zamknij

Wywiady

Sumiennie i rzetelnie wypełniać obowiązki. To podstawowe zadanie każdego radnego

Od wyborów minęło już 1,5 roku. Najpierw sprawdzaliśmy dostępność żorskich radnych dla mieszkańców, teraz zapytaliśmy o ocenę pracy, ich uwagi i opinie. Wszystko to za pomocą ankiet w ramach działania „Dostępni radni” i akcji „Masz Głos, Masz Wybór”.

Do Zespołu Rankingu Radnych dotarły odpowiedzi udzielone przez siedmiu samorządowców. Jako ostatnia swoją pracę podsumowuje Małgorzata Celińska, radny Klubu Prawo i Sprawiedliwość.

Jakie były najważniejsze cele, z którymi startowała Pani w wyborach samorządowych? Na realizacji którego zależało Pani najbardziej?

W wyborach samorządowych w 2014 roku startowałam dlatego, że miałam doświadczenie dwóch kadencji jako Przewodnicząca Zarządu Rady Dzielnicy Kleszczów. Sprawy potrzebne, które leżały mi na sercu, a których nie udawało mi się wtedy załatwić, liczę że teraz będzie znacznie łatwiej doprowadzić do końca. Uczyłam się, poznałam tajniki funkcjonowania Urzędu Miasta, poznałam też wielu ludzi, których uważam za mądrych oraz wielu społeczników. Moim hasłem wyborczym była „racjonalność i doświadczenie”, gdyż, w mojej ocenie z tamtego okresu – zwłaszcza racjonalności brakowało w wielu działaniach. I choć nie jestem członkiem Prawa i Sprawiedliwości, to po wcześniejszej kilkuletniej pozytywnej współpracy w ramach tego Komitetu wystartowałam. Ich propozycja programu dla miasta wydała mi się realna, a nie wirtualna.

Ponadto, zawsze bliskie mi są kwestie związane z bezpieczeństwem i sprawami związanymi z ludźmi. Od lat staram się o poprawę bezpieczeństwa na skrzyżowaniu ulic Nowopszczyńskiej i Wyzwolenia m.in. poprzez pełną zabudowę sygnalizacji świetlnej na tym skrzyżowaniu. Obecna sygnalizacja dla przejścia dla pieszych ma zostać przeniesiona 300 m dalej, na wysokość szkoły podstawowej. Ma to zwiększyć bezpieczeństwo przechodzenia dzieci do i ze szkoły na tej ruchliwej drodze.


Które z założeń wyborczych udało się zrealizować, a które wiadomo, że nie zostaną zrealizowane?


W Kleszczowie prace kanalizacyjne trwały kilka lat. Gdy zostałam radną trwał ostatni etap prac na ulicy Wyzwolenia. Wcześniej radny Arkadiusz Kuś był „łącznikiem” między mieszkańcami, a inwestorem (Spółką Wodnokanalizacyjną) i wykonawcą. Inwestycja była poważna, mieszkańcy doświadczali utrudnień z nią związanych każdego dnia. Włączyłam się w to na ostatnim etapie, gdy nie było pewne czy na poszerzenie drogi o ponad metr i nową nakładkę asfaltową znajdą się pieniądze. Potrzebny był 1 mln złotych. W budżecie na 2015 rok nie przewidziano takiej inwestycji. Dodatkowy nacisk najwyraźniej pomógł na powrót tej drogi do stanu używalności i zamknięcia tematu. Ponadto, dopilnowałam, aby zjazdy na pola każdy właściciel miał odtworzone i utwardzone, gdyż droga została podwyższona w niektórych miejscach nawet o 0,5 m w stosunku do stanu pierwotnego.

Kolejna sprawa, to przesunięcie o jeden metr wiaty przystankowej na ulicy Nowopszczyńskiej. O to wnioskowali mieszkańcy, którzy nie czuli się na tym przystanku ani komfortowo ani bezpiecznie. Ulica ta jest mocno obciążona ruchem drogowym, a kierowcy nie zawsze jeżdżą zgodnie z przepisami. Po deszczu niejednokrotnie mieszkańcy oczekujący na busa byli ochlapani brudną wodą z jezdni.

Nad realizacją którego ze swoich wyborczych postulatów Pani obecnie pracuje?


Wiele potrzeb mieszkańcy mi zgłaszają osobiście, nieraz w różnych przypadkowych miejscach. Nawet, jeśli nie miałam planów przed wyborami, a zgłoszona sprawa wymaga interwencji – to podejmuję się działania, o ile tylko mam realne możliwości by pomóc.

