zamknij

Kultura, rozrywka i edukacja

ZSS: spektakl ,,Jestem Antygoną, jestem Elektrą”

Zespół Szkół Społecznych im. Wspólnej Europy był organizatorem spektaklu ,,Jestem Antygoną, jestem Elektrą, który odbył się dnia 4 listopada w Kinie na Starówce.

Reklama

Poniżej przedstawiamy recenzję sztuki autorstwa Renaty Gałużnej-Kuli:

Zaczęło się dobrze, a skończyło rewelacyjnie. Ekspresyjna gra aktorek została w zakończeniu przedstawienia wyeksponowana odkrywczym i jakże celnym pomysłem reżyserskim.

Grupa teatralna Zespołu Szkół Społecznych przypomina dwie tragiczne historie Antygony i Elektry, skupiając się na zagadnieniu bólu i cierpienia w kontekście współczesnego świata. Reżyser ,,Jestem Antygoną, jestem Elektrą’’ – we fragmentach zaadaptował bezpośrednio dramaty Sofoklesa, Eurypidesa, a w pozostałych częściach jedynie oparł swój projekt na ich kanwie. Spektakl posiada harmonijną kompozycję. Główne wątki dramaturgiczne zostały ujęte w klamrę kompozycyjną, a wątek współczesny przeplata się z dramatycznym.

Przedstawienie umożliwia każdemu z aktorów zaprezentowanie swych umiejętności. Występy grupowe chóru, sceny dwuosobowe i monologi wzbogaciły sztukę. Aktorzy w ascetycznej scenografii – złożonej z jednego krzesła, ławki, grobu – ukazują skomplikowane charakterologicznie postaci przede wszystkim za pomocą własnej ekspresji.

Anna Mięcikiewicz jako Antygona jest szczególnie przekonująca w scenie, gdy bohaterka namawia swą siostrę Ismenę (Kamilę Baryłę), by pomogła jej – mimo zakazu – pochować poległego brata Polinejkesa. Królewskość Edypowej córki, Antygony, eksploduje niemalże podczas rozmowy z Kreonem (Miłosz Kitura), a dodać trzeba, że rozmowa to niezwykła, jest bowiem zarówno dysputą moralną, jak i czymś w rodzaju sądowego przewodu. Na uwagę zasługuje umiejętność stopniowania emocji. Antygona po części wzrusza, ale także wzbudza litość.

Elwira Sandomierska jako Elektra oraz Agata Rapała w roli Klitamestry bardzo dobrze oddają skomplikowane relacje rywalizujących ze sobą córki i matki. Krystian Baumgart w roli Orestesa gnany wyrzutami sumienia z powodu matkobójstwa, poszukuje oczyszczeni. Choć choreografia spektaklu nie daje dużego pola do popisu, na pochwałę zasługują precyzja i jednoczesna naturalność ruchu scenicznego aktorów.

Na szczególna uwagę zasługuje również występ chóru. Jedenaście dziewcząt potrafiło jednym głosem wypowiadać trudne frazy antycznych tragedii. Przejmująco brzmiał chór również wtedy gdy wchodził w wewnętrzny dialog komentując zawiłe losy Labdakidów i Atrydów.

Alicja Włoszczyk jako Ania to rozgoryczona nastolatka, która poszukuje odpowiedzi na pytania o porządek naturalny, o harmonię świata, ale także o ludzki honor, ludzką dumę, ludzką wierność. W scenie rozmowy z matką(Alicja Lewosińska) jest bardzo przekonująca. A matka wyniosła, zagubiona w życiu prywatnym, a odnosząca sukcesy w świecie pieniądza zwraca uwagę widza na alienację, osamotnienie człowieka we współczesnym świecie. W scenie finałowej na uznanie zasługuje gra dziewczyn, które w sposób bardzo poprzez gest i mimikę pokazują trudną rozmowę matki z córką.

Spektakl przykuwał uwagę ekspresją bardzo dobrej gry aktorskiej, a kończące go zwierzenia pozostawