zamknij

Wiadomości

Co by było, gdyby? Nauczyciel historii o zadziwiających, alternatywnych dziejach Żor

2023-11-10, Autor: Marcin Wieczorek

Często zadajemy sobie pytanie, „a co by było, gdyby…”. Lubimy roztaczać w naszej wyobraźni różne wersje zdarzeń, których byliśmy świadkami lub o nich słyszeliście. To samo tyczy się Żor. Marcin Wieczorek, nauczyciel historii w Zespole Szkół Ogólnokształcących nr 1 w Żorach, przedstawia alternatywne wersje dziejów naszego miasta. Warto poczytać!

Reklama

Oddajemy głos Marcinowi Wieczorkowi:


Marcin Wieczorek/Archwum prywatne

Co by było, gdyby…… rozważania nad alternatywnymi dziejami miasta Żor.

Nauki historyczne próbują odpowiedzieć na pytanie, gdzie, kiedy i dlaczego coś się wydarzyło. Badają, korzystając z własnego wypracowanego aparatu naukowego, tudzież wykorzystują do opisu zdarzeń czy postaci także dokonania innych dziedzin nauki. Współcześnie tu już nauki ocierające się m.in. o genetykę i szerokie wykorzystanie najnowszych technik. Już od wielu lat, badając, np. miasto, wspieramy się możliwościami nowoczesnych technik określających czas użycia do budowy zachowanych fragmentów pochodzenia naturalnego.

Nauki historyczne na ogół starają się stronić od spekulacji. Liczą się twarde dowody, źródła pisane–narracyjne i dokumentowe, lub też konstrukcje badawcze powstałe na skromnych podstawach uzupełniane możliwościami, jakie dają nam inne nauki (np. archeologia). Oczywiście im bliżej naszym czasom zakres źródeł się rozszerza, bo pojawia się fotografia, prasa, techniczne nowinki, tak prozaiczne a bardzo przydatne karty pocztowe. Historycy XX wieku na ogół w wielu przestrzeniach mają bardziej ułatwioną pracę, może nawet „cierpią” na nadmiar różnych źródeł. Wstecz sprawa ma się już nieco inaczej.

Niewątpliwie badania naukowe mają często jedną, może niewielką skazę, gdy podejmujący wyzwanie opisuje konkretne zdarzenia, mocno się z nimi identyfikuje. Emocjonalna historia jest od zawsze. Ciężko podchodzić do tematu zupełnie beznamiętnie, na zimno. Może u początku tak jest, ale z czasem autor poznaje historię, sobie nawet dość obcą, i często przeistacza się z zimnego obserwatora w osobę, która identyfikuje się celem swoich badań. Często to emocje, wynikające z nagłego otwarcia się przestrzeń poznania, która nas zachwyca, często wręcz porywa. Lecz są też inne powody. Historiografia zaangażowana. Wynik własnych poglądów, narzuconych wyobrażeń, lub też efekt traumy, lub osadzenia osobistego w przestrzeni analizy badawczej. To często pomaga w zrozumieniu, także stanowi i niebezpieczeństwo. Narodowe inklinacje w badaniach i wynikające z tego rodzinne traumy np. czasów II wojny światowej, mogą wpływać na ocenę i preferowanie tematów, dość jednoznacznie posadowionych jako swoiste „wyznania wiary” badaczy. Losy własnej rodziny mogą odciskać swe piętno. Na przykład w ocenie obcych wpływów kulturowych doby średniowiecza, które w osobistej ocenie badacza w XX wieku przyczyniły się do współcześnie indywidualnego nieszczęścia jego własnej rodziny. W tej materii tematyka powstań śląskich to przestrzeń, w której badania rodzimych historyków zawsze mogą napotkać na pewną dozę stronniczości. W tym momencie zbliżamy się do politycznych wyborów i samookreślenia się badacza.

Czasu „demoludów” obfitowały w badaczy zaangażowanych, którzy podkreślali, że gdyby nie polityka np. śląskich Piastów, i słabość Polski podzielonej na dzielnice, wszystko potoczyłoby się inaczej. Ale takie życzeniowe i mitologizujące myślenie prowadzi donikąd. Niemniej ma silne wsparcie w świadomości społecznej. Już przykład wspominanej II wojny światowej jest tu wymowny. Nadal analizuje się wojnę obronną 1939 roku. Czy musiała być niewątpliwie jedną z największych spektakularnych i wizerunkowych klęsk państwa polskiego, większą nawet a niżeli rozbiory? Nawet beletrystyka, gry militarne, zainteresowanie techniką wojenną, w tym niezrealizowanymi projektami, mocno odciska się we współczesnej świadomości. Trudno jest dopuścić do świadomości klęskę. Podobnie wpływ obecnego konfliktu militarnego pomiędzy Ukrainą a Rosją inicjuje tematy walki z tą drugą, w tym także, w tle z kontekstem drugowojennym i rolą militarną Niemiec jako antidotum na sowiecką hegemonię. Odwieczne pytanie, co by było, gdyby Polska poprała Hitlera ? O ile byłoby to kiedykolwiek możliwe ? Wiele ciekawych wizualnie koncepcji, ale skala niewiadomych tak duża, że trudno nawet sobie odpowiedzieć czy przeniesienie dywagacji w świat matematycznych równań z wieloma niewiadomymi przyniosłoby jakieś pewne i realne rozwiązanie. Historia bywa nieobliczalna, a zwroty akcje zaskakujące. Choć losy wielu bez względu na konfiguracje zdają się być zawsze takie same.

Dziś nauka, mając na względzie, chociażby pracę „Co by było, gdyby… Historie alternatywne”, której rozmowy z wybitymi historykami (Henrykiem Samsonowiczem, Januszem Tazbirem, Jerzym Skowronkiem czy Andrzejem Ajnenkielem) są już pozbawione „anatemy”, jaka ciążyłaby dawniej na podejmujący się dyskusji naukowej na temat widzenia świata w wersji alternatywnej. Pytania, jak mogło być inaczej, uwzględniając czynniki kreujące historię, mają w wielu momentach istotne znaczenie. Tu wspomnę Jerzego Łojka, który wiele dziesięcioleci temu w książęce „Szanse powstania listopadowego”, nie tyle podawał wersję alternatywną dziejów, ile analizował, co nie wyszło, a wyjść mogło, gdyby... No właśnie, gdyby. To pokazuje, jak wielka była potrzeba analiz na pograniczu alternatywnej historii.

Te długi wstęp był potrzebny, jako wprowadzenie do problematyki alternatywnych losów miasta Żory. Ciągle zmagamy się z pytaniami o rolę miasta i jego znaczenie oraz dlaczego w pewnych momentach jego historia nie była już tak oczywista, jak w innych okresach. Wydaje się, iż alternatywność dziejów ciągle gdzieś buszuje po opłotkach żorskiej historii. W naszej rzeczywistości historycznej rozmyte i niejasne początki, brak dokładnych badań początków, jak to ostatnio ujął Michael Morys-Twardowski, na stornach niedawno wydanej pracy: „Barbarica. Tysiąc lat zapomnianej historii ziem polskich”, powoduje różne często mocno wątpliwe konstrukcje albo co gorzej porzucenie badań.

Co by było gdyby? To pytanie do początków Żor. Czy Żory to Sarisck z dokumentów, które powstały w horyzoncie czasowym lat 1193-1228. Te ze względu na podobieństwo łacińskiego zapisu nazwy miejscowej, zostały zinterpretowane jako wzmianki o Żorach. Ciekawa konstrukcja, pozwalająca wraz ze wzmianką o osadzie Chwalisza, jeszcze przed zamianą z księciem Władysławem I, na dostrzeganie w Żorach wczesnośredniowiecznego centrum osadniczego i kościelnego. W tym przypadku realnie dokonano interpretacji, co by było, gdyby, choć w zamyśle przyjęto owe zapisy dotyczące osady Zarzyska jako pewnik mówiący o Żorach.

Ale co by było, gdyby tak dokument dotyczył Żor? Zważywszy, że dotyczyły Zarzysk, a zatem podobnie jak Żory wsi powstałej na przestrzeni po wykarczowaniu i wypaleniu miejsca dogodnego pod osadnictwo. Ów życiorys z wczesnymi wzmiankami i kościołem nie miał wpływu na ich kondycję i znaczenie w administracji. Tylko fakt wczesnośredniowiecznej genezy i jeszcze XII -wieczny obiekt sakralny, lecz nic ponadto. Przeciętnie wyedukowany historycznie pasjonat uzna to za niezrozumiałe, lecz to nie powinno dziwić. Los Zarzysk, jako alternatywa dla wczesno średniowiecznych Żor, to ścieżka spokojnej wiejskiej osady.

Zwróćmy na relację Rybnik – Żory. To ta pierwsza osada jest wzmiankowana jako posiadająca co najmniej XII–wieczną genezę oraz dość wcześnie znana jako miejsce kultu chrześcijańskiego (jeszcze przed 1198 r.), lecz i tu nic ponadto. Wczesne wzmianki ani nawet istnienie fundacji klasztornej nie wpłynęło znacząco na rolę miejscowości w skali całego regionu. Ostania praca profesora Idziego Panica dotycząca początków kilku ośrodków osadniczych, w przypadku Żor nie dokonała żadnego istotnego wyłomu.

