Wiadomości
Rogoźna: mieszkańcy nie chcą nowej drogi. Rolnicy stracą swoje tereny
Od dłuższego czasu trwa w Żorach spór na linii miasto-mieszkańcy Rogoźnej. To właśnie tej dzielnicy ma powstać nowa droga, której nikt z mieszkańców nie potrzebuje. Dla żorskiego Urzędu Miasta budowa drogi jest jednak niezbędna. Przez budowę drogi swoje tereny stracą rolnicy, ale nie tylko. Mieszkańcy domów jednorodzinnych również muszą oddać część swoich działek.
Mieszkańcy muszą oddać swoją ziemię
Temat budowy drogi jest znany od 2011 roku. To właśnie od tego roku jest ona przewidziana w planie zagospodarowania przestrzennego. Przez wiele lat mieszkańcy pytali o budowę tej drogi, ale czas jej budowy był odległy. Mieszkańcy protestowali, proponowali alternatywne drogi, ale to nic nie dało. W ostatnim czasie nastąpił jednak przełom, a miasto zabrało się za ostateczny etap przygotowań przed budową drogi.
O jaką drogę chodzi? Nowa droga ma połączyć Al. Armii Krajowej z ul. Karłowicza. Aby budowa tej drogi doszła do skutku, konieczne jest wywłaszczenie terenów rolniczych oraz prywatnych w Rogoźnej. Przepisy w Polsce są takie, że nie potrzebne są do tego zgody właścicieli działek, a jedynie wystarczy decyzja ZRID (zezwolenie na realizację inwestycji drogowej). Wówczas działki mogą przejść we własność państwa, a na działkach może być utworzona nowa droga. Dlaczego taki jest ten przepis? Sytuacja jest prosta, gdyby choć jeden właściciel działki nie zgodził się na budowę drogi, wówczas żadna z dróg by w Polsce nie powstała.
Zobacz także
Miasto Żory nie prowadzi „wywłaszczenia terenów prywatnych i rolniczych w Rogoźnej”. Proceduje natomiast uzyskanie decyzji ZRID (zezwolenie na realizację inwestycji drogowej) dla drogi łączącej Al. Armii Krajowej (Dzielnica Pawlikowskiego) z ul. Karłowicza w Rogoźnej. ZRID jest to decyzja zintegrowana – zatwierdza projekt budowlany, daje pozwolenie na budowę drogi, a także zatwierdza podziały nieruchomości i określa działki, które przechodzą z mocy prawa (oczywiście z odszkodowaniem) na własność Skarbu Państwa lub odpowiedniego samorządu (zależnie od kategorii drogi). Praktycznie wszystkie drogi w Polsce budowane są w tym trybie, bo inaczej brak zgody chociażby jednego właściciela nieruchomości uniemożliwiałby budowę drogi – tłumaczy Waldemar Socha, prezydent miasta.
Często jednak zapisy tej specustawy stosuje się przy budowie kluczowych dróg, między innymi autostrad. W tym przypadku w Żorach jest inaczej, mieszkańcy uważają, że ta droga jest niepotrzebna. Innego zdania jest żorski magistrat.
Projektowana droga nie jest dla nikogo zaskoczeniem, bo w planie zagospodarowania przestrzennego jest ona przewidziana od 2011 roku. Droga ta nie uniemożliwia działalności rolniczej w tym terenie – wprowadza rzeczywiście pewne utrudnienia, bo do części gospodarstwa rolnego trzeba będzie przejechać na drugą stronę drogi. Ale jest to oczywiście praktyką powszechną. Trudno wyobrazić sobie odstąpienie od budowy tej drogi. Ma ona pełnić ważną funkcję skomunikowania intensywnie rozbudowującej południowej części dzielnicy Rogoźna z centrum miasta. Nie będzie na niej dopuszczony ruch samochodów ciężarowych, ale będą mogły z niej korzystać autobusy komunikacji miejskiej. Miasto otrzymało na budowę tej drogi kwotę 15 mln zł z budżetu państwa – mówi Waldemar Socha, prezydent miasta Żory.
Mieszkańcy mają dość, Rogoźna protestuje
Przejeżdżając przez Rogoźną w oczy rzucają nam się transparenty z napisem „Stop wywłaszczeniom w Rogoźnej”. Jeszcze niedawno mówiło się, że protestują tylko rolnicy. Tak jednak nie jest, swój sprzeciw wyrażają także mieszkańcy działek prywatnych, na których stoją nowo wybudowane domy.
