zamknij

Wiadomości

Żorzanin na rowerze zwiedza świat, a przy okazji pomaga potrzebującym

2014-09-03, Autor: Wioleta Kurzydem
Szymon Baradziej ma 21 lat i mówi o sobie jako wakacyjnym podróżniku-rowerzyście. Żorzanin przebywa właśnie w trasie – na rowerze zwiedza m.in. Gruzję, Azerbejdżan, Armenię i Turcję, by w październiku wrócić do rodzinnego miasta. Podróży przyświeca szczytny cel, ponieważ mężczyzna zbiera bowiem datki na cele charytatywne.

Reklama

Na swoim koncie Szymon ma już podróż rowerem po Polsce i Europie. – Pamiętam, że pierwsze kroki w tym kierunku, napawały mnie lekką obawą i tym samym ekscytowały - spanie na dziko, nieznajome drogi i kierunki, nieznajome języki – wspomina Szymon Baradziej. – Cały świat wydawał się taki obcy i nieprzyjazny, wiedziałem jednak, że dam sobie radę, bo to tylko Europa. Na szczęście obawa zniknęła bardzo szybko i przez własne doświadczenia oraz poznanych ludzi, zobaczyłem, że świat jest otwarty i dobry. Jeżeli ma się odrobinę chęci do kontaktu i ciepła w sobie, ludzie stają się naprawdę przyjacielscy i chcą ci oddać serce na tacy – dodaje.

Tegoroczną podróż rozpoczął od Gruzji, gdzie spędził kilka dni. Teraz jest już w Turcji, której granicę przekroczył 29 sierpnia. – W Gruzji odkryłem ponownie to samo - ciepło, otwartość i dobro. Może mam szczęście do ludzi i uśmiech toruje mi drogę, ale cały świat jakby zyskał w moich oczach w trakcie rowerowych podróży – wyznaje Szymon.

Co będzie dalej? Na razie żorzanin wróci, by ukończyć rozpoczęte studia. – Później mam zamiar wyjechać na dłużej, prawdopodobnie odwiedzę obie Ameryki i Kanadę, ale już bez czasowych wytycznych i pośpiechu, tak jak to robię w tym i zrobiłem w poprzednim roku. Nie wyobrażam sobie, bym miał przestać podróżować. Jeżeli to będzie możliwe, chciałbym poświęcić na to kilka lat swojego życia - jest to doświadczenie, które uzależnia i odciąga od stereotypowego życia, pracy i szukania samospełnienia. Podróż sama w sobie jest dla mnie samospełnieniem i niesamowitą możliwością rozwoju, zarówno wiedzy, jak i charakteru. Poznaję ludzi, ich język, kulturę i sposób na życie - wszystko od wewnątrz - i to jest właśnie wspaniałe – dodaje żorzanin.

Jak to się stało, że chce zwiedzić świat na dwóch kółkach? – Pomysł nie miał w sumie ewidentnego początku - jestem rowerzystą od zawsze. Pamiętam też towarzyszące mi zafascynowanie rowerami. Całe swoje pieniądze zawsze przeznaczałem na ulepszanie roweru i wszystko to, co było związane z jazdą. Przełom w moich podróżach nastąpił jakieś dwa lata temu, kiedy to z dnia na dzień zdecydowałem, że pojadę na rowerze przez Europę – wspomina Szymon Baradziej. Mówi o sobie, że zawsze był osobą spontaniczną i lekko chaotyczną, ceniącą sobie wolność. – Uwielbiałem podróże, ale drażniło mnie trzymanie się godzin odlotów, przejazdów, spanie w hostelach i hotelach pod wskazanym adresem - chciałem całkowitej wolności. Tak więc, w ciągu paru dni, zakreśliłem palcem trasę na mapie, skompletowałem brakujący sprzęt i wyjechałem na miesięczny podbój Europy, wszystko na luzie, po swojemu, jak to sobie wymarzyłem – dodaje.

Jak nam zdradza, podróże tego typu nie wymagają niemożliwego zaplecza finansowego. Według Szymona najbardziej liczy się chęć. – Wydaję około jednego-dwóch euro dziennie - wszystko na jedzenie. Bardzo często zdarza mi się jednak zjeść za darmo - u ludzi, którzy chętnie dzielą się obiadem z wędrowcem, który w zamian opowie swoją historię – mówi Szymon. – Tak naprawdę, najtrudniejszy jest pierwszy krok, czyli wyjazd i pozamykanie wszystkich spraw bieżących, przed podróżą – przyznaje.

Co warto jednak zrobić przed wyjazdem? – Poczytać o kulturze i ludziach z krajów, które ma się zamiar odwiedzić - bardzo często może to oszczędzić nam nieprzyjemności. Po drugie język - angielski to podstawa, na drugim miejscu, w przypadku tegorocznego wyjazdu, rosyjski. Po trzecie sprzęt - najpotrzebniejsze i niezbędne oprzyrządowanie - im mniej, tym łatwiej się jedzie: narzędzia, leki, garstka ubrań dostosowanych do klimatu, dokumenty, elektronika - osobiście mam tylko smartfona na którym mam mapy i akumulator podróżny, akcesoria do gotowania (garnek, nóż, kuchenka) i do spania (namiot, śpiwór mata, ewentualnie płachta i hamak), to praktycznie wszystko. Reszta to kwestia gustu. Po czwarte: odpowiednie ubezpieczenie, awaryjna karta kredytowa i spisanie numerów ambasady – wylicza podróżnik.

Dodajmy, że Szymon podczas swojej aktualnej podróży napotykanych ludzi zachęca do wpłat na konto brytyjskiej organizacji Action for Children, która specjalizuje się w niesieniu pomocy dzieciom i młodym ludziom z problemami. – Był to świadomy wybór, nie na chybił trafił. Uważam, że młode lata to fundament dorosłego życia. Jeżeli nie zwalczymy problemów za młodu, okres życia dorosłego, będzie jeszcze bardziej problematyczny. Każda dorosła osoba powinna czuć obowiązek poprawnego kształtowania przyszłych pokoleń i nie mówię tutaj wyłącznie o dbaniu o własne potomstwo – podkreśla Szymon. – Do teraz, udało mi się uzbierać ponad 250 funtów - może nie jest to zbyt dużo, ale zawsze coś – dodaje.

Podróż Szymona Baradzieja można śledzić na jego blogu Czas Drogi, w serwisie Facebook. Tutaj natomiast zobaczycie stronę poświęconą dotacjom na rzecz Action for Children.

Oceń publikację: + 1 + 10 - 1 - 2

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (2):
  • ~ 2014-09-03
    17:02:20

    0 0

    Wpis został usunięty z powodu złamania regulaminu zamieszczania opinii.

  • ~januszmilion 2014-09-03
    17:14:41

    0 2

    Przejedzie świat, wjedzie do Żor i nasi dzielni Panowie policjanci, dowalą mu mandat za brak kamizelki, przejechanie po pasach i co tam jeszcze wymyślą.

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu tuZory.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert tuZory.pl

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera tuZory.pl i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Czy jesteś szczęsliwy w Żorach?




Oddanych głosów: 1130