zamknij

Wywiady

Ludowość wróciła do łask

- Widzimy, że jest zapotrzebowanie na warsztaty o tematyce regionalnej. Zwłaszcza wśród dzieci. Podczas zajęć staramy się dawkować treści dotyczące ludowości, dawnych obrzędów. Najczęściej przyjeżdżają do nas dzieci z Żor, pobliskich dzielnic Rybnika czy ze Świerklan

– mówią Agnieszka CichyAneta Leonard, pomysłodawczynie projektu warsztatowego „Gadziokarnia” w Żorach-Roju.


Nazwa „Gadziokarnia” brzmi dość egzotycznie, zdradzą Panie skąd pochodzi?

Agnieszka Cichy: Nazwa projektu „Gadziokarnia” wzięła się od „Stodoły na Gadziokach", w której się znajdujemy. Natomiast same „Gadzioki” to nazwa tej okolicy, często stosowana przez mieszkańców, ponieważ wcześniej były tutaj lasy, stawy i dużo gadów. Nawet legendarny utopek też się tutaj pojawiał… „Stodołę na Gadziokach” wymyśliła moja teściowa – Róża Cichy-Jania. Budynek, w którym niegdyś hodowano zwierzęta, w 1999 roku stał się izbą regionalną. Miejscem pamięci tych wszystkich przedmiotów, które w dobie nowoczesności, ludzie zaczęli wyrzucać z domów. Początkowo do izby regionalnej przychodziły różne grupy, odbywały się spotkania, później coraz częściej zaczęto organizować imprezy okolicznościowe. Następnie rozbudowano kuchnię, imprez było coraz więcej, więc zatracił się pierwotny zamysł utrzymania tutaj izby regionalnej. Po tych wszystkich latach eksponaty jednak zostały, dlatego postanowiliśmy wrócić do korzeni. Idea projektu warsztatowego „Gadziokarnia” towarzyszyła mi bardzo długo. "Stodoła na Gadziokach" miała dla mnie swój swoisty klimat – chciałam, by ożyła na nowo. Jako, że w tym czasie byłam jednak w ciąży z drugim dzieckiem, poprosiłam o pomoc Anetę, która okazała się nieoceniona.

Aneta Leonard: Wcześniej odbywały się tutaj sporadyczne warsztaty związane z regionem, ale grudzień 2013 roku uznajemy za symboliczny początek naszej „Gadziokarni”. Wtedy ruszyłyśmy z pierwszą, zimową akcją. W przygotowanej przez nas „Pracowni św. Mikołaja”, czyli codziennych warsztatach dla grup zorganizowanych wzięło udział kilkaset dzieci.

Uruchamiając „Gadziokarnię” działały Panie już w duchu swoich zainteresowań, czy też pasji?

Agnieszka: Muszę się przyznać, że początkowo chciałam stworzyć tutaj coś kompletnie innego. Ludowość nie pasowała wówczas do mojej wizji. Dobrze jednak się stało, że poszłam do rozum do głowy i tamten pomysł legł w gruzach (śmiech).

Aneta: Regionalizmem zainteresowałam się podczas studiów. Razem z Agnieszką ukończyłyśmy animację społeczno-kulturalną na Uniwersytecie Śląskim w Cieszynie. Mniej więcej w tym samym czasie obie też zainteresowałyśmy się rękodziełem, więc „Gadziokarnia” przyszła do nas dość naturalnie.

Kto może zawitać w progi „Gadziokarni”?

Agnieszka: Wszyscy. Staramy się poszerzać naszą ofertę o starsze dzieci i młodzież. Z myślą o gimnazjalistach przygotowujemy od nowego roku szkolnego warsztaty o tematyce podróżniczej. Do tej pory zorganizowaliśmy też spotkanie z panem Mieczysławem Bieńkiem – „Hajerem”, który gdzie tylko się pojawi, przyciąga tłumy. Gościła u nas również podróżniczka z zamiłowania – pani Urszula Wilczek, prywatnie lekarz. Oba spotkania były otwarte dla publiczności.

Aneta: Widzimy, że jest zapotrzebowanie na warsztaty o tematyce regionalnej. Zwłaszcza wśród dzieci. Podczas zajęć staramy się dawkować treści dotyczące ludowości, dawnych obrzędów. Najczęściej przyjeżdżają do nas dzieci z Żor, pobliskich dzielnic Rybnika czy ze Świerklan. W dużej mierze są to grupy zorganizowane.

Agnieszka: Marzy mi się też otwarcie tego miejsca na różnego rodzaju spotkania np. o tematyce rękodzieła. Chciałabym, by twórcy przychodzili tutaj wykonywać swoje dzieła, rozmawiać o nich, dzielić się pasją. Planujemy też organizację imprez firmowych w duchu regionalizmu oraz urodzin dla dzieci, ale już o różnej tematyce.

Aneta: A już w kwietniu ruszą natomiast pilotażowe warsztaty kulinarne o „kulaniu klusek”, które zagoszczą u nas na stałe od nowego roku szkolnego.

Jak dzieci obecnie reagują na sztukę ludową, dawne tradycje i obyczaje?

Agnieszka: Dzieci z Roju czy Boguszowic były u nas już wiele razy, również na zajęciach prowadzonych przez panie z Koła Gospodyń Wiejskich. Już wtedy poznały przeznaczenie większości zgromadzonych tutaj przedmiotów. Poza tym same wiedzę wynoszą z domu, dlatego eksponaty "Stodoły na Gadziokach" nie robią na nich aż takiego wrażenia. Natomiast całkiem inne reakcje obserwujemy u dzieci z osiedli, które często dopytują się o przeznaczenie wielu przedmiotów.

Właśnie – otacza nas mnóstwo przedmiotów, które przez długie lata zostały zebrane przez panią Różę. Jakie są ciekawsze eksponaty?

Agnieszka: Tak naprawdę znajdziemy tutaj wszystko, bo nigdy nie stosowano żadnego klucza, według którego przedmioty miałyby być dobierane. Kiedy ludzie czyścili swoje strychy, to właśnie tutaj przynosili odnalezione pamiątki. Mamy więc akcesoria kuchenne, wyposażenie pokoi, elementy strojów, instrumenty muzyczne, żelazka z duszami, czy wózki dziecięce z czasów wojennych i epoki PRL-u. Poza tym, moja teściowa często jeździła też na targi staroci i sama dokupowała co ciekawsze rzeczy.

Aneta: Mamy również oryginalne żarna do mielenia mąki, dzięki którym dzieci same mogą przekonać się, jak ciężka była to praca. Poza tym warsztaty, to nie tylko słuchanie – angażujemy uczestników w różnego rodzaju zabawy, quizy. Pełen ruchu będzie nadchodzący czerwiec, w którym zapraszamy grupy na zabawy rodem z indiańskiej wioski.

Produkty stworzone przez Panie można zobaczyć również na wystawach…

Aneta: Tak, niedawno wystawiałyśmy własne rękodzieło w Wodzisławiu Śląskim, wcześniej sprzedawałyśmy na deptaku w Rybniku czy w Domu Kultury w Boguszowicach.

Agnieszka: Udało nam się też tutaj zorganizować kiermasze bożonarodzeniowe, które cieszyły się sporym zainteresowaniem.

Jakie rzeczy Panie tworzą?

Aneta: Głównie dziecięce – lale, maskotki, ozdoby do domu…

Agnieszka: W większości są to szyte rzeczy. Rzadziej, ale też się zdarza, tworzyć nam biżuterię, ozdoby do włosów.

Dziękuję za rozmowę!

Rozmawiała Wioleta Kurzydem

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu tuZory.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.