Jak zatem mogła wyglądać alternatywa Chwalisza w 1272 roku? O ile w wiosce funkcjonowała wówczas niewielka kaplica Panny Maryi to docelowo siedziba rycerza najpewniej stałaby się pograniczną wsią kościelną, pomiędzy diecezją wrocławską a krakowską. Nazwa wsi wyraźnie wskazywała na jej posadowienie w przestrzeni pogranicza leśnego. Liczne pobliskie nazwy takie jak: Rowień, Rogoźna, Kłokocin czy Podlesie, świadczą o istnieniu w tym rejonie skupisk leśnych, przeszkód naturalnych, ale i zapewne będących także dziełem człowieka. Znajdujemy nazwy nawiązujące do naturalnych lub sztucznych barier (Ochojec-Ochodziec, Zawada, Rogów). To dość wyraźnie świadczy o pogranicznym charakterze.

Jako wieś do współczesności Żory funkcjonowałyby podobnie jak Suszec, Woszczyce, czy Studzionka. Być może gdyby Woszczyce na stałe stały się siedzibą cystersów wioska Chwalisza weszłaby w silniejsze związki z opactwem, albo też, co bardzo możliwe, byłaby przestrzenią rywalizacji pomiędzy klasztorem i okoliczną szlachtą.

Pytanie, na ile tak egzystująca wieś Żory byłaby w stanie wygenerować środki na własną świątynię parafialną, murowany kościół? Być może jak w ogromnej większości podobnych osad byłby to drewniany obiekt sakralny. Możliwie z ambicjami właścicieli, by u schyłku średniowiecza wznieść pierwszą murowaną świątynię. Lecz nie wykluczone, że odrębna parafia żorska powstałby dopiero setki lat później a w średniowieczu z byłaby częścią większej parafii, nawet posiadając pradawny obiekt kultu religijnego. Podobnych przykładów jest nazbyt wiele.

Zapewne układ przestrzenny miejscowości sprowadzałby się do istnienia obszaru zabudowy wspólnoty chłopskiej, kościoła z cmentarzem i plebanii, jednego lub więcej siedzib rycerskich, gdyby majątkowo wieś była podzielona. Takie skromne i statyczne realia osadnicze mogłyby funkcjonować aż po czasy nowożytne.

W XIX wieku majątek wsi o ile by nie stał się siedzibą ambitnej rodziny szlacheckiej, najpewniej stałyby się częścią rozległych włości, być może Tiele-Wicklerów, zaś dopiero współcześnie Żory miałby szansę zaistnieć jako miasto górnicze. Niemniej realizacja planów budowy ewentualnej kopalni musiałby zaistnieć realnie dwie dekady wcześniej a niżeli to miało miejsce w przypadku rzeczywistej inwestycji budowy kopalni znanej później jako KWK „ZMP”. Istotne byłby to, iż Żory pod względem etnicznym na setki lat pozostawałby w lokalnej tradycji i świadomości kulturowej. Udział wpływów obcych – europejskich były do XIX wieku bardzo ograniczony. Jedynie wczesne (XVIII-XIX w.) istnienie przemysłu (hutnictwo i górnictwo) mogłoby odmienić jego losy, nadając osadzie charakter wczesnoprzemysłowego ośrodka osadniczego (osiedla przemysłowe i szybki postęp technologiczny). Powyższe alternatywne losy Żor nie byłyby nazbyt efektowne, pomijając wątek rozwoju w ramach XIX-wiecznej wczesnej industrializacji.

Zwróćmy jeszcze uwagę na jeden alternatywny rozwój Żor jako miasta. Trudno przyjąć, że Żory miałyby szansę zaistnieć jako ośrodek władzy książęcej. Położeniu miasta brakowało tych walorów, w które był wyposażony Racibórz i jego wzajemne relacje z Cieszynem, Opolem i Opawą. Jedynie wykreowanie lokalnej siedziby na wzór Pszczyny pozwoliłby miastu odegrać poważniejszą rolę. W granicach kilkunastu-kilkudziesięciu kilometrów osadnictwo miało starszą genezę (w pobliżu Rybnik, na północ Mikołów, na wschód wspomniana Pszczyna) stąd dominacja Żor musiałaby być wymuszona istnieniem siedziby książęcej i w związku z tym uczynienie z miasta siedziby władcy i znaczniejszych instytucji życia publicznego.
Alternatywa, jaka zaistniała, czyli miasto książęce, należące do księstwa raciborskiego, mogło mieć inny wydźwięk na przełomie średniowiecza i czasów nowożytnych. O ile społeczność miejska nie przejawiałaby tak silnych ambicji i dążenia samodzielności, jak to było w rzeczywistości, mogła stać się wówczas siedzibą znacznego majątku szlacheckiego. Przykłady miast, które weszły w relacje – miasto-zamek – z przewagą zamku mogły wykreować na przełomie XVI i XVII wieku miasto - majątek, z renesansowym kompleksem zabudowy miejskiej, lub jeszcze starszym późnośredniowiecznym, który będąc okiem w głowie właścicieli, mógł w XVII i XVIII wieku stać się miejscem żywego rozwoju kultury i sztuki. Być może również fundacji klasztornej, na wzór tej z przedmieść Gliwic (franciszkanie-reformaci). W XVIII i XIX wieku byłby siedzibą, poddaną modernizacji, korzystając z możliwości majątkowych właścicieli miasta. Ale coś za coś. Samorząd miasta był uzależniony od wpływów zamku.