Niedawno zmarła moja mama, która od 4 lat wymagała nieustającej opieki. Doskonale wiem na czym polega opieka nad osobą niepełnosprawną, niechodzącą i w dodatku – jak mama – głuchą. To powoduje konieczność totalnej zmiany i dostosowania planu dnia mojego i pozostałych domowników pod osobę chorą, do łóżka której trzeba nieustannie co jakiś czas zaglądać. Pomijam już fakt wykonywania zabiegów pielęgnacyjnych, czy przygotowywanie posiłków. Ja byłam już emerytką jak mamie nogi odmówiły posłuszeństwa, moja młodsza siostra jest osobą nadal pracującą. Podziwiam osoby które pracują i jednocześnie opiekują się swoimi obłożnie chorymi bliskimi. To nie lada wysiłek organizacyjny. Nie można osoby niesamodzielnej, często w złym stanie, zostawić samej na aż 8 lub więcej godzin i iść sobie do pracy. Takie rodziny potrzebują pomocy, by jednocześnie możliwa była praca zarobkowa i opieka nad osobą obłożnie chorą.

Wspomniałam o tym, gdyż staram się, by władze miasta dostrzegły wyraźniej problem ludzi chorych – leżących – i nierokujących na wyraźną poprawę lub wyzdrowienie. Chodzi przede wszystkim o ludzi, którzy nie są leczeni onkologicznie. Społeczeństwo się starzeje, starość i choroby wykluczają z życia społecznego. Zasadniczym problemem jest brak specjalistycznych łóżek. Takie łóżka są bardzo drogie, wielu ludzi ich potrzebuje ale ich nie stać na zakup, a wynająć za rozsądne pieniądze nie ma w rejonie gdzie. Problem ten też dostrzegły pielęgniarki, które w domach pomagają pacjentom w pielęgnacji. Osobnym problemem jest sama dostępność takich pielęgniarek – mama pół roku czekała nim pojawiła się pielęgniarka nieodpłatna z NFZ. Niestety, ale pielęgniarek jest za mało (kontrakt z NFZ ogranicza ich ilość), a pacjentów coraz więcej, więc lista oczekujących skraca się tylko wówczas, gdy dotychczasowy pacjent odejdzie. To jednak pokazuje sedno problemu – wiele osób ma niskie świadczenia, a rodziny trudną sytuację materialną.

Obecnie nasz Dzielnicowy Ośrodek Kultury w Kleszczowie jest w remoncie. Środki z budżetu obywatelskiego z zeszłego i obecnego roku były niewystarczające. Udało mi się wynegocjować dodatkowe wsparcie finansowe w wysokości 40 tysięcy złotych od Pana Prezydenta na dokończenie tego długo odkładanego remontu. Niestety, ale DOK po powrocie dzieci do właściwego budynku przedszkola dwa lata temu nie został wyremontowany, a sala wymagała znacznych nakładów finansowych.

Wspomniana wcześniej sygnalizacja na skrzyżowaniu ulic Nowopszczyńskiej i Wyzwolenia ma powstać jeszcze w tym roku.

Jako osoba aktywna, chętnie korzystam z siłowni pod chmurką, tej ulokowanej na ulicy Folwareckiej (w Kleszczowie nie ma jeszcze ani terenu ani urządzeń, choć staram się wpłynąć na zmianę tego stanu). Wielu żorzan tam ćwiczących niejednokrotnie zwracało się do mnie z prośbą o wyremontowanie lub wymianę na nowe zużytych urządzeń. Po dyskusji u Pana Prezydenta i konsultacji z MOSiR-em zostanie wyasygnowana kwota 15 tysięcy złotych na ten cel. Zabiegam także o obsadzenie terenu żywopłotem, lub jakąś inną formą ogrodzenia wokół siłowni. Najważniejsze, by ćwiczącym zapewnić większą prywatność, a jednocześnie nie oszpecić terenu parku.

W tej chwili też zabiegam o kompleksowe rozwiązanie problemu stawu Śmieszek. Wieloletnie zaniedbania właściciela stawu – Lasów Państwowych powodują, że cieki wodne doprowadzające wodę do stawu powodują nieustanne podtopienia łąk właścicieli prywatnych. Obecne działania pracowników Urzędu Miasta dają nadzieję, że wał ziemny od strony lasu zostanie odtworzony i utwardzony. Prace zostały już rozpoczęte.

