zamknij

Wiadomości

Wyrok ws. prezydenta Żor poznamy za tydzień. W. Socha: „Nie czuję się winny”

2015-01-13, Autor: Wioleta Kurzydem
Za nami już ostatnia rozprawa w procesie prezydenta Waldemara Sochy. Sprawa powróciła do ponownego rozpatrzenia przez żorski sąd we wrześniu 2014 roku. Wyrok, zgodnie z dzisiejszą zapowiedzią, poznamy już we wtorek 20 stycznia.

Reklama

Dziś o godzinie 10.00 w Sądzie Rejonowym w Żorach stawili się wszyscy – Waldemar Socha wraz z obrońcą – Jackiem Błachutem, prokurator Rafał Figura i świadek, którego zeznania miały być ostatnimi złożonymi w trakcie procesu. Stało się jednak inaczej – brat oskarżonego prezydenta skorzystał z przysługującego mu – jako osobie bliskiej – prawa odmowy zeznań. Strony nie wystąpiły również z kolejnymi wnioskami dowodowymi, przez co przewód sądowy został dzisiaj zamknięty.

Sędzia Katarzyna Foryś udzieliła więc głosu stronom. Najpierw wypowiedział się oskarżyciel – prokurator Rafał Figura. – Materiał dowodowy w pełni wskazuje na to, że oskarżony dopuścił się stawianych mu zarzutów – rozpoczął swoją mowę prokurator. – Ustawodawca wprowadzając odpowiednie przepisy chciał, by finanse osób pełniących funkcje publiczne były rzeczywiste, prawdziwe, jasne, przejrzyste, a nade wszystko jawne. Gdyby oskarżony kierował się duchem ustawy i przepisów, to na ławie oskarżonych by nie zasiadał. Tymczasem tak nie jest – dodał.

Prokurator podkreślił też, że w jego ocenie wyjaśnienia Waldemara Sochy są niewiarygodne. – Obrona „chwyta się” różnych argumentów w pismach i apelacji, by przekonać sąd, że oskarżony działał nieumyślnie, a nadto, że stopień szkodliwości społecznej tych czynów jest znikomy – wyjaśniał prokurator Figura. – Oskarżony jako osoba zajmująca się finansami miasta doskonale zdawał sobie sprawę z wagi przepisów, które na co dzień stosował – dodał.

Dla prokuratora Figury nie ma też wątpliwości, że oskarżony zdawał sobie sprawę z treści umowy przedwstępnej i treści umowy przenoszącej własność, a składając wyjaśnienia o popełnieniu czynu nieumyślnie sam sobie przeczy. – Wysoki sądzie, z dużym prawdopodobieństwem można przyjąć, że oskarżony kierował się złą wolą. Tkwił w swoim postępowaniu i je realizował, choć w każdym czasie mógł dokonać korekty w oświadczeniu majątkowym. Lecz tego nie zrobił. Chciał na pewno uniknąć kolejnych pytań, kolejnych czynności, w których musiałby się tłumaczyć z braku przejrzystości – dodał.

Na zakończenie oskarżyciel podkreślił, iż – Stopień szkodliwości czynów oskarżonego nie jest znikomy – to osoba na świeczniku. Oskarżony zataił fakt posiadania nieruchomości o bardzo dużej wartości. Parafrazując – to nie jest „zegarek na rękę”. Wnoszę więc o to, aby uznać oskarżonego za winnego zarzucanych czynów, przyjęcie iż oskarżony działał w ciągu przestępstw i wymierzyć mu karę grzywny w wysokości 100 stawek dziennych w przeliczeniu 1 stawka wynosząca 80 zł. Wnoszę też o obciążenie oskarżonego kosztami postępowania – zakończył swoją mowę prokurator Rafał Figura.

Następnie głos zabrał obrońca Waldemara Sochy – Jacek Błachut, który wniósł o uniewinnienie prezydenta od zarzucanych mu czynów. – W żadnym stopniu nie mogę się zgodzić z tym, co przed chwilą usłyszałem. Podkreślę po raz kolejny, że w mojej ocenie nie było żadnych podstaw, by postawić Waldemara Sochę w stan oskarżenia – rozpoczął obrońca i przeszedł do analizy stawianych Sosze zarzutów. – Oskarżony podał wartość rynkową nieruchomości według wiedzy, jaką wtedy posiadał i opierał się na informacjach dotyczących wartości sąsiednich działek o podobnej wielkości w okolicy. Z tą linią obrony zgodził się też Sąd Okręgowy w Gliwicach Ośrodka Zamiejscowego w Rybniku. Sąd zwrócił uwagę na wartość nieruchomości, którą wówczas oskarżony miał w świadomości – dodał.

Jacek Błachut wspomniał, że kwota wartości nieruchomości była poprzedzona negocjacjami, a oskarżony sam wskazał cenę bazując na własnej wiedzy. – Ta wycena miała swoje podstawy. Obrona twierdzi, że czynów nie popełniono. Tu nie było nieprawdy. Żeby postawić zarzut, ważne, by wskazać też motyw działania. Dlaczego Waldemar Socha jako osoba publiczna miałby ryzykowałby swoje dobre imię? Pewne próby ku temu podjął sąd I instancji, ale nie zgodził się z tym sąd w Rybniku – mówił.