W Rogoźnej swoje gospodarstwa prowadzi między innymi rodzina Dzierżęgów oraz Swadźbów. Pole gospodarstwa Dzierżęgów ma zostać przecięte drogą, po jednej stronie ma zostać 20 hektarów, po drugiej 8. To spore utrudnienie dla rolników. Od teraz uprawianie pola się skomplikuje, czas pracy zostanie wydłużony, a tym samym i koszty utrzymania i tejże pracy. Podobnie jest, jeśli chodzi o rodzinę Swadźba. Ich pole również zostane podzielone drogą. Oprócz drogi, na działce państwa Swadźba ma powstać także zbiornik retencyjny.
Gospodarstwu państwa Swadźba ma zostać odebrane, za odszkodowaniem, blisko pół hektara pola. Po budowie drogi niemożliwe będzie uprawianie całego pola za jednym razem. Dojazd do drugiej części działki się zdecydowanie pogorszy, a pan Marek będzie musiał dojeżdżać na pole przez ciasne drogi, między domami.
Jak droga nam przetnie pole, to z tyłu nam zostaną 2 hektary odcięte. Miasto zabierze nam prawie pół hektara, około 40 arów. Tak około pół hektara liczmy, bo nie wiadomo czy coś jeszcze. Z czego 20 arów idzie na sam zbiornik. Ziemia rolna w województwie śląskim jest na poziomie 60 tysięcy za hektar. My nie potrzebujemy tego sprzedać, ani przekształcić na budowlane, przemysłowe czy usługowe. Nam na tym nie zależymy. To jest nasze utrzymanie. Nigdzie nie pracujemy, prócz gospodarstwa – mówi rodzina Swadźba.
Właścicielom gospodarstwa nie zależy na odszkodowaniach. Chcą po prostu nadal uprawiać swoją ziemię w takiej samej formie. Budowa drogi to jedno, ale miasto planuje także budowę zbiorników retencyjnych. Jeden z nich ma się znaleźć na polu państwa Swadźba. Dlaczego zbiornik jest takim problemem?
My hodujemy także kury. Sprzedajemy jajka. A jak powstanie zbiornik, to tutaj zacznie się zlatywać dzikie ptactwo, kilkadziesiąt metrów od naszej hodowli. To jest dodatkowe ryzyko chorób, między innymi ptasiej grypy. Co wtedy? Czy ktoś wziął to pod uwagę? - pytają mieszkańcy.
Rzeczywiście, możliwość wystąpienia ptasiej grypy zwiększa się w przypadku, gdy powstanie zbiornik. Wówczas w tym miejscu pojawiać się będzie dzikie ptactwo, które może zarazić zdrowe kury państwa Swadźbów.
Projektowane dwa zbiorniki retencyjne są elementami drogi – w nich gromadzi się woda deszczowa z drogi. Stosuje się je wtedy, gdy ukształtowanie terenu uniemożliwia odprowadzenie wód deszczowych do naturalnych cieków – rzek, rowów – informuje żorski magistrat. Konieczność budowy zbiorników jest wynikiem obliczeń projektowych i wyniknęła w trakcie prac projektowych. Obecnie sprawdzana jest jeszcze inna możliwość odwonienia planowanej drogi. Jeśli okaże się możliwa do realizacji, to bierzemy pod uwagę rezygnację z budowy zbiorników retencyjnych – usłyszeliśmy kilkanaście dni temu.
Opinię w sprawie budowy zbiornika wodnego wydał Powiatowy Lekarz Weterynarii. Budowa tak dużego zbiornika, bo mówimy tutaj o 1995 m2, w pobliżu chowu drobiu jest niewskazana. Dzikie ptaki traktują takie strefy jako miejsce odpoczynku, żerowiska lub nawet życia. Dzikie zwierzęta mogą w tym miejscu się rozmnażać, zakładać gniazda, co w przypadku nieodległej hodowli drobiu jest niepożądane. To stwarza duże ryzyko roznoszenia chorób zakaźnych. Zagraża to zwierzętom, a także człowiekowi poprzez jedzenie jajek czy mięsa. Dzikie ptaki, szczególnie wodne są źródłem wielu chorób zakaźnych, w tym ptasie grypy, która bardzo łatwo się rozprzestrzenia. Należy więc nadmienić, że drób hodowany tak blisko zbiornika, będzie szczególnie narażony na choroby. Dodatkowo, słoma używana do ścielenia kurnika, a zbierana na polu w sąsiedztwie zbiornika może mieć w sobie wirusy i bakterie, które zaszkodzą zdrowiu zwierząt.
