zamknij

Wywiady

Nie zrealizowaliśmy naszych celów

Miasto liczy ponad 60 tys. mieszkańców, a w dzisiejszych czasach nie można tłumaczyć wszystkiego daleko położonym stadionem

– mówi o niskiej frekwencji na stadionie ustępujący prezes KS Żory – Adam Buchta. W rozmowie z nami były już szef żorskiego klubu opowiada o powodach swojej rezygnacji, grze drużyny i jej problemach kadrowych w tym sezonie.

Skąd decyzja o rezygnacji?


Zacząłbym od tego, że z początkiem roku klub był na tyle w trudnej sytuacji, że groziło mu zamknięcie. Moja osoba w klubie nie wzięła się wówczas stąd, że bardzo chciałem tego stanowiska, tylko z tego, że decydowały się losy klubu. Jedyną szansą było dogadanie się ze starym zarządem, tak by razem stworzyć grupę ludzi, która będzie to prowadziła. Takie były początki. Już na starcie zakładaliśmy, że jesteśmy zarządem na krótki okres. Mieliśmy jednak kilka celów do zrealizowania.

Jakie były to cele?

Przede wszystkim poprawa pod względem sportowym i finansowym, a także sprowadzenie do klubu ludzi, którzy będą potrafili zatrzymać tendencję spadkową. Po tym pół roku okazało się, że tych celów nie udało się zrealizować tak, jak byśmy chcieli. Zrobiliśmy weryfikację i uznaliśmy, że potrzeba w klubie kogoś, kto lepiej od nas będzie nim zarządzał.

Co szczególnie się nie udało?

Nie udało się płynnie przekazać zarządzania klubem nowym władzom. Na Walnym Zebraniu Członków Klubu miało dojść do wyboru nowego Prezesa i Zarządu klubu, jednak osoby wstępnie zainteresowane, w ostatniej chwili zrezygnowały. Mieliśmy także nadzieję, że będzie większa otwartość i chęć do współpracy przedsiębiorstw, żorskich biznesmenów. Przez wiele sezonów, głównie dzięki pracy poprzednich zarządów, grupa firm wspierających KS Żory była bardzo liczna co miało swoje przełożenie na wynik sportowy. Tym osobom i firmom należą się wielkie słowa podziękowania. Kryzys gospodarczy odcisnął jednak swoje piętno. W efekcie okazało się, że nie udało nam się wpłynąć na finanse na tyle, żeby w klubie panowała stabilizacja. Nie udało się realizować zamierzonych celów w sposób zadawalający nas, trenera i zawodników.

Nie ma też kibiców. Na trybunach garstka ludzi. Pan uważa, że w Żorach jest w ogóle klimat dla piłki?

Z przykrością muszę stwierdzić, że nie ma raczej klimatu dla piłki. To troszkę dziwi, bo miasto liczy ponad 60 tys. mieszkańców, a w dzisiejszych czasach nie można tłumaczyć wszystkiego daleko położonym stadionem. Żyjemy w XXI wieku, jesteśmy bardzo mobilni i to na pewno nie jest przeszkoda.

W pobliskich miejscowościach ludzie przychodzą na mecze i prowadzą zorganizowany doping.

Na pewno potencjał kibicowski mógł być znacznie większy. Wpływ na taki stan rzeczy ma też brak wyników od dwóch sezonów. Mieliśmy troszkę większa grupę zaangażowanych fanów 2, 3 lata temu. W latach świetności, kiedy klub awansował i nieźle wiodło mu się w IV lidze. Wypada tylko zaprosić kibiców na mecze KS Żory.

Powierzenie drużyny Marcinowi Lewandowskiemu to była Pana suwerenna decyzja?

Wszystkie decyzje w klubie były zawsze podejmowane wspólnie przez zarząd klubu. Po rozmowie z trenerem uznaliśmy, że damy mu szansę i utrzymanie stanie się faktem.

Pan jest zadowolony z tego jak grała drużyna na wiosnę?

Wyniki pokazują, że nie można być zadowolonym, ale zawsze jest tak, że na wynik w klubie rzutują dwa aspekty: aspekt zarządzenia i aspekt sportowy. Ten pierwszy często ma przełożenie na boisko. Tak było w naszym wypadku.

Mimo tego, w wielu meczach drużyna grała bez kompleksów.

Tak, w wielu meczach zawodnicy toczyli równorzędną walkę. Byłem na wszystkich spotkaniach. W mojej ocenie w paru meczach byliśmy lepsi, a czegoś brakowało i przegrywaliśmy.

Czego konkretnie zabrakło?

Zabrakło nam wszystkiego po trochu. Dobrym przykładem był mecz z Energetykiem, gdzie prowadzimy 2-1, mamy rzut karny, którego nie wykorzystujemy i przegrywamy 2-3. To był mecz bardzo istotny. W poprzednich meczach też bywało tak, że przeciwnik dostawał np. wątpliwy rzut karny, po którym drużyna nie potrafiła się podnieść. W tych momentach zabrakło doświadczenia, ogrania boiskowego. Na pewno zabrakło stabilności personalnej w zespole. Musieliśmy dużo rotować i drużyna nie zagrała dwóch kolejnych meczów w tym samym składzie.

