedyś o dobre pragnienia, ale nigdy w tej modlitwie nie pomyślałam o posłudze bezdomnym. Jednorazowe nasze wyjście na poczekalnie dworca autobusowego tuż przed Świętami Bożego Narodzenia 2013 roku i owocność tej akcji zapaliło moje serce do działania. Bezdomny, którego wtedy spotkaliśmy, przy naszej pomocy stanął na nogi – odbył terapie, trafił do domu Wspólnoty Betlejem w Jaworznie, gdzie zamieszkał. Pomyślałam, że nie musi się skończyć na tej jednej osobie. I tak już zostało… Wierzę, że w tym człowieku nad którym się pochylamy jest sam Chrystus – „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili (Mt 25,40)”.

Czy możecie podać przykłady, że niesiona przez Was pomoc nie poszła „na marne”?

B. Brulińska: Oczywiście że tak. Jest Pan, z którym przez długi czas spotykaliśmy się na pustostanie, uzależniony od alkoholu, zrezygnowany, bez nadziei do życia – dziś ma swój „kąt”, jest trzeźwy i szczęśliwy. Trzech bezdomnych chłopaków z Żor uzależnionych od alkoholu i narkotyków, przez dłuższy czas przebywających w domu Wspólnoty Betlejem w Jaworznie, rozpoczęło już samodzielne życie i podjęło pracę zawodową. Dla nas jednak, nawet jeśli nie widzimy tych zewnętrznych owoców, które są bardzo umacniające i dają nam wiele radości, ważne jest zasianie nadziei w ich sercach, przywrócenie im godności i poczucia akceptacji.

Z drugiej strony – czy są osoby, które nie życzą sobie żadnej pomocy?

Wioleta Brulińska: Tak, znamy osoby, które nie pozwalają sobie w żaden sposób pomóc chcąc zachować poczucie samowystarczalności. Są przyzwyczajeni do takiego stylu życia i to jest ich wybór. Jednak zdarza się, że z biegiem czasu niektóre z tych osób zauważają, że potrzebują pomocy i o nią proszą.

Nadchodzi zima, odnotowano już pierwsze zgony z powodu wychłodzenia, również w Żorach. Czy możecie powiedzieć, czy ludzie w mieście są wrażliwi na krzywdę innych osób czy też przechodzą obok obojętnie?

Łukasz Kołodziejczyk: Z jednej strony pokutuje w naszym myśleniu, że człowiek bezdomny, uzależniony na własne życzenie znajduje się w takiej sytuacji, co przekłada się na obojętność. Z drugiej strony myślę, że to nie zawsze musi być brak wrażliwości, a lęk przed nieznajomym, który nie pozwala zbliżyć się do człowieka. Myślę, że warto przełamywać te lęki i pochylać się nad bliźnim, bo dzięki temu możemy uratować czyjeś życie.

Dziękuję za rozmowę!

Oceń publikację: + 1 + 23 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (2):
  • ~Aneta Zając 2017-11-19
    10:54:50

    8 3

    Znam jednego bezdomnego Oskara,wszyscy znaja ale niestety ten Pan dalej chodzi bezdomny i pije szczegolnie na osiedlu Powstańców Śląskich mozna go spotkać na ławkach czy koło żabki. Podobno fajny facet kiedyś z niego był,może warto pomóc mu jeszcze raz. Kolejny odwyk itd.

  • ~Barbara Bandelak 2019-12-11
    08:55:45

    0 0

    Oskar zmarł 6 grudnia tego roku

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu tuZory.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert tuZory.pl

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera tuZory.pl i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Czy jesteś szczęsliwy w Żorach?




Oddanych głosów: 1065