Państwo Swadźba od 2015 roku prowadzą zgłoszoną działalność, jaką jest sprzedaż jaj. Rodzina hoduje około 340 sztuk kur niosek.
Jaka jest decyzja w sprawie zbiornika?
Miasto nie dostało pozwolenia na budowę zbiornika - taką decyzję wydały Wody Polskie. Dyrektor uchylił zaskarżoną przez państwa Swadźba decyzję i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia organowi pierwszej instancji. Miasto Żory odwoływać od tej decyzji może się tylko w sądzie.
Czy miasto również prosiło o opinię weterynarza?
Przepisy prawa nie wymagają od nas uzyskania takiej opinii. Taka opinia nie wpłynęła też do wydziałów merytorycznych, u których zasięgałem informacji – mówi Adrian Lubszczyk, naczelnik Wydziału Promocji, Kultury i Sportu w UM Żory.
Co więcej, zbiornik wodny nie tylko zagraża hodowli zwierząt. Zbiornik wodny, w którym ma się gromadzić woda z drogi stwarza ryzyko zalewania lub wysuszania pól uprawnych. W miejscu, gdzie planowana jest budowa zbiorników nie wykonano odwiertów. Był taki pomysł, ale wówczas gospodarstwo Swadźbów miało już na polu zasiane zboże.
O drodze mieszkańcy wiedzieli od 2011 roku, jednak o zbiornikach dowiedzili się w tym roku, bezpośrednio od Wód Polskich.
Typowo pod zbiornik nie ma odwiertów. A z tego, co wiemy, odwierty muszą być przynajmniej trzy zrobione w miejscu, gdzie ma być zbiornik, żeby wykazać wpływ tego zbiornika na pozostałe tereny. My mamy tereny uprawne. Nie wiadomo, jak ten zbiornik się zachowa na naszych terenach. On nas może albo wysuszać, ściągać z wody lub zalewać. Tak czy inaczej nic z tego pola może nie być, może być tak, że po prostu nic nie zbierzemy. Co z tego, że wezmą pół hektara, jak wpływ może mieć na całe pole. 28 lutego o zbiorniku zawiadomiły nas Wody Polskie w Katowicach – mówi rodzina Swadźba.
- Na ten moment nie planujemy wykonywania odwiertów – mówią w magistracie.
Rolnicy boją się co dalej
Zgoda na budowę zbiornika musi zostać wydana przez Wody Polskie, ale od tego rodzina Swadźba może się jeszcze odwołać. To może potrwać. Kilka tygodni temu na polu zebrała się komisja, były osoby z Urzędu Miasta, które obradowały nad dalszymi pracami. Już wtedy wielu z nich, jak relacjonuje rodzina Swadźba, mówiło między innymi o komarach. - A co to będzie jak ten zbiornik powstanie? - pytali obecni na komisji. Temat ten był poruszany na sesji Rady Miasta, jednak rzadko są to dyskusje. Częściej po prostu wspominają o tym radni, między innymi Anna Ujma, Ewa Kałus czy mieszkający w okolicy Kazimierz Dajka.
Mieszkańcy mają pretensje do żorskiego magistratu o brak dialogu. Oni chcieliby porozmawiać, podyskutować, ale z nimi nikt rozmawiać nie chce. Decyzja została podjęta i koniec.
Budowa drogi i zbiornika to jedno, ale mieszkańcy już teraz boją się co dalej. Czy budowa drogi nie jest zapowiedzią kolejnej zabudowy deweloperskiej? Póki co są to pola uprawne, ale gdy zbiornik zacznie oddziaływać na tereny rolnicze mogą one być bezużyteczne, a wówczas właściciele będą zmuszeni do ich sprzedaży, by cokolwiek na nich zarobić. Miasto o ewentualnych zabudowaniach deweloperskich nic nie wie.
Budowa drogi łączącej al. Armii Krajowej z ul. Karłowicza ma odciążyć ulicę Wodzisławską. Co ciekawe, potrzeby takiej nie widzą mieszkańcy Rogoźnej, którzy przejeżdżają tędy codziennie.
