zamknij

Wywiady

Marzeniom w spełnieniu trzeba pomóc

- Pewnego dnia stwierdziliśmy, że chętnie rzucilibyśmy wszystko w diabły i wyjechali gdzieś w nieznane co najmniej na rok. Szybko też przyszła nam do głowy myśl: jeśli nie teraz – to kiedy? Nie znaleźliśmy lepszego terminu, więc spontanicznie postanowiliśmy zacząć realizować to marzenie od zaraz

 

– opowiadają Renata Senenko i Grzegorz Kieczka, którzy wrócili z podróży dookoła świata.

Podróż dookoła świata to marzenie, które dla większości wydaje się nierealne do spełnienia. Jak u Was wyglądała droga od pomysłu do realizacji?

 

Nam też jeszcze półtora roku temu wydawało się to nierealne. Ale tak naprawdę uważamy, że większość marzeń jest do spełnienia, tylko ludzie wolą je pozostawiać w szufladce z napisem "moje marzenia" i tam je zamknąć. Na tym się kończy. A marzeniom trzeba troszkę pomóc w spełnieniu. Pierwszym i najważniejszym krokiem jest podjęcie decyzji o ich realizacji. Później wszystko zaczyna układać się już samo. Dokładnie tak było w naszym przypadku. Pewnego dnia stwierdziliśmy (pewnie jak każdy z nas niejednokrotnie), że chętnie rzucilibyśmy wszystko w diabły i wyjechali gdzieś w nieznane co najmniej na rok. Szybko też przyszła nam do głowy myśl "Jeśli nie teraz – to kiedy?". Nie znaleźliśmy lepszego terminu, więc spontanicznie postanowiliśmy zacząć realizować to marzenie od zaraz.

 

Jakie przygotowania przed taką podróżą musieliście podjąć?

 

Nie mieliśmy planu, dokąd nas poniesie przez najbliższy rok, zdecydowaliśmy się więc zrobić podstawowe szczepienia oraz te niezbędne do wyjazdu w strefę tropikalną. Wyrobiliśmy też przy okazji Międzynarodowe Książeczki Szczepień. Wykupiliśmy również ubezpieczenie, które na szczęście się nie przydało. Wyprzedaliśmy mnóstwo "zawalipółek i przydasi", które zalegały gdzieś niepotrzebnie po kątach, a teraz zasiliły nasz budżet wyjazdowy. Do tego wszystkiego doszło też sporo drobnych spraw typu zmiana adresów korespondencyjnych, skany dokumentów, zrobienie zapasowych zdjęć do ewentualnych wiz i tym podobne, ale bardzo istotne przed wyjazdem rzeczy. Kupiliśmy bilet w jedną stronę, spakowaliśmy plecaki i w drogę. Po dwóch miesiącach od podjęcia decyzji o rocznej podróży siedzieliśmy już w samolocie.

 

Zwiedziliście 17 krajów, pokonując wiele tysięcy kilometrów. Które miejsca zrobiły na Was największe wrażenie?

 

Uwielbiamy naturalne cuda przyrody, więc największe wrażenie zrobiła na nas Nowa Zelandia i podejście jej mieszkańców do poszanowania natury. Świadomość ekologiczna jest tam niesłychanie wysoka i praktykowana każdego dnia przy najzwyklejszych czynnościach. Również Australia zachwyciła nas swoimi krajobrazami i przestrzeniami. Australijski Outback jest magiczny i bardzo będziemy chcieli tam kiedyś wrócić. Najbardziej egzotyczna była dla nas Azja, w której byliśmy pierwszy raz, a która jest totalnie inna od znanych nam wcześniej miejsc. Musieliśmy się troszkę "nauczyć Azji" zanim podróżowanie po niej zaczęło nam sprawiać przyjemność.


>>>zobacz zdjęcia z wyprawy Renaty i Grzegorza

 

Na pewno po drodze mieliście mnóstwo przygód, które najlepiej wspominacie?

 

Cały ten rok był dla nas jedną wielką i niezapomnianą przygodą. Naprawdę trudno podać jakieś pojedyncze przykłady ... Niesamowite było dla nas pływanie z żółwiami, płaszczkami i rekinami na rafie koralowej w Belize. Pierwszy raz w życiu podeszliśmy do czoła lodowca w Nowej Zelandii i chodziliśmy po zboczu czynnego wulkanu w Gwatemalii. Również obserwacja fok, morsów i pingwinów żółtookich w ich naturalnych warunkach na plażach Nowej Zelandii czy podglądanie dzikich kangurów i koali w Australii były dla nas niezapomnianym przeżyciem. Jazda skuterkiem w azjatyckim ruchu jest przygodą samą w sobie, podobnie jak azjatyckie jedzenie zamawiane "na migi". W Parku Narodowym Everglades w USA postanowiliśmy spać w namiocie. Przyjechaliśmy tam po zmroku i sąsiedzi z przyczepy kampingowej ostrzegli nas, żebyśmy nie chodzili w stronę wysokiej trawy, bo tam są gniazda węży. Rano dodatkowo okazało się, że kilkanaście metrów od naszego namiotu jest niczym nieodgrodzone jeziorko, wokół którego są licznie porozstawiane tabliczki "Uwaga aligatory – zakaz kąpieli". O tym nasi współobozowicze zapomnieli nam wieczorem wspomnieć. A na całym kempingu wszyscy spali w bezpiecznych przyczepach – tylko my w namiocie. Na szczęście nie mieliśmy bliskiego spotkania z aligatorem...