Ta alternatywa mogła mieć wpływ na szersze powiązania polityczno-gospodarcze, a co za tym idzie miasto miałby szansę na zdeklasowanie Rybnika jako siedziby władz powiatowych. I to właśnie Żory stałby się nową siedzibą rozległego powiatu. Może nawet rola Pszczyny byłaby znacznie skromniejsza.
Można sobie wyobrazić miasto u początków XIX wieku, jako bogaty zamożny ośrodek czerpiący zyski ze w związku z pałacem, może niepozbawiony wzajemnych napięć, ale jednak rozwijający się. Istnienie realnej siedziby archiprezbitera mogło skutkować innymi fundacjami kościelnymi o lepszym zapleczu ekonomicznym. W realiach XVIII i XIW wieku stosunki etniczne i narodowe miałyby okazje do szerszego rozwoju, jako że to właśnie tu znajdowałby się centrum regionalnego życia społeczno-religijno-politycznego.

Losy doby powstań i obu wojen zapewne byłyby podobne, a zmiany sytuacji po 1945 roku bardziej gwałtowny przebieg. Skala zabytków, jakimi miasto by dysponowało, szczególnie w przedziale nowożytnym mogło mieć nieporównywalnie większą skalę. Co, o ile wartość ta mocno byłby akcentowana, w powojennych realiach znalazłby wsparcie w jego pieczołowitej rekonstrukcji.

Choć i dziś specyficzny klimat starego miasta żorskiego jest wyczuwalny, to brak mu blichtru zabudowy przyciągającej wzrok. Barokowy, czy klasycystyczny układ zabudowy, a nawet wielkomiejskie realizacje z przełomu XIX i XX wieku dodałby miastu specyficznego splendoru. I nie jest to zupełna fikcja.

Co by było, gdyby w ostatniej wojnie doszło do tak spektakularnych zniszczeń, lub wielkie pożary nowożytne nie zdziesiątkowałby miasta tak boleśnie ? To alternatywa najbardziej realna. Rozwój miasta jako ośrodka władzy samorządu, ale również z ambicjami zaistnienia w szerszej przestrzeni politycznej, uchronione przed gwałtownymi pożarami w XVIII wieku stałoby się perełką architektoniczną, w dzisiaj wędrówki z malowniczymi domkami z XVIII i XIX wieku, przyciągałyby rzesze turystów. Mocno poddany barkowym udoskonaleniom kościół, może fundacja szlachecka o podobnym przeznaczeniu, domy mieszczan w żywo przypominające zachowane domy w np. w Głogówku. Wreszcie ratusz i waga miejska atut centrum każdego miasta. Nawet mury, wbrew wszystkiemu, zachowane jako dziedzictwo albo nawet zrekonstruowane dziś jeszcze bardzie aniżeli ta zachowana substancja dodawałby miastu blasku. Herb miejski z symboliką książęcą i owym mieczem nabierałby nowego znaczenia, jako miasta siedziby władzy i miejsca silnego oddziaływania na cały region. Gdyby nie pruski podbój i silniejsze zaplecze władzy na szczeblu regionu losy górnośląskich miast również wyglądałyby inaczej.

Również współczesność niosłaby inne wzorce. Prężniejszy rozwój miasta oraz nowoczesne zagospodarowanie w XIX wieku, szybsze i bardziej spektakularne zaistnienie linii kolejowej, pozwoliłoby na inne ukształtowanie powojennych osiedli. Obraz miasta mógłby mieć zaskakujące spektakularne oblicze. Nowoczesność, chociażby biorąc za przykład Gliwice, to przecież otwarcie się dawnego średniowiecznego miasta z kilkoma przedmieściami na nowe XIX i XX-wieczne oblicze, które w tym kształcie mogło również zaistnieć w przypadku Żor.

Choć Żory nie posiadały dogodnego połączenia wodnego z Odrą to jednak układ drogowy znany z drugiej połowy XX wieku byłyby tu całkowitą rekompensatą. Dzisiejszy obraz możliwości miasta, choć nie wyrasta z alternatywnej historii, jest jednak namiastką takiej spełnionej wizji lepszej przyszłości.

Oceń publikację: + 1 + 66 - 1 - 4

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu tuZory.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert tuZory.pl

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera tuZory.pl i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Czy jesteś szczęsliwy w Żorach?




Oddanych głosów: 1076