Ja w korku na Wodzisławskiej stałam tylko jak budowali rondo. Nawet nie mam problemu, gdy wyjeżdżam traktorem – mówią Marek i Agnieszka Swadźba.
Po stronie mieszkańców Rogoźnej jest wielu działaczy społecznych z Żor. Brak jest jednak jakiegokolwiek dialogu z Radą Dzielnicy Rogoźna, ale to temat na osobny artykuł.
Przetarg już trwa. Miasto ogłosiło przetarg „Budowa i przebudowa dróg lokalnych w dzielnicy Rogoźna w mieście Żory w ramach projektu dofinansowanego przez Rządowy Fundusz Polski Ład: Program Inwestycji Strategicznych”. Otwarcie ofert nastąpi 19 sierpnia.
Protestują nie tylko rolnicy
W wywłaszczenia zamieszanych jest ok. 80 osób. To właśnie od nich działki mają przejść we własność państwa pod budowę nowej drogi. Część działek już jest we własności skarbu państwa. O innych dopiero toczą się rozmowy. Są i tacy właściciele, którzy byli wywłaszczani już kilkukrotnie, głównie mieszkańcy ul. Karłowicza. To między innymi pani Anna, która wspólnie z mężem już dwa razy oddawała ziemię miastu. Co ciekawe, w momencie gdy rodzina planowała budowę domu, w 2016 roku, otrzymała bez problemu decyzję o pozwoleniu na budowę. Później jednak okazało się, że w pobliżu domu droga będzie poszerzona, a dom znajdzie się blisko drogi.
Co ciekawe, mieszkańcy już od wielu lat zgłaszają alternatywne możliwości budowy drogi. Pani Anna również porusza temat odciążenia ul. Wodzisławskiej.
Słyszałam od sąsiadów, którzy tu dłużej mieszkają, że już od dłuższego czasu są zgłaszane alternatywne połączenia. Że nie tutaj ona ma iść, tylko gdzieś indziej, gdzie nie będzie aż tak przeszkadzała tym mieszkańcom i też nie zdewastuje tych terenów rolniczych. Natomiast, powiem szczerze, że ja, jeżeli chodzi o Żory, nigdy na Wodzisławskiej nie stałam. Stałam jedynie jak się budowało rondo. Ale to jest wiadome, Jak jest wypadek, jak są prace budowane, zawsze się stoi. Stoi się w innych miejscach w Żorach, ale nie na Wodzisławskiej – mówi pani Ania.
W planie budowy drogi są także przystanki, które znajdują się na środku pola. To także zdaniem mieszkańców kompletnie niepotrzebna rzecz.
Mieszkańcy ul. Karłowicza i okolicy budowali się z planami życia w spokojnej okolicy, a za chwilę może się okazać, że mieszkają przy ruchliwej drodze. W dodatku w okolicy ich domu ma powstać drugi ze zbiorników. Latem, wyjście wieczorem na podwórko może być niemożliwe, z uwagi na owady. Są też tacy mieszkańcy, którzy wywłaszczani byli kilka razy. Jeden z mieszkańców już właściciwie nie ma podwórka.
Jak widać, początkowo problem mógł dotyczyć tylko rolników. Szybko się jednak okazało, że dotyczy on wielu mieszkańców Rogoźnej. Nic dziwnego, że stworzyli oni petycję, którą można podpisać, by przedstawić ją prezydentowi. Petycję podpisało już kilkaset osób.
Jak zakończy się ta sprawa? Pewnie więcej będziemy wiedzieć po zakończeniu przetargu.
Najważniejsze elementy zawarte w artykule:
Rozmowy i Plany:
- Inwestycje mają przeciąć pole rozmówców drogą i zbiornikiem o powierzchni 1995 m².
- Pole państwa Swadźbów, które ma zostać przedzielone, ma 5,5 hektara. Droga ma odciąć 2 hektary, a zbiornik zajmie 20 arów z pola.
Odszkodowania:
- Wartość ziemi rolnej w województwie śląskim wynosi około 60 tysięcy zł za hektar.
- Mieszkańcy nie wiedzą, jakie dokładnie odszkodowania otrzymają.
Wpływ na Gospodarstwo:
- Budowa drogi i zbiornika utrudni pracę w gospodarstwie, zwiększy koszty, czas i zużycie paliwa.