Starałam się o możliwość zakupu przez MOPS specjalistycznych łóżek dla osób obłożnie chorych, nierokujących na poprawę ale niewymagających hospitalizacji, a następnie o możliwość wynajmu takiego łóżka potrzebującym mieszkańcom za symboliczną opłatą. Niestety, to wymaga szeregu zmian formalnych, w tym zmianę regulaminu MOPS. Na kwietniowej sesji Rady Miasta będziemy się tym zajmować.


Jest Pani członkiem dwóch komisji. Jak Pani ocenia swoją pracę w Komisji Gospodarki Komunalnej, a jak w Komisji Zdrowia i Rodziny? Czy jest Pani aktywna podczas obrad tych komisji i wiele do ich pracy?


Komisja Gospodarki Komunalnej ma w swoich kompetencjach między innymi wpływ na kolejność wykonywanych doświetleń w dzielnicach. Środki są bardzo skromne, a potrzeby ogromne. Wreszcie, po wielu latach zabiegania o nie, będzie ukończone doświetlenie ulicy Wyzwolenia w Kleszczowie. Kwota 150 tysięcy na oświetlenie w skali całego miasta pokazuje, jak mały wpływ mamy na to jako radni. Na bieżąco reaguję na potrzeby mieszkańców jeśli chodzi o sprawy związane z dziurami w jezdni, wykaszaniem przydrożnych rowów, oznakowaniem dróg. W czasie obrad Komisji staram się zabierać głos, ale tylko wówczas gdy mogę wnieść jakieś sensowne, wnoszące coś do tematu argumenty.

Jeżeli zaś chodzi o Komisję Zdrowia i Rodziny, to w programie PiS z mojej inicjatywy znalazł się zapis o konieczności zakupu łóżek specjalistycznych przez MOPS i rozszerzenia zakresu działalności o możliwość wypożyczenia ich za symboliczną opłatą chorym mieszkańcom. To jednak wymaga szeregu zmian formalnych.


Który z Radnych wyróżnia się swoją pracowitością, z którym Radnym najlepiej się Pani współpracuje?


W mojej ocenie pracowitością wyróżniają się moi koledzy z klubu: Piotr Huzarewicz, Jacek Miketa, Krzysztof Mentlik. Z nimi też mam najwięcej do czynienia, wiem też czym się zajmują. Natomiast, gdy mieszkańcy sygnalizują mi jakiś problem mogę do kolegów radnych dzwonić o każdej porze – o ile sama sobie nie dam rady. Siłą rzeczy, trudno o taką wiedzę w przypadku pozostałych klubów. Na co dzień współpracuję z Arkiem Kusiem, z którym działamy też w Radzie Dzielnicy Kleszczów. On Skarbnik, ja Przewodnicząca Zarządu. Współpraca w ramach Rady Dzielnicy trwa od wielu lat, zanim oboje zostaliśmy radnymi.


Jaki w Pani ocenie powinien być idealny Radny? Czego Pani do tego ideału jeszcze brakuje?


Idealny radny… jeżeli istnieje to powinien być przyzwoitym człowiekiem, spokojnym, elokwentnym, oczytanym, pokornym – ale nie służalczym, aroganckim, przesadnie ambitnym, nie obiecywać gruszek na wierzbie, z dużą wrażliwością na potrzeby mieszkańców, o stałych poglądach, odważnym.

Mnie przede wszystkim brakuje umiejętności ładnego wysławiania się, gdy wiele osób mnie słucha. Wystąpień publicznych po prostu nie lubię i jakbym mogła, to bym ich unikała, lub zostawiła osobom, które potrafią to robić lepiej, bez niepotrzebnego przeciągania. Jak zabieram się za jakiś temat, to bez zbytecznego rozgłosu szukam sojuszników i osób z większą wiedzą niż moja, by go załatwić.

Z drugiej zaś strony „wkurza” mnie jak koledzy radni albo próbują być ekspertami w każdej sprawie, albo zabierają czas na sesji Rady Miasta na przysłowiowe dziury w asfalcie w bocznej uliczce. Takie rzeczy to się załatwia z magistratem „od ręki”, to dużo szybsza metoda, nie absorbująca zbyt wielu – niepotrzebnie zresztą – osób. Pomijam, że to może być wykorzystywane do sztucznego nabijania statystyk. Tylko po co?


Co się Pani podoba lub nie podoba w sposobie zarządzania miastem?


