zamknij

Wywiady

Karmienie trolli

- W moim zamyśle złożenie wniosku do prokuratury było elementem pewnego mojego eksperymentu dotyczącego hejterki. Był on wieloelementowy i nie polegał tylko, wbrew niektórym opiniom trolli, na „ściganiu jakiegoś nastoletniego internauty”. Chciałem osobiście przekonać się, na ile w procesie zwalczania tego szkodliwego zjawiska skuteczne jest działanie prawne i jak taki proces prawnej walki przebiega

– opowiada Bronisław Jacek Pruchnicki, doradca prezydenta ds. infrastruktury.
Rok 2014 już rozpoczęty. Jakich inwestycji w mieście możemy spodziewać w najbliższym czasie?

- Poważną i największą inwestycją jest przede wszystkim rozpoczęcie budowy Przedszkola nr 17 przy Zespole Szkół nr 5 w Roju. Mamy też do wykonania trzy wielofunkcyjne boiska przyszkolne, które zostały wpisane w tegoroczny budżet. Poza tym przygotowanie do końca kwietnia infrastruktury niezbędnej do funkcjonowania bezpłatnej komunikacji miejskiej.

A co poza tymi dużymi inwestycjami?

- Przede wszystkim chcemy kontynuować prace i realizować inwestycje w Parku Cegielnia, który – jak Central Park w Nowym Jorku – ma być terenem otwartym dla mieszkańców miasta, miejscem ich rekreacji i wypoczynku. W tym roku skatepark zostanie wyposażony w kolejne urządzenia, następnym etapem jest budowa toru dla rolkarzy i toru do uprawiania dirtu. Rozpoczęliśmy również rozmowy ze sponsorami, którzy mogliby włączyć się i przyczynić się do zwiększenia tempa rozwoju i budowy kolejnych inwestycji w Parku Cegielnia.

Co później?

- Czeka nas przygotowanie terenu na koncerty i utwardzenie terenu pod scenę koncertowej. Priorytetem będzie również uporządkowanie ścieżek – część z nich będzie musiała ulec przebudowie ze względu na pewną logikę ich przebiegu, by prowadziły nas do danego celu, nie donikąd.

A pojawili się nowi inwestorzy gotowi ulokować się w Żorach?

- Została utworzona nowa strefa w ramach KSSE i już rozpoczęły się poważne rozmowy na temat rozpoczęcia działalności w Osinach. Są inwestorzy zainteresowani ulokowaniem biznesu na terenie Żor, nie tylko na terenach należących do KSSE.

Minęło już pół roku odkąd wprowadzono rewolucję śmieciową. Jakie obserwacje i wnioski płyną ze zmian, które zaszły?

- Jako gmina celowo ułożyliśmy przetargi na półtora roku, tak byśmy szybko reagować i lepiej planować następne lata. Główną kwestią jest częstotliwość odbioru odpadów selektywnych – zwiększyliśmy ilość punktów, ale i rozmawiamy z firmami, które te punkty obsługują. Zdecydowanym pozytywnym efektem jest ilość zebranych selektywnie odpadów, która wzrosła w przeciągu ostatnich miesięcy oraz świadomość ekologicznego podejścia do życia.

Zmiany w gospodarce odpadami prowadzą nas do całkiem innego aspektu Pana działalności. Na skutek pojawiających się negatywnych komentarzy, jeszcze na początku rewolucji śmieciowej, w związku z pełnioną w mieście funkcją, ale i z prywatnych pobudek rozpoczął Pan walkę z internetowymi hejterami, trollami i malkontentami. Jakie wnioski nasunęły się Panu po czasie aktywnego obserwowania i udzielania się na różnych miejskich portalach – w tym na tuŻory.pl?

