zamknij

Sport i rekreacja

Rosja i Białoruś na Igrzyskach Olimpijskich? Maroszek: Odmówię wyjazdu

2023-02-10, Autor: Kamil Budniok

Radny z Żor, ale także ceniony i znany w siatkarskim środowisku sędzia wywołał niemałe poruszenie swoim ostatnim wpisem w serwisie Twiter. Wojciech Maroszek odniósł się do komentarzy, które pozytywnie odnoszą się do dopuszczenia Rosja i Białorusinów na Igrzyska Olimpijskiej przez MKOl. Sędzia zapowiedział, że jeśli reprezentanci tych dwóch krajów pojadą na igrzyska w 2024 roku, jego tam zabraknie.

Reklama

Igrzyska Olimpijskie co prawda dopiero za rok, ale w naszym regionie już teraz zrobiło się o nich głośno. Dlaczego? Chodzi o wpis sędziego siatkarskiego z Żor w serwisie Twitter. Wojciech Maroszek odnosi się tam do ostatnich komentarzy odnośnie dopuszczenia Rosjan i Białorusinów na Igrzyska Olimpijskie. Jego stanowisko jest proste: Jeśli otrzymam nominację, odmówię wyjazdu.

Dla każdego sportowca, ale i między innymi sędziego udział w Igrzyskach Olimpijskich to największe wyróżnienie. Wojciech Maroszek olimpijski debiut ma już za sobą. Pierwszy raz sędziował spotkania siatkarskie na Igrzyskach w Tokio. 2024 rok to szansa na kolejny olimpijski występ, ale jak sam sędzia podkreśla sport nie jest ważniejszy od dramatu, który odbywa się w Ukrainie. 

Na ten temat porozmawialiśmy z Wojciechem Maroszkiem.

Redaktor: Skąd taka decyzja? To po niedawnych informacjach z MKOl?

Wojciech Maroszek: Przyczynkiem była nie tyle zapowiedź ze strony MKOl, co obserwowane przeze mnie komentarze w mediach społecznościowych. Większość z tych, na które trafiłem, skłaniały się do poparcia propozycji MKOl i dopuszczenia sportowców rosyjskich i białoruskich do Igrzysk. Zastanawiałem się, co się stało w ciągu ostatnich 12 miesięcy, czyli od czasu wykluczenia ekip tych dwóch krajów z niemal wszystkich rozgrywek międzynarodowych. Nie znalazłem żadnych argumentów za zniesieniem wykluczenia, a wręcz przeciwnie. Przeciez to czas eskalacji napaści na Ukrainę, zbrodni wojennych, zniszczonych miast i wsi, ataków na infrastrukturę cywilną, a nade wszystko śmierci tysięcy niewinnych Ukraińców.

Red: Igrzyska Olimpijskie to wyjątkowe wydarzenie. Czy nie będzie panu tak po ludzku "szkoda" ich?

WM: Oczywiście, że będzie mi bardzo przykro, iż nie będzie mnie na Igrzyskach. Nie ma ważniejszej imprezy sportowej przecież. Ale Rosja zaatakowała Ukrainę, a Igrzyska mają być wyrazem pokoju i braterstwa między narodami. W obecnym stanie wojna jest nie do pogodzenia z rywalizacją sportową z ekipą kraju – napastnika.

Red: Rozumiem, że jednak przekazanie światu takiego jasnego sygnału jest ważniejsze?

WM: Rok temu wielu z nas ruszyło z pomocą uchodźcom. Nie baczyliśmy na poświęcony czas czy pieniądze. Jeżeli trzeba poświęcić wyjazd na Igrzyska, by ponownie okazać solidarność z napadniętym sąsiadem, to po prostu trzeba to zrobić.

Red: Występ pod neutralną flagą nie wystarcza, aby "odpuścić"?

WM: Absolutnie nie. Mnie uderza wizja, jak latem 2024 roku w każdym rosyjskim domu mieszkańcy kibicują swoim sportowcom rywalizującym w Paryżu, a Putin później rozdaje w świetle kamer medale za sukcesy, gdy w tym samym czasie mieszkańcy Ukrainy pozbawiani są życia, prądu, nadziei. Ja miałbym pomóc tworzyć widowisko sportowe w takich warunkach? Nie, dziękuję.

Red: Sport i polityka to od dawna nierozłączny duet. Co jednak z osobami, które nie mają nic wspólnego Rosją czy Białorusią oprócz oczywiście obywatelstwa? Powinno zadziałać coś w rodzaju odpowiedzialności zbiorowej? Coś jak wykluczenie Rosji z mistrzostw i rosyjskich klubów z europejskich pucharów?

WM: Znowu przypominam: rok temu niemal cały sportowy świat podjął decyzję o wykluczeniu klubów i reprezentacji Rosji i Białorusi z rywalizacji międzynarodowej. Decyzja ta dla ogółu była oczywista. Co się zmieniło przez ostatnie 12 miesięcy?

Red: Jak zareagował na to siatkarski świat? Nie tylko w Polsce, ale i całym świecie?

WM: Mam wsparcie Polskiego Związku Piłki Siatkowej, dostaję dużo głosów poparcia z krajowego środowiska. Mój głos nie przebił się jak dotąd do świadomości poza krajem.

Red: Liczy pan na to, że Pana decyzja popchnie innych do takich deklaracji? Do Igrzysk jeszcze trochę czasu i miejmy nadzieję, że do wtedy sytuacja na wschodzie się zmieni, ale jeśli nie to liczy Pan na bojkot ze strony między innymi polskiej reprezentacji? (Jeśli oczywiście MKOl rzeczywiście dopuści Rosjan i Białorusinów do występów)

WM: Liczę na to, że twardą, solidarną postawą wielu krajów i federacji sportowych spowodujemy, iż MKOl nie dopuści tych dwóch reprezentacji do Igrzysk w Paryżu. Trzeba dać trochę czasu na działania pozakulisowe, dyplomatyczne. Ja rozumiem, że moim występem na Igrzyskach kibice się nie interesują. Co innego start reprezentacji, w dodatku z bardzo realnymi szansami na medale. Takim występem interesuje się cała Polska, więc waga decyzji o bojkocie jest zupełnie inna.

Red: Czy były już jakieś głosy, aby Pan jeszcze tę decyzje przemyśłał?

WM: Takich głosów nie ma. Pojawiło się za to trochę hejtu. Przeważają jednak głosy wsparcia.

Czy takich sytuacji będzie więcej? To z pewnością okaże się w najbliższej przyszłości. Sytuacja, do której odnosi się Wojciech Maroszek pokazuje jednoznacznie, że "oswoiliśmy" z dramatem wojny na Ukrainie i teraz jest ona dla wielu normalna. My odczuwamy tę sytuację mocniej, jako bezpośredni sąsiad Ukrainy, ale pozostałe kraje nie widzą na co dzień tej ogromnej tragedii.

Takie deklaracje, czy to sędziów, czy sportowców mogą dać do zrozumienia, że wojna nadal trwa, a dopuszczenie, głównie Rosjan, może pokazać akceptację zachodu na sytuację na Ukrainie.

Jak zakończy się sprawa udziało Rosjan i Białorusinów na Igrzyskach? Tego, najpewniej, szybko się się nie dowiemy.

Co o tym myślicie?

Oceń publikację: + 1 + 11 - 1 - 6

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu tuZory.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.