Nie podobają mi się uchwały o zaciąganiu kredytu potrzebnego na spłatę innego. To dla mnie droga donikąd, wpadanie w spiralę. Jednakże rozumiem, że czasem to niestety konieczne. Idealnie by było, gdyby miasto było bogate i żebyśmy mogli zaspokajać na bieżąco infrastrukturalne potrzeby mieszkańców (drogi, chodniki, wodociągi, kanalizacje). Z drugiej jednak strony mam świadomość, że kolejne perspektywy budżetu Unii Europejskiej już takie dobre dla naszego kraju nie będą raczej, więc to była tak naprawdę jedyna okazja do wykonania szeregu potrzebnych inwestycji za 15% ich wartości, bo taki wkład własny przy większości inwestycji współfinansowanych ze środków unijnych był wymagany. Drugiej takiej okazji może już nie być, a infrastruktura nam zostanie na lata. Zresztą, na tle ościennych gmin Żory nie wyglądają źle – kto jeździ na obrzeża sąsiednich gmin widzi niejednokrotnie gołym okiem porażającą różnicę w doinwestowaniu dzielnic i centrum – całe szczęście w Żorach aż takich różnic nie dostrzegam. Choć oczywiście mankamenty tu i ówdzie się znajdą.


Jakie Pani widzi podstawowe problemy w swoim okręgu i mieście?


Podstawowego podziału należy dokonać na dzielnice wiejskie i miejskie. Każde z nich mają inne problemy. Kleszczów, Osiny, Baranowice mają inne problemy niż Kleszczówka, Korfantego, czy Śródmieście. Dla przykładu, w dzielnicach wiejskich, wraz z zezwoleniami na budowę domów w miejscach oddalonych od utwardzonych dróg pojawia się problem infrastruktury – w zasadzie jej braku. Tutaj dodatkowym problemem jest za niskie nieraz zagęszczenie ludności, co jest brane pod uwagę przy inwestycjach. Osiedla takich problemów nie znają po prostu, mają za to inne.

W sytuacji, gdy do dyspozycji radnych jest 9 milionów złotych rocznie na wszystkie potrzeby, trzeba dokonywać trudnych wyborów: co jest pilne, a co może poczekać.


Jak Pani ocenia losy Żor w 2015 roku? Co/które wydarzenia/decyzje zapisały się na plus, a które na minus?


Na plus zapisały się działania nad stworzeniem Dzielnicowego Ośrodka Pobytu dla osób starszych „Senior-WIGOR” w Roju oraz nowy punkt zatrzymań dla zwierząt bezdomnych przy ul. Wodociągowej – zwierzęta mają tam dobre warunki.

Na minus – nie maleje zadłużenie miasta.


Czy prowadzi Pani dyżury dla mieszkańców, uczestniczy w spotkaniach z mieszkańcami swojego okręgu? Co Pani dają te spotkania? Czy ludzie często proszą Panią o pomoc, czy raczej Radny wydaje im się człowiekiem poza zasięgiem?


W spotkaniach z mieszkańcami uczestniczę już 8 lat, niejednokrotnie jestem ich współorganizatorką. Staram się jednak nie zwoływać ich bez potrzeby, wszak nie o to chodzi. Mieszkańcy mnie znają, wiedzą gdzie mieszkam, wiele osób ma mój numer telefonu i chętnie z niego korzysta.
Prowadzę dyżury w każdą drugą środę miesiąca w DOK Kleszczów w godz. od 17:30 do 18:30.

Te problemy, przede wszystkim mojej dzielnicy, które mi się wydawały przez moich poprzedników radnych niezałatwione, teraz ja próbuję rozwiązać po drodze ucząc się pokory i zrozumienia dla nich. Teraz już wiem, że to wszystko potrzebuje czasu, cierpliwości i… wytrwałości.


Jak Pani ocenia współpracę z innymi ugrupowaniami, zwłaszcza z opozycją?


Na co dzień współpracuję z radnym Arkiem Kusiem, gdyż jest on skarbnikiem Rady Dzielnicy Kleszczów, a ja przewodniczącą Zarządu. Wszelkie problemy lokalne zgłaszane przez Kleszczowian staramy się na bieżąco rozwiązywać. W większości spraw kontaktujemy się ze sobą, by się niepotrzebnie nie dublować.

Poza tym, to współpraca z opozycją jest niezwykle skromna, w zasadzie prawie wcale jej nie ma. Wynika to raczej z ich nastawienia – prawie zawsze na „nie”, bo nie. Nie da się współpracować z kimś, kto tego sobie nie życzy…


Jest Pani nową Radną. Jak duża jest różnica między Pani wyobrażeniem o pracy Radnego, a rzeczywistością? Co Panią zaskoczyło pozytywnie, a co negatywnie?


Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że koperta z materiałami na kolejną sesję Rady Miasta jest zawsze tak ciężka. Sporo czasu zajmuje mi przeczytanie tego wszystkiego. Materiał sesyjny jest wszechstronnie analizowany na komisjach branżowych, a sama sesja to już przysłowiowa wisienka na torcie. Z pewnością nie ułatwia mi tego moje wykształcenie techniczne. Tworzenie budżetu miasta, jego realizacja – konieczność podejmowania różnych zadań przez miasto – to wszystko, od tej strony, jest dla mnie nowe. Wcześniejsze doświadczenia z Rady Dzielnicy okazały się jednak być bezcenne i pomocne. Staram się uczestniczyć we wszystkich spotkaniach, jestem obecna na wszystkich sesjach. Cały czas się uczę – chcę być aktywną radną – te cele których nie mogłam jako Przewodnicząca Zarządu zrealizować, mam nadzieję, do końca tej kadencji osiągnąć. Zresztą, uważam że to jest podstawowe zadanie każdego radnego – sumiennie i rzetelnie przygotowywać się do obowiązków.


Małgorzata Celińska - radna od 2014 roku. Wybrana w okręgu nr 1: Śródmieście, Kleszczówka, Korfantego, Kleszczów, Baranowice, Osiny. Więcej informacji i terminy dyżurów znajdziesz >tutaj.


 

Od redakcji: Na początku marca Zespół Rankingu Radnych, w związku z udziałem w akcji „Dostępni radni”, rozesłał do żorskich radnych ankiety z prośbą o ich wypełnienie. Na to niełatwe zadanie pozytywnie odpowiedziało 7 z 23 radnych. Ich odpowiedzi dotąd zostały opublikowane tutaj:
- Piotr Kosztyła - Samorząd jest moją pasją,
- Andrzej Lis - Sądziłem naiwnie, że wszystkie moje pomysły będą realizowane,
- Wojciech Maroszek - Moglibyśmy powstrzymać exodus młodych wykształconych żorzan,

- Marcin Gaj - Radny powinien cechować się otwartością na sprawy społeczne i otwartym umysłem,

- Arkadiusz Kuś - Każdy radny ponosi odpowiedzialność za rozwój naszego miasta,
- Krzysztof Mentlik - Miasto stale się rozwija, stale robimy coś nowego, myślimy o nowych wyzwaniach.

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (2):
  • ~minges 2016-05-23
    11:33:51

    7 0

    To jest chyba pierwszy naprawdę sensowny wywiad spośród wszystkich wcześniejszych! Brawo!

  • ~Arteks 2016-05-24
    20:01:52

    5 0

    Zgadzam się z panią radną, że zadłużanie się aby spłacać poprzednie długi to nie jest racjonalne działanie - taka żorska specjalność, w dodatku na niezbyt przemyślane projekty jak Muzeum Ognia. Natomiast jeśli chodzi o niedoinwestowanie ościennych gmin... Na tle całego subregionu, to Żory wyglądają bardzo biednie. Można je pochwalić za drogi które są w przyzwoitym stanie wyremontowane kilka lat temu. Poza tym nic innego nie zachwyca, a całe kwartały kolą w oczy ogromnym niedoinwestowaniem. Parę przykładów osoby która zna Żory słabo (pewnie ktoś z Żor takich przykładów podałby więcej). Okolice dworca - wizualna katastrofa dla każdej osoby która przyjedzie do Żor pociągiem - całość przypomina wioskę spod "ruskiej granicy", a nie 60 tys. miasto, Rój - okolice kopalni, osiedle, ośrodek sportowy - wszystko wygląda jakby teren opuszczonego górniczego miasteczka, dworzec autobusowy z wiatami a'la wczesny PRL z ruinami odlewni żeliwa w tle - przykład na to jak władzom miasta obojętne jest to jak widzą centrum Żor pasażerowie busów - a widok budzi grozę. Baranowice z zaniedbanym parkiem, rozwalonym młynem i rozpadającym się dworkiem, umarła starówka z nawierzchnią z obciachowej i niestosownej dla "starówek" kostki bauma... To co było atutem żorskich osiedli jeszcze kilkanaście lat temu to dużo wolnej przestrzeni, niestety zabudowano to różnymi budkami, wiejskimi domami i marketami przez co nawet osiedla robią przygnębiające wrażenie. Na tle innych gmin Żory wyglądają bardzo źle... ;(

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu tuZory.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.