- Ze słowem hejter spotkałem się dość późno, bo na początku kwietnia tego roku, kiedy czytałem artykuł redaktora Sławomira Cichego w „Dzienniku Zachodnim” pt. „Uwaga, hejter. Specjaliści od chamstwa i nienawiści w sieci”. W artykule tym wspomniano o akcji społecznej „Komentuj nie obrażaj”. Tak się złożyło, że w tym czasie zajmowałem się wdrażaniem w życie nowego systemu gospodarowania odpadami komunalnymi w związku z tzw. ustawą śmieciową. Brałem udział w spotkaniach informacyjnych z mieszkańcami, czytałem artykuły prasowe związane z tym procesem. Pod artykułem z 29 marca 2013 Rewolucja śmieciowa: czy Żory zdecydują się na zmianę stawek?, umieszczonym na portalu tuŻory.pl, zauważyłem wpis internauty o nicku ~adammaciek. Komentarz typowo hejterski był w istocie pomówieniem i znieważeniem, czyli czynami opisanymi w art. 212 par. 2 kodeksu karnego i w art. 216 par. 2 k.k. Uważałem również, że godzi w interes społeczny, bowiem szkodzi w procesie informacyjnym, nałożonym na gminy w ustawie śmieciowej. Postanowiłem, że przyłączę się do społecznej akcji „Komentuj nie obrażaj” i skierowałem do prokuratury wniosek o ustalenie danych osobowych hejtera, wykazując moją tzw. nieporadność procesową w związku z zamiarem wytoczenia hejterowi procesu cywilnego. Wnioskowałem również o wszczęcie w tej sprawie postępowania karnego z urzędu, powołując się na interes społeczny zgodnie z zapisami art. 60 k.p.k. Prokurator poinformował mnie, że ustalenia danych osobowych internauty zajmie około 4-6 tygodni.

Pana celem było ukaranie hejtera czy sprawdzenie możliwości polskiego systemu sprawiedliwości?

- W moim zamyśle złożenie wniosku do prokuratury było elementem pewnego mojego eksperymentu dotyczącego hejterki. Eksperyment ten jednak był wieloelementowy i nie polegał tylko, wbrew niektórym opiniom trolli, na „ściganiu jakiegoś nastoletniego internauty”. Chciałem osobiście przekonać się, na ile w procesie zwalczania tego szkodliwego zjawiska skuteczne jest działanie prawne i jak taki proces prawnej walki przebiega. O złożeniu wniosku do prokuratury poinformowałem na kilku forach internetowych, występując pod prawdziwym imieniem i nazwiskiem. Po umieszczeniu w Internecie tej informacji pojawiło się wprawdzie kilka komentarzy popierających moje działanie, jednakże moje nieanonimowe wystąpienie spowodowało, że niektórzy internauci dotarli poprzez mój profil na Facebooku do danych m.in. o moim zatrudnieniu w urzędzie miasta, co spowodowało lawinę złośliwych komentarzy.

Jak długo obserwował Pan działania innych komentujących?

- Swój eksperyment kontynuowałem przez ponad pół roku, komentując w moim prywatnym czasie na lokalnych portalach internetowych różnego rodzaju wpisy internautów, występując cały czas pod prawdziwym imieniem i nazwiskiem. Nigdy nie komentowałem artykułów, występując jako pierwszy komentator. W swoich komentarzach skupiałem się na prostowaniu informacji podawanych przez internautów i wyjaśnianiu nieporozumień, jakie w związku z tymi błędnymi informacjami powstawały lub mogły powstać. Moje komentarze były również elementem wspomnianego wyżej eksperymentu, gdyż ich celem była m.in. chęć poznania samych zjawisk hejterki i trollingu na własnej skórze.

Jakie były Pana wrażenia?