No właśnie, tak kadra ilościowo była mała. Liczył Pan, że uda się namówić więcej zawodników do gry?

Ta ilość wynika z kilku przyczyn. Pierwsza to taka, że korzystaliśmy z naszych wychowanków, zawodników bardzo młodych. Kilku z nich musiało poradzić sobie z egzaminem maturalnym i tej wiosny postawili na naukę. Nie można mieć im tego za złe. Natomiast Ci trochę starsi weszli w tzw. wiek dorosły, gdzie musieli podejmować pracę. Dwóch zawodników wyjechało zagranicę.

Konsultował Pan to z nimi?

Nie, nie wiedzieliśmy o tym, że szukają pracy poza krajem. Do tego doszły też poszukiwania pracy poza Żorami przez innych zawodników. Kadra na koniec lutego wyglądała zdecydowanie lepiej. Później nastąpił miesiąc, dwa, gdzie tych zawodników było bardzo mało.

Gdzie podział się bramkarz Bartosz Buchalik?

Zadecydowały obowiązki zawodowe. Nie mogliśmy skorzystać z niego na tyle ile byśmy chcieli.

A najskuteczniejszy na jesień Tomasz Pudełko? Grał bardzo mało w rundzie wiosennej.

To także jest historia związana z obowiązkami szkolnymi i z rozpoczęciem kariery zawodowej.

Jak Pan myśli, dlaczego tak mało ludzi garnie się do piłki? Boisko rewelacyjne, nic tylko grać.

Pracowałem w tym klubie kilka lat jako trener. Zawsze moim celem i celem innych ludzi związanych z klubem było to, żeby grało jak najwięcej młodych zawodników z Żor. Chcieliśmy, żeby grali nie tylko dla siebie, ale też dla klubu i miasta. Okazało się, że w tym krytycznym momencie, trochę ich zabrakło.

Pociągnie to za sobą jakieś konsekwencje?

Nie. Uważamy, że w dalszym ciągu musi to być klub oparty na młodych zawodnikach z naszego miasta.

Ta strategia się trochę nie sprawdza.

To jest problem, który się nawarstwia. Od dwóch lat drużyna była oparta na bardzo młodych zawodnikach. Powinno być natomiast trochę odwrotnie. Powinien być trzon zawodników dorosłych, doświadczonych, którzy będą podporą dla młodych.

Ile drużyn spada z ligi?

W regulaminie jest napisane, że spadają trzy zespoły, natomiast z różnych względów można się spodziewać, że będą to dwie drużyny.

Czyli szanse na utrzymanie wciąż są?

Zostały nam dwa mecze (wywiad przed wygranym meczem z Rozwojem). Na pewno trzeba je wygrać i wtedy są jeszcze jakieś nadzieje.

Jaka przyszłość stoi przed klubem. Gdzie tkwią rezerwy, które można jeszcze wykorzystać?

Największym potencjałem jakim dysponuje klub są ci młodzi zawodnicy. Mam nadzieję, że ludzie, którzy w przyszłości będą zarządzać klubem dają im szansę. Tak jak mówiłem wcześniej, w wielu meczach Ci chłopcy grali naprawdę dobrą piłkę. Ich talent dobrze rokuje na przyszłość. Korzystając z okazji chciałem podziękować za okazane wsparcie MOSIR-owi w Żorach, Urzędowi Miasta, naszym sponsorom a także za okazane zaangażowanie zawodnikom, trenerom i współpracownikom z zarządu KS Żory.

Rozmawiał Mateusz Kornas

Adam Buchta - urodzony 6 lipca 1976, żona Anna, córka Marta (4 lata). Były trener drużyn młodzieżowych i seniorów KS Żory (2007-2012). Jako zawodnik grał w klubach: GKS Żory, Gwarek Zabrze, Rymer Niedobczyce.

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (3):
  • ~malkontent58 2013-06-24
    21:54:30

    0 2

    Okazało się, że w tym krytycznym momencie, trochę ich zabrakło....? Panie trenerze presja wyniku(utrzymania) dobija każdy klub, bo młodzi grają, ale jak im trochę nie idzie, to wciskacie bezsilnych emerytów do składu....i klęska, a potem tłumaczenie, że to wina młodych, bo są niedoświadczeni....

  • ~nonsens 2013-06-24
    22:22:19

    3 0

    Odkąd tylko pamiętam to na widowiska sportowe zawsze jeździło się do Rybnika, Jastrzębia albo Wodzisławia. Władze Żor o sporcie zapomniały. Wolą idiotyczne tematy zastępcze jak niepotrzebny pawilon ognia czy rozwój muzeum w którym nic ciekawego nie ma. A klubowi KS Żory życzę jak najlepiej. To nie ich wina, że próbują coś robić w mieście w którym pojęcie o sporcie jest mniejsze niż w niektórych wsiach.

  • ~GKSz 2013-07-06
    23:50:41

    0 0

    Prezes jest zdziwiony brakiem frekwencji ? A jaką markę ma KS Żory ? Skoro kontynuuje się już tradycję od 1922 to dlaczego nie zostanie przywrócona oryginalna nazwa, barwy i herb GKS Żory ? Warto by było też zaprosić kibiców Górnika i innych z Żor, którzy na pewno by zorganizowali doping na dobrym poziomie.

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu tuZory.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.