zamknij

Wywiady

Nasza młodzież nigdy się nie poddaje

O wolontariacie, zapale młodzieży gimnazjalnej do niesienia pomocy innym ludziom i zwierzętom oraz przeprowadzonych akcjach rozmawiamy z Bogną Jurkowską-Paduch oraz Julitą Kaczkowską, opiekunkami szkolnych klubów wolontariatu „Wolontariat – Ludzka Sprawa” i „Razem dla czworonogów” w Gimnazjum nr 2 im. Wojciecha Korfantego w Żorach.


Jak długo prowadzą Panie kluby wolontariatu w Gimnazjum nr 2?


Bogna Jurkowska-Paduch: Moja grupa „Wolontariat – Ludzka Sprawa” działa już od 4 lat.


Julita Kaczkowska: My z „Razem dla czworonogów” pomagamy od 3 lat. Na początku, jako szkoła, pomagaliśmy schronisku w Jastrzębiu-Zdroju, później zaczęliśmy współpracę z Żorskim Stowarzyszeniem dla Zwierząt. W mojej grupie działają w sumie 23 osoby.


Bogna Jurkowska-Paduch: A w mojej 21 uczniów.


Jak często spotykają się Panie z członkami swoich klubów wolontariatu?


Bogna Jurkowska-Paduch: Oficjalnie spotykamy się dwa razy w tygodniu po 45 minut, ale prawda jest taka, że pracujemy non-stop - głównie dzięki Internetowi. Dzieci są do mojej dyspozycji, nawet w weekendy. Co ważne, wynika to z ich chęci i zapału do pracy, a nie z przymusu.


Julita Kaczkowska: My natomiast głównie spotykamy się przed zbiórkami, akcjami czy koncertami charytatywnymi. Oprócz tego wydajemy też kwartalnik – gazetkę, która trafia do żorskich przedszkoli, a rozprowadza ją Żorskie Stowarzyszenie dla Zwierząt podczas zajęć edukacyjnych.


„Wolontariat – Ludzka Sprawa” też współpracuje z organizacjami…


Bogna Jurkowska-Paduch: Jesteśmy w stałym kontakcie z Hospicjum im. Jana Pawła II w Żorach, Domem Dziennego Pobytu Seniora w Żorach, Regionalnym Centrum Wolontariatu w Katowicach, a także z Przedszkolem nr 22 z Oddziałami Integracyjnymi, Parafią św. Apostołów Filipa i Jakuba – przy corocznym Przeglądzie Chórów Pieśni Pasyjnej i Pokutnej. Dużo tego mamy (śmiech). Ponadto wspomagamy inne akcje, jak niedawno podczas zorganizowanej przez nas w Żorach Groszomanii z Komitetem Społecznym „Łatwo Pomagać” czy Fundacji Kawałek Nieba.


Julita Kaczkowska: Kluby zjednoczyły swoje siły przy realizacji Groszomanii, ale razem organizujemy też kiermasze świąteczne.


Uczniowie chętnie chcą pomagać czy też trzeba ich namawiać?


Julita Kaczkowska: Bardzo dużo osób chce pomagać, a my musimy wprowadzać ograniczenia.


Bogna Jurkowska-Paduch: Nie będę ukrywać, że przeprowadzam tzw. „selekcję”. Gdybym przyjęła wszystkie osoby, które deklarują chęć, to moja stanowiłaby połowę szkoły. Mam natomiast 21 osób, ale wiem, że 21 osób ma odpowiednie predyspozycje. To nastolatki, które są odporne psychicznie, dyspozycyjne, empatyczne. Wysoko stawiam im poprzeczkę, ale współpracujemy z osobami chorymi, starszymi, muszę wiedzieć więc, kto i dlaczego chce pomagać.


Julita Kaczkowska: Musimy też przede wszystkim zwracać uwagę na to, jak uczniowie radzą sobie z obowiązkami szkolnymi, jakie mają oceny.


Bogna Jurkowska-Paduch: Gdyby niektórzy tak garnęli się do nauki, jak do pomocy, to mieliby same piątki. Taka jest prawda.


Jak młodzież traktuje wolontariat – jako formę samorealizacji, czy też przez pryzmat własnego interesu?


Bogna Jurkowska-Paduch: Owszem, zdają sobie sprawę, że dzięki wolontariatowi mogą zdobyć dodatkowe punkty na świadectwie ukończenia gimnazjum. Kiedy jednak przyjmuję kogoś do swojej grupy, to przeprowadzam z nim szczerą rozmowę na temat jego intencji niesienia pomocy innym.


Julita Kaczkowska: My widzimy jednak plusy – dzieci, które w gimnazjum aktywnie pomagały w ramach naszego kluby, będąc w szkole ponadgimnazjalnej pytają się czy mogą jeszcze z nami pracować.


Bogna Jurkowska-Paduch: Uważam to za nasz ogromny sukces – absolwenci naszej szkoły często do nas powracają i angażują się w prowadzone przez nas akcje, a nawet starają się działać aktywnie w ich nowym środowisku. Wszyscy wiedzą, gdzie mnie mogą znaleźć, jak ze mną się skontaktować – jestem do ich dyspozycji. Nie wiem, jak Julita, ja wiem, że w mojej grupie mam dzieci z pasją, które uwielbiają to robić. Czasami wychodzi im to lepiej, czasami gorzej, ale się starają i dają z siebie wszystko. A przede wszystkim akceptują mnie, z moimi szalonymi pomysłami. Z takim rodzajem wyrozumiałości, jaki oni prezentują, jeszcze się nie spotkałam (śmiech).


Oprócz akcji, w których dzieci pomagają innym, biorą też udział w różnego rodzaju projektach, grach…


Julita Kaczkowska: Co roku startujemy w Grze Miejskiej „Pro Voluntarius”, a teraz wspólnie stworzyliśmy drużynę i bierzemy udział w grze „Polichrom” organizowanej przez Regionalne Centrum Wolontariatu w Katowicach. Realizujemy trzy misje, które mają na celu szerzenie idei wolontariatu wśród młodzieży. W ramach sesji zdjęciowych, plakatów, filmów poruszamy też np. problem dyskryminacji czy rasizmu. Póki co, zajmujemy trzecie miejsce w województwie (czytaj więcej).


Bogna Jurkowska-Paduch: Razem też przygotowujemy Zlot Żorskich Wolontariuszy, który odbędzie się 22 maja w naszej szkole. Na tę okazję odwiedzą nas również uczniowie z Katowic i Pszczyny.


Warto wspomnieć, że to nie tylko młodzież pracuje wolontaryjnie, ale i Panie…


Julita Kaczkowska: No tak, nieraz po kilkanaście godzin na dobę.


Bogna Jurkowska-Paduch: Zdarzy się, że nowe pomysły przychodzą nam do głowy już późnym wieczorem i od razu się nimi wymieniamy.


Co w Paniach zmieniła ta praca z uczniami?


Bogna Jurkowska-Paduch: Wydaje mi się, że jesteśmy bardziej otwarte, bardziej komunikatywne…


Julita Kaczkowska: I bardziej ludzkie. Uczniowie wiedzą, że mogą do nas przyjść, pogadać.


Bogna Jurkowska-Paduch: Jesteśmy jedną, kochającą się włoską rodziną. Kiedy pojawiają się problemy u kogoś, ta osoba wie, że w każdej chwili może do mnie przyjść i porozmawiać. Mówią mi, kiedy są nieszczęśliwe, zakochane. Mają do nas zaufanie. Czasem mam wrażenie, że wiem więcej niż rodzice. To nie jest tak, że „wysysam” z nich, co najlepsze, bo są mi potrzebne. Praktykujemy też samopomoc koleżeńską.


A problemy występują?


Bogna Jurkowska-Paduch: Czasem zdarzy się, że dzieci są o siebie zazdrosne.


Julita Kaczkowska: A nawet grupy ze sobą konkurują.


Bogna Jurkowska-Paduch: Teraz już trochę mniej, ale bywało gorąco (śmiech). My jednak stwierdziłyśmy, że za bardzo się lubimy, by przez animozje między grupami, angażować się w spory, które nie mają sensu. Z jednej strony dobrze, że konkurencja jest, bo dzięki niej dzieci stawiają sobie coraz wyżej porzeczkę.


Dziękuję za rozmowę!


Rozmawiała Wioleta Kurzydem


Bogna Jurkowska-Paduch – wychowawca świetlicy szkolnej z 15-letnim stażem, od początku w Gimnazjum nr 2.


Julita Kaczkowska – nauczyciel matematyki, informatyki z 11-letnim stażem, od 5 lat uczy w Gimnazjum nr 2.

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (1):
  • ~to ja 2015-04-07
    21:50:53

    11 0

    Właśnie Takich pedagogów nam trzeba, to wielka sprawa pw tych zwariowanych czasach! Szkoda ,że takich ludzi się nie docenia.

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu tuZory.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.