- W krótkim czasie przekonałem się, że każdy mój komentarz potęguje agresję ze strony trolli. Mimo, iż wielokrotnie wyjaśniałem, że komentuję w prywatnym czasie, korzystając z takiego samego prawa jak każdy przeciętny internauta, to trolle traktowały mnie jak rzecznika prasowego urzędu, wymagając ode mnie odpowiedzi na liczne pytania, dotyczące innych, niezwiązanych z danym artykułem spraw i to nie zawsze tych, którymi zajmowałem się służbowo. Każda moja próba skierowania trolli do informacji umieszczonych w Biuletynie Informacji Publicznej, na stronach urzędowych lub namawianie do skorzystania z możliwości zwrócenia się z pytaniami bezpośrednio do stosownych komórek urzędu na zasadzie korzystania z trybu i prawa dostępu do informacji publicznej, kończyła się niewybrednymi komentarzami internautów pod moim adresem, oskarżającymi mnie o „unikanie odpowiedzi na niewygodne pytania”. Przekonałem się, że w istocie trollom nie zależy na dotarciu do informacji, poznaniu faktów i treści interesujących ich dokumentów czy wyjaśnieniu wątpliwości w danej sprawie, ale głównym celem ich działania jest wyłącznie pisanie swoich „widzimisię”, bez jakiejkolwiek ochoty na rozwianie wątpliwości czy też choćby podjęcia próby zwrócenia się w tej sprawie bezpośrednio do właściwego źródła. Jeśli zaś docierali do danych, to korzystali z nich wybiórczo, w sposób wydający się potwierdzać tezy zawarte w ich komentarzach. Trollom zależy zatem jedynie na ciągłym prowadzeniu internetowych sporów i dyskusji. Cytując znany tekst piosenki Skaldów - „Nie o to chodzi by złowić króliczka, ale by gonić go”. Zauważyłem również, że moja odpowiedź na komentarz jednego trolla powoduje natychmiastowe włączenie się do dyskusji innych trolli, czyli swoiste ich „namnażanie”. Mój komentarz służył im jako pożywka, co potwierdziło istniejącą teorię o skutkach „karmienia trolli”. Co więcej, trolle wspomagali się głosując wzajemnie na TAK przy ich komentarzach i solidarnie na NIE przy moich komentarzach. Biorąc pod uwagę „siłę złego na jednego”, byłem w tych statystykach z góry na przegranej pozycji.

Jak szybko postępowały prace ze strony prokuratury?

- Prokuratura powiadomiła mnie o ustaleniu danych osobowych hejtera nie po 4-6 tygodniach, lecz dopiero po ponad 4 miesiącach, nie dopatrując się jednak szkodliwości społecznej czynu. W sądzie rejonowym uzgodniłem, że podejmę próbę zawarcia przedsądowej ugody ze sprawcą hejterki. Z hejterem umówiłem się w jego mieszkaniu. Człowiek w wieku 33 lat, żonaty, 3-4-letnie dziecko, mieszkający skromnie w bloku. Zdziwił się, kiedy poinformowałem go, że przyszedłem w sprawie jego wpisu internetowego sprzed paru miesięcy, bo „to było przecież tak dawno”. Dawno, ale było. Był również mocno zdziwiony: „To w Polsce nie ma już wolności słowa?”. Jest – odpowiedziałem, ale istnieje również odpowiedzialność za słowa. Nie dodałem, że w praktyce słabo egzekwowana przez sądy. Z uwagi na niezbyt wysoki status materialny hejtera zaproponowałem, by tytułem zadośćuczynienia wpłacił kwotę 200 złotych na Hospicjum im. Jana Pawła II w Żorach. Suma była niewysoka, gdyż bardziej zależało mi na samym fakcie wpłaty, czyli nieuchronności kary. Hejter wolał nie ryzykować procesu sądowego i zgodził się na moją propozycję. Uzgodniłem również tekst przeprosin, jakie powinien umieścić w ogłoszeniach na portalu tuŻory.pl. Po spełnieniu przez hejtera obydwu warunków zamieściłem na lokalnych portalach informację o zakończeniu tej części mojego eksperymentu, co spotkało się ze spodziewaną, nieprzychylną reakcją internetowych trolli. Ogłosiłem również, że tym samym kończę swoją aktywność internetowego komentatora lokalnych forów, uzasadniając to m.in. poziomem dyskusji uwłaczającym mojej godności, brakiem zgody na utożsamianie się lub kojarzenie z osobami komentującymi, obawą przed uzależnieniem się od Internetu oraz pośrednim lub bezpośrednim wykorzystaniem mojej osoby w jakiejkolwiek kampanii wyborczej prowadzonej w komentarzach i na forach internetowych.