W swojej mowie Jacek Błachut zaznaczył też, że Urząd Skarbowy nie nakazywał prezydentowi Sosze dokonania korekty w oświadczeniach majątkowych, a wręcz przeciwnie – wszystkie wyjaśnienia prezydenta przyjął. – Gdyby urzędnicy zauważyli jakikolwiek błąd, to nakazaliby korektę oświadczenia, a tego nie było. Pamiętajmy też, że w tamtym czasie nie było wiadomo, jakie wartości podać – to wszystko dopiero klarowało się. Obecnie więcej wiemy na temat tego, jak wypełniać oświadczenia. Podsumowując – jeszcze raz wnoszę o uniewinnienie z wszystkich zarzucanych czynów – zakończył obrońca prezydenta.

- Wysoki sądzie, w czasie całego procesu mówiłem i teraz to ponownie podniosę – nie czuję się winny popełnienia zarzucanych mi czynów. Jestem zszokowany tym, co przed chwilą usłyszałem ze strony pana prokuratora – rozpoczął swoje „ostatnie słowo” Waldemar Socha. – Nie miałem motywów, by popełnić zarzucane mi przestępstwo. A ich tłumaczenie podane w akcie oskarżenie jest dla mnie nielogiczne. Gdybym świadomie wpisał nieprawdę w oświadczeniu, wtedy dopiero naraziłbym się na różne konsekwencje. Wysoki sądzie, w czasie całego procesu wykazywałem, iż trudno mówić o konkretnej wartości nieruchomości. Zawsze w oświadczeniach podawałem średnią cenę działki, a nie cenę transakcyjną. Co sprawy nieujawnienia nieruchomości – wcześniej zawsze ją wpisywałem. Gdy jednak została zawarta umowa i skonsumowałem większość środków ze sprzedaży na budowę domu, nie wpisałem jej. I ważne – Urząd Skarbowy przyjął moje argumenty, nie chciał korekty oświadczenia. Czuję się niewinny i proszę o uniewinnienie – zakończył prezydent Żor, Waldemar Socha.

Po mowach końcowych, głos zabrała sędzia Katarzyna Foryś, która zdecydowała, iż wyrok zostanie ogłoszony dopiero 20 stycznia o godz. 11.30 – z uwagi na zawiłość sprawy.

Przypomnijmy, że sprawa dotycząca prezydenta Żor musiała wrócić do sądu pierwszej instancji decyzją podjętą w maju przez skład sędziowski Sądu Okręgowego w Gliwicach, V Wydziału Karnego Ośrodka Zamiejscowego w Rybniku. Trzy lata temu Waldemar Socha został oskarżony o podanie nieprawdy w oświadczeniu majątkowym. W maju ubiegłego roku sędzia Sądu Rejonowego w Żorach - Jarosław Wodzyński uznał winę W. Sochy w dwóch z trzech stawianych mu zarzutów dotyczących zaniżenia wartości nieruchomości i niewykazania w oświadczeniu posiadania działki, przez co nałożył na niego karę grzywny w wysokości 8 tys. zł oraz obciążył kosztami sądowymi. Obrońcy Waldemara Sochy wnieśli odwołanie od decyzji, a 8 maja br. Sąd Okręgowy w Gliwicach przychylił się do tej apelacji. Uzasadnienie odwołania okazało się w znacznej części zasadne, co spowodowało konieczność uchylenia zaskarżonego wyroku i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania przez Sąd Rejonowy w Żorach.

Oceń publikację: + 1 + 1 - 1 - 2

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (3):
  • ~nonsens 2015-01-13
    18:44:27

    15 0

    To najdłuższa opera mydlana w dziejach miasta. Wszystkie media o tym hucza. Każdy normalny honorowy człowiek na miejscu Sochy już dawno podał by się do dymisji. No ale to trzeba mieć klasę a ten gość jej nie ma w ogóle. Dziwi mnie tylko ze nie spalił się jeszcze ze wstydu.

  • ~Ireneusz Sułowicz 2015-01-14
    07:16:57

    0 0

    muszę bronić naszego szanownego pana prezydenta otóż ma on klasę a nawet 8 klas

  • ~gestskoczka 2015-01-14
    11:54:49

    10 0

    Fajna gra w ping ponga pod nazwą „DURNE LEX”. Ludzie się podniecają, śledzą wnikliwiej niż śledczy, wydają wyroki i osądzają bez wyroków. A mendia podsycają niezdrowe emocje, cholera, może to ciekawsze jest od podglądania przebierającej się sąsiadki... A tak poważnie, przeczytam wyrok, jak będzie, i z ciekawością przeczytałbym uzasadnienie. Napisałem „durne lex” bo tak uważam, Waldemara Sochę stać na dobrych prawników, gdyby taki zarzut spotkał by mnie, to miałbym marne szanse obrony, bo raczej nie stać by mnie było na dobrego najmimordę. Prawo powinno być zrozumiałe dla przeciętnego obywatela i przede wszystkim logiczne. Z podstaw logiki pamiętam, że jak jest >A< to nie może to być >A’< (a-prim) lub >A’’< (a-bis). Skoro to prawo jest tak poplątane (by nie określić bardziej pejoratywnie), że zawodowi prawnicy spierają się ze sobą nad sposobem jego interpretacji, to ja, emerytowany górnik uważam, że takie prawo jest do dupy!

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu tuZory.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.