Sport i rekreacja
Czarna seria KS-u. Trener: musimy zrobić rachunek sumienia
Mateusz Gajek mimo ambitnej postawy, wraz z kolegami, nie był w stanie doprowadzić do wyrównania
W 18 minucie mocne dośrodkowanie z rzutu wolnego sprawiło problemy w polu karnym gości. Ich bramkarz zachował się jednak najprzytomniej i sparował piłkę na rzut rożny. Kilka chwil później, świetnym długim podaniem akcję zaczął Paweł Gliszczyński. Na linii pola karnego z piłką zatańczył Michał Adamczyk po czym oddał ja Pitlokowi, ale ten przy asyście obrońcy nie zdołała oddać strzału na bramkę.
Zobacz także
Przyjezdni odgryzali się co kilka minut. Tak było w 24 minucie kiedy Bartosz Buchalik został ograny przez napastnika, ale jego strzał, w ostatniej chwili, z linii bramkowej wybił Gliszczyński.
Najlepszą sytuację na zdobycie wyrównującego gola KS miał w 30 minucie gry. Dobra dwójkowa akcja na lewej stronie Pilotka z Dariuszem Samkiem i dośrodkowanie tego drugiego powinno przynieść gola naszej drużynie. Akcję na długim słupku zamykał Adamczyk, piłka zrobiła przed nim kozioł, a jego strzał trafił w poprzeczkę bramki gości. Wciąż było 0-0.
Adamczyk kilka minut później znowu oddał strzał, ale tym razem już z o wiele bardziej niewygodnej pozycji. Piłkę przed polem karnym rywali przytrzymał Bartosz Banaś, dograł do wbiegającego Pawła Sudoła, a ten celnie i mocno dośrodkował z pierwszej piłki. Adamczyk wyskoczył najwyżej, ale nie zdołał skierować piłki do siatki.
W 38 minucie gry Orzeł przeprowadził fantastyczną akcję po lewej stronie boiska. Wymienili piłkę na jeden kontakt, zgubili żorskich obrońców, po czym zmarnowali wybitną okazję na gola.
W TEJ WALCE SĄ RANNI
Jeszcze przed przerwą z powodu urazu boisko opuścić musiał Pitlok. – Prawdopodobnie z powodu urazu mięśnia dwugłowego – zdradził Lewandowski. Snajper KS-u miał wyjątkowego pecha, bo podobnie jak Sudoł, po ostatnim meczu miał zszywaną głowę. Szwy zdjęto mu w piątek, a dzień później nabawił się nowego urazu. W jego miejsce na placu gry zameldował się Rafał Rybak. Kiedy jest w formie, może dodać wiele jakości, tym razem nie był.
Co ciekawe, zawodnik spóźnił się na rozgrzewkę i nie mógł być wpisany w protokole meczowym jako piłkarz wyjściowego składu. Czy właśnie dlatego zaczął na ławce? - Spóźnił się, ale to nie miało wpływu na moją decyzję. Rafał zgłosił przed meczem, że jest kontuzjowany, dlatego zaczął na ławce. Chciał pomóc w drugiej połowie, ale nie dało to większego efektu. – mówi Lewandowski.
W drugiej odsłonie goście coraz odważniej poczynali sobie pod bramką KS-u. Żory coraz rzadziej składnie atakowały. Mimo tego, już na początku drugich 45-minut, nasz zespół mógł strzelić upragnionego gola. Dobre podanie z głębi pola otrzymał Adamczyk, ale nie zdołał przenieść piłki nad bramkarzem i wywalczył tylko rzut rożny.
Gospodarze próbowali zmienić coś w swojej grze. Obok Dariusza Kowalewskiego, który był najlepszym tego dnia graczem KS-u, w obronie zagrał Lewandowski. Wyżej, do pomocy przesunięty został Mariusz Adaszek, który kilkakrotnie próbował strzelać zza pola karnego, ale żaden z tych strzałów nie był realnym zagrożeniem dla bramki przyjezdnych.
Goście atakowali z coraz większą swobodą. W 68 minucie po 30 metrowym, samotnym rajdzie z piłką napastnik Orła stanął oko w oko z Buchalikiem. Kopnął źle, obok słupka. Całkiem spora grupa kibiców z Mikołowa nie wierzyła własnym oczom.
Nasz zespół miał jeszcze okazję po kolejnej dobrej wrzutce Sudoła. Ale znowu piłki nie udało się skierować w światło bramki. Tym razem głową uderzył Dariusz Samek. Ten sam zawodnik miał okazję na gola w 82 minucie. Drobra akcja Gajka na lewej flance, który zagrał do Rybaka. Ten ostatni przyjął, rozejrzał się i zagrał wyśmienitą piłkę na prawą stronę do niepilnowanego Samka. Skrzydłowy KS-u nie zdecydował się jednak na bezpośrednie uderzenie i po chwili było już przy nim dwóch obrońców.
W końcowych fragmentach meczu głównym aktorem był bramkarz żorzan – Bartosz Buchalik. Najpierw efektowną paradą obronił strzał z 20 metrów, potem w wydawałoby się beznadziejnej sytuacji, instynktownie obronił strzał rywala z 7 metrów. Ta wysokiej klasy interwencja, została przyćmiona przez nerwy jakie udzieliły się bramkarzowi KS-u po zakończeniu meczu. Buchalik wdał się w pyskówkę z graczem Mikołowa i obu zawodników musieli rozdzielać koledzy z drużyny.
Być może wpływ na dyspozycję drużyny miał brak defensywnych piłkarzy. Nie zagrali mający problemy z miednicą Michał Siedlok i Janusz Wrześniak, który dwa tygodnie temu uszkodził mięsień. Murawy nie powąchał Arkadiusz Żurkowski. Z kontuzją grał też Rybak. – Tak, brakło kilku podstawowych graczy, ale szczerze powiem - tutaj nie ma co zwalać winy na ich brak – twierdzi Lewandowski.
Porażka z Orłem Mokre komplikuje sytuację KS-u Żory w tabeli, który do zespołu z Mikołowa traci już 6 punktów. Żorzanie wciąż mają jeden punkt przewagi nad strefą spadkową. 25 maja nasz zespół zagra na wyjeździe z siódmym w tabeli Sokołem Orzesze.
Trener KS-u Żory, Marcin Lewandowski:
Kolejna porażka, trzeba wyciągnąć wnioski i grać dalej. Przegraliśmy mecz o tzw. 6 punktów. Taka jest piłka, przegraliśmy trzeba zrobić rachunek sumienia i walczyć dalej. Jesteśmy w takiej sytuacji kadrowej jakiej jesteśmy i mamy tylu zawodników ilu mamy. Stracona przypadkowa bramka, potem nam nie udało się już skonstruować żadnej konkretnej akcji. Jedynie Adamczyk miał z paru metrów i trafił w poprzeczkę.
KS Żory - Orzeł Mokre 0-1 (0-1)
Rafał Lach `5
KS Żory: Buchalik - Gliszczyński, Adaszek, Kowalewski (Kwiatkowski `75), Sudoł - Gajek, Lewandowski, Banaś (Kurpinski `65), Samek, Adamczyk, Pitlok (Rybak `42)
Zobacz także
Komentarze (0):
Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu tuZory.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.
Najczęściej czytane
Najczęściej komentowane
Alert tuZory.pl
Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera tuZory.pl i napisz nam o tym!
Wyślij alert