Ktoś obserwował Pana walkę?

- W trakcie trwania mojego eksperymentu przeprowadziłem wiele rozmów na temat hejterki i trollingu zarówno w kręgu znajomych mi osób, jak i osób przypadkowych. Z rozmów tych wynikało, że znakomita większość osób nie czyta komentarzy na portalach internetowych, jeśli już, to tylko od czasu do czasu, a w każdym razie nie uczestniczy w głosowaniu na TAK lub NIE przy żadnym z komentarzy, bez względu na stosunek tych osób do danego komentarza. Co więcej, większość rozmówców fakt nieczytania i niekomentowania artykułów zamieszczanych na portalach internetowych uznaje jako swoją „żelazną zasadę”, dając przez to wyraz negatywnego stosunku do treści większości komentarzy, głównie tych o charakterze trollingu lub hejterki. Ten fakt potwierdza zatem tezę, wynikającą z moich lektur różnych materiałów dotyczących tego tematu, o istnieniu tzw. milczącej większości, czyli około 90% osób, które nie czytają komentarzy. Tak więc wbrew mniemaniu trolli, ich komentarze nie są opiniotwórcze. Czytana literatura specjalistyczna utwierdzała mnie w moich obserwacjach i tezach.

Do jakich wniosków Pan doszedł?

- Działalność hejterów i trolli jest zjawiskiem szkodliwym dla funkcjonowania Internetu. I stanowi zagrożenie dla osób potencjalnie zagrożonych ich atakami, bo celem ataku może się stać każda osoba. Jest również zjawiskiem szkodliwym społecznie, ponieważ praktycznie „zabija” możliwość prowadzenia merytorycznych dyskusji na otwartych forach internetowych. Wiele osób twierdzi, że przez to szkodliwe zjawisko również usenet stał się bezużyteczny jako środek komunikacji. Hejterzy i trolle są w uprzywilejowanej pozycji w stosunku do osób lub instytucji, które stają się celem ich ataków. Obecną pozycję tych osób można nawet określić jako stan ich skrajnego nierównouprawnienia w stosunku do trolli i hejterów. Wydaje się, że jedynym sposobem skutecznej walki z hejterami i trollami jest stworzenie „równych szans” dla osób, które stały się celem ich ataków poprzez zmiany w obowiązującym prawie, które w istocie bardzo dobrze obecnie chroni hejterów i trolli „pod płaszczykiem wolności słowa” i bardzo słabo chroni osoby, które stały się celem ataków, pomimo teoretycznie istniejącej „odpowiedzialności za słowa”. Według mnie jedynym sposobem na uniknięcie hejterstwa i podniesienie poziomu dyskusji jest występowanie osób pod imieniem i nazwiskiem, wtedy braliby odpowiedzialność za pisane przez nich słowa.

Potrzeba nam zatem dyskusji na temat wolności słowa w Internecie.

- Jestem przekonany, że wniosek dr Magdaleny Szpunar, zawarty w jej obszernej publikacji „Granice wolności słowa w Internecie”, powinni wziąć sobie do serca wszyscy internauci, zaś obowiązkowo pod szczególną rozwagę wszystkie osoby, które mają wpływ na stan prawny, dotyczący problemu chamstwa i nienawiści w przestrzeni internetowej: „Nasza wolność w tym i wolność słowa, może i powinna być nieograniczona, przy założeniu, że nie ingeruje ona w obszar wolności drugiej osoby i nie stanowi dla niej zagrożenia. Czynnikiem ograniczającym zakres wolności słowa powinna być godność drugiej osoby. Wolność słowa nie powinna stanowić prawa jakościowo nieograniczonego, gdyż powinna uwzględniać poszanowanie wolności i praw innych z włączeniem czci i dobrego imienia drugiego człowieka.”