- Istnieje ryzyko, że zbiornik wpłynie negatywnie na pola uprawne, wysuszając je lub zalewając.
Brak Komunikacji i Konsultacji:
- Urząd nie prowadził rozmów z mieszkańcami. Komisja terenowa była zorganizowana na wniosek mieszkańców.
- Urzędnicy nie odpowiedzieli na pytania dotyczące wielkości i lokalizacji zbiornika. Nie przeprowadzono wizji lokalnej ani odpowiednich odwiertów.
Opór Społeczny:
- Około 80 osób zostanie wywłaszczonych.
- Mieszkańcy nowych osiedli również nie chcą drogi z powodu hałasu i innych niedogodności.
Problemy Prawne i Organizacyjne:
- Mieszkańcy mogą się odwołać od decyzji, ale proces może trwać długo.
- Przetarg na budowę został już ogłoszony, mimo że decyzje nie są ostateczne.
Inne Problemy:
- Hodowcy obawiają się chorób, takich jak ptasia grypa, które mogą wpłynąć na ich hodowlę.
- Podczas sesji Rady Miasta, tematy związane z drogą i zbiornikiem były marginalizowane, a niektórzy radni i prezydent wykazywali brak zainteresowania.
Zobacz także
Komentarze (1):
Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu tuZory.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.
Najczęściej czytane
-
Antonina Pustelnik z Żor zdobywa tytuł Bursztynowej Miss Polski 2024!
27726 -
Międzynarodowy Dzień Pamięci Osób Zaginionych. Ile takich osób jest w Żorach? (zdjęcia)
3596 -
Rajska Fala i kąpielisko Śmieszek kończą sezon
2607 -
Opróżnia mieszkania po ludzkich tragediach, zmarłych, czy meliny. Niecodzienna profesja Jakuba Kośmidera
2424 -
Nieudane zakupy 23-latki. Kobieta nie chciała zapłacić za towar
1879
Najwyżej oceniane
-
Jest akt oskarżenia przeciwko Adamowi G. Byłemu posłowi grozi 8 lat więzienia!
+5 / -0 -
Seryjny włamywacz zatrzymany. Łup chował w... lodówce
+5 / -0 -
To nie były ćwiczenia. Policjanci uratowali chłopca!
+3 / -0 -
Nieudane zakupy 23-latki. Kobieta nie chciała zapłacić za towar
+2 / -0 -
Dlaczego warto zainwestować w aluminiowe zadaszenie tarasu?
+2 / -0
Najczęściej komentowane
-
Rajska Fala i kąpielisko Śmieszek kończą sezon
2 -
Wypłata "czternastek" idzie pełną parą. W piątek 6 września kolejne przelewy z ZUS
0 -
Adam G. na wolności. Były poseł wyszedł z aresztu
0 -
Nieudane zakupy 23-latki. Kobieta nie chciała zapłacić za towar
0 -
Akcja "Trzeźwość": 5 kierujących straciło uprawnienia. Rekordzista miał ponad 2 promile!
0
Alert tuZory.pl
Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera tuZory.pl i napisz nam o tym!
Wyślij alert
~Bernard 2024-08-02
13:23:23
Jestem mieszkańcem Rogoźnej.
Artykuł jest jednostronny - przedstawia sytuację z punktu widzenia właścicieli gruntów. Rozumiem ich dylematy i rozgoryczenie, ale od dawna wiadomo, że ten rejon miasta rozwija się w kierunku intensywnej zabudowy jednorodzinnej. Ktoś przecież nowym mieszkańcom sprzedał działki pod budowę domów. Kto sprzedał? - właściciele (z dziada pradziada) tej ziemi i chyba całkiem nieźle na tym zarobili. Byłoby naiwnością myśleć, że teraz nowi mieszkańcy będą chcieli dojeżdżać do domów polnymi drogami (jak to było do niedawna).
Należy znaleźć złoty środek, obiektywnie spojrzeć na sytuację - i to jest rola mediów, także tych lokalnych - np. tuzory.pl
Niedawno był reportaż w Polsacie - tam również, poza krótki wystąpieniem urzędnika miejskiego, cała sprawa była pokazana z perspektywy dotychczasowych właścicieli gruntów.
Miasto musi się rozwijać i pewne trendy tj. urbanizacja są naturalne i nieodwracalne.