 

Co podczas podróży okazało się najbardziej zaskakujące?

 

Zdecydowanie otwartość ludzi i ich chęć pomocy. Niejednokrotnie zdarzyło nam się dostawać bezinteresowną pomoc, o którą często nawet nie prosiliśmy. Przykład? W Kanadzie staliśmy na wylotówce z niewielkiego miasteczka. Było zimno, wietrznie, siąpił niemiły deszcz. Nie było gdzie się schować przed kiepską pogodą. Po drugiej stronie ulicy znajdowała się restauracja. Mniej więcej po dwudziestu minutach naszego bezskutecznego autostopowania wyszedł z restauracji kelner. Niósł ze sobą dwa papierowe kubki i kierował się w naszą stronę. "Paskudna pogoda dzisiaj. Rozgrzejecie się trochę. Powodzenia!" powiedział z szerokim uśmiechem, wręczył nam po kubku z gorącą, aromatyczną kawą i wrócił do pracy. Pewnie nawet nie zdaje sobie sprawy, że dzięki temu zapamiętamy go do końca życia. Byliśmy też zapraszani na nocleg do domów osób, które nas podwoziły. Albo ktoś specjalnie jechał kilkadziesiąt mil dalej, bo tam nam będzie wygodniej złapać następnego stopa. Niestety zdarzały się też osoby mniej przyjaźnie nastawione do turystów lub traktujące nas wyłącznie jak chodzące bankomaty. Na szczęście była to zdecydowana mniejszość, ale należy pamiętać, że i takich ludzi spotyka się podczas podróżowania.

 

Za czym najbardziej tęskniliście podczas rocznej nieobecności w domu i kraju?

 

Szczerze mówiąc nie brakowało nam zupełnie niczego do szczęścia. Z rodziną i znajomymi mieliśmy częsty kontakt przez Skype'a i pocztę mailową. Po za tym potrafimy przystosować się szybko do nowych warunków i rytm ciągłego przemieszczania się bardzo nam odpowiadał. Kiedy byliśmy tym zmęczeni, po prostu zostawaliśmy gdzieś dwa czy trzy dni dłużej. Nowości gastronomiczne w pełni zaspokajały nasze apetyty, a czasami wręcz kusiły na dodatkowe przekąski. Czasami tylko wchodząc do kolejnego brudnego, śmierdzącego pokoju z karaluchami, za który ktoś w ogóle śmiał wołać jakiekolwiek pieniądze, tęskniliśmy za własnym, czystym miejscem do spania...

 

Jak podróż wpłynęła na Wasze dzisiejsze życie?

 

Tego chyba jeszcze nie wiemy... Wróciliśmy do domu zaledwie cztery miesiące temu i właściwie dopiero teraz zaczyna do nas docierać, że rzeczywiście udało nam się spełnić TO marzenie. Na pewno inaczej patrzymy na wiele spraw. Zmieniła nam się troszkę hierarchia rzeczy ważnych i ważniejszych. Utwierdziliśmy się w przekonaniu, że marzenia się spełniają i sami możemy zrobić znacznie więcej, niż nam się pozornie wydaje. Klarują nam się też w głowach kolejne pomysły i marzenia, nie tylko podróżnicze i jesteśmy przekonani, że spełnią się w odpowiednim czasie. A spełnienia marzeń również Państwu z całego serca życzymy.

 

Dziękuję za rozmowę!

 

Rozmawiała Monika Krzepina

 

Mówią o sobie: Renata Senenko - z wykształcenia: pedagog specjalny, z dokształcenia: hipoterapeutka, florystka, z siebie - motocyklistka, miłośniczka wytworów natury, kwiatów, haftu krzyżykowego i poznawania nowych miejsc, które lubi fotografować; uparta, praktyczna, furiatka i siła spokoju w jednym.

Grzegorz "Kecay" Kieczka - z wykształcenia: inżynier materiałoznawstwa, z dokształcenia: administrator sieci komputerowych, z siebie - motocyklista, żeglarz, miłośnik rowerów, biegania, wiatrówek, multitooli i wszelkich "przydasi", lubi fotografować i nigdzie się nie spieszyć; spokojny, opanowany, ugodowy - po prostu do rany przyłóż.

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu tuZory.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.