Bronisław Jacek Pruchnicki – doradca prezydenta ds. infrastruktury. Absolwent inżynierii chemicznej na Politechnice Wrocławskiej. Wolne chwile poświęca turystyce, uprawie roślin ozdobnych, muzyce i pisaniu. Obecnie pracuje nad wydaniem wspomnień z początku lat 80-tych i wprowadzenia stanu wojennego w Polsce.

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (10):
  • ~boroczek 2014-01-03
    22:42:51

    9 0

    Czy nazywanie internautów wyrażających swoje "nie" dla niektórych poczynań włodarzy miasta trollami, czy hejterami nie jest obraźliwe wobec większości wypowiadających się? Czytający ten "wywiad" mieszkańcy niekoniecznie Żor mogą odnieść wrażenie, że w pewien dosyć wyrafinowany sposób delikatnie zastrasza się internautów, aby w swych kolejnych wypowiedziach wyłącznie chwalili wszelkie poczynania tejże władzy, nawet jak nie zawsze te poczynania są korzystne dla mieszkańców, bo chyba jednak nie wszystko w minionym roku było cacy? A może było? No kurcze przecież było!

  • ~stefan 2014-01-04
    11:05:32

    38 0

    Szanowny Panie.Panu wszystko się pomyliło.Pan doskonale czułby się w latach słusznie minionych.Prawo do krytyki to jedno z osiągnięć demokracji .Ktoś kto te prawo deprecjonuje ten nic nie rozumie co się wokół niego dzieje.Krytyka działania urzędów i instytucji to norma demokracji.Z Pana artykułu wywnioskować można że Pan pogardza jak Pan pisze tymi małymi Trollami którzy odważyli się krytykować Jaśnie Pana i innych miejskich włodarzy.To absurd.To Państwo nie wypełniacie konstytucyjnego prawa do udzielania informacji i odpowiedzi na krytykę prasową co miało miejsce choćby ostatnio przy ostrej krytyce internautów dotyczącej działalności spółek miejskich i szastaniu na lewo i prawo publicznymi pieniędzmi.Czasami mam wrażenie że macie państwo mieszkańców tego miasta za idiotów którzy przyjmą każdy urzędniczy bełkot jako prawdę objawioną.

  • ~piszczel 2014-01-04
    23:06:18

    11 0

    Według pana Pruchnickiego wszyscy którzy odważą się sprzeciwić władzy są trollami... A mi co raz częściej wydaje się że ludziom którzy dorwali się do koryta coś odbija... i albo stają się jakimiś zapatrzonymi w siebie bufonami czy narcyzami albo po prostu alienują się ze społeczeństwa i żyją sobie we własnym sosie nie mając pojęcia co się dzieje na ulicy i co sądzą o nich ludzie. Poza tym pozwolę sobie zauważyć że 3/4 tego bardzo nudnego wywiadu to opowieść o człowieku który tak bardzo uraził pana Pruchnickiego, a o inwestycjach (dziedzinie podległej panu Pruchnickiemu) dosłownie kilka zdań. Czy czasem nie mamy do czynienia z próbą przykrycia tymi wywodami faktu, że w Żorach nie będzie prawie w ogóle żadnych inwestycji bo pieniądze wyparowały w skandalu związanym z Twinpigs?

  • ~malkontent58 2014-01-06
    11:37:38

    3 0

    Zastanawiam się gdzie tkwią korzenie takiego zacietrzewienia? Może pisanie wspomnień ukoi...

  • ~luxveritatis 2014-01-06
    16:05:49

    9 0

    " poziomem dyskusji uwłaczającym mojej godności" przykro czytać taki wywiad z takim stwierdzeniem Pana Doradcy. Może Pana tekst uwłacza innym internautom pisującym na forum? Czytając wywiad z Panem, mam niestety wrażenie, że patrzy Pan na wszystkich z góry z przekonaniem swojej wyższości nad resztą społeczeństwa tj mieszkańcami naszego miasta. Żory to nie prywatny folwark a my żyjemy w państwie demokratycznym z prawem wolności słowa

  • ~NiePiSmienny 2014-01-07
    21:03:17

    0 5

    A mnie się wydaje, że etatowi komentatorzy jak wyżej mają kłopot z czytaniem ze zrozumieniem (a raczej nie chcą zrozumieć i udają ...). Bo wprawdzie krytyka i krytykanctwo to prawie to samo, tylko że to "prawie" czyni istotną różnicę! I o to chyba chodzi. A propos "luxveritatis" : czy to na cześć słynnej fundacji ojca dyrektora, za której niechlubną diałalność Idol otrzymał prawomocny wyrok?: http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114873,9806376,Wyrok_skazujacy_ojca_Rydzyka_utrzymany_i_prawomocny.html

  • ~NiePiSmienny 2014-01-07
    21:15:27

    1 0

    Trzeba przyznać, że niektóre osoby osiągnęły mistrzostwo w "odwracaniu kota ogonem" : http://torun.gazeta.pl/torun/1,48723,14122030,Sobecka_uniewinniona_w_sprawie_grzywny_za_Rydzyka.html

  • ~malkontent58 2014-01-07
    23:04:04

    0 2

    Niepismenny jakoś tak dwuznacznie się czytaTwoje "wywody" o wyroku, czy o dwulicowości....tak nie robią klakierzy, ale kabociorzy ci nie brak...zapętliłes się chyba co nieco, czyż nie?

  • ~luxveritatis 2014-01-08
    11:32:25

    0 1

    NiePISmienny czepiając się nicka a nie sedna rozmowy jest żenującym sposobem odwrócenia uwagi i brakiem argumentów w rozmowie. Dla Twojej wiedzy nie jestem i nigdy nie byłem zwolennikiem o. Rydzyka i jego fundacji. A tak na marginesie podążając twoim tokiem rozumowania czy twój nick ma wskazywać, że jesteś analfabetą? Jeśli miałbym login KOT FILEMON to myślałbyś, że pisze kot z kreskówki???

  • ~Firemonster 2014-03-08
    17:10:31

    2 0

    A mnie się wydaje, że niePISmienny - z wielu wypowiedzi jednoznacznie wynika, że doskonale zorientowany w materii żorskich przetargów (patrz wątek o darmowej komunikacji) - to albo sam jak zawsze skupiony na sobie doradca prezydenta Sochy B.J. Pruchnicki, albo któryś z wysokich urzędników, zapewne jego bliski znajomy. Proste? Od czasu jak zniknął doradca odsyłający do BIPu, a my stęskniliśmy się za tymi niewiele znaczącymi odsyłaniami i nic nie wnoszącymi odpowiedziami połączonymi z atakami - to nagle uaktywnił się niePISmienny. Może czas wziąć przykład z odważnego kolegi lub siebie samego wcześniej i się przedstawić, Panie Urzędniku, lub Panie Wynajęty przez Sochę? Tyle, że wtedy raczej psychoanalityk potrzebny - wskazanie podane już wcześniej przez kogoś: potencjalny narcyz z wysokim wskaźnikiem bufonowatości). Ploteczka po mieście krąży, że Pan Pruchnicki to awaryjny kandydat na prezydenta miasta, gdyby tak skazanemu nieprawomocnie prezydentowi Żor Waldemarowi Sosze się w sądzie apelacyjnym nie powiodło. niePISmienny, jak to jest z tymi standardami? Nawet niejaki Nowak za zegareczki i zeznania majątkowe podał się do dymisji! Czyżby znani w całej Polsce czołowi działacze PO mieli więcej honoru niż prezydent Żor, który namiętnie roztacza wokół siebie aurę pokrzywdzonego przez niezawisłe sądy i prokuraturę? Może czas zacząć się poważnymi problemami finansowymi Żor, a mniej zbawianiem świata i wyzywaniem każdego pytającego od hejterów?

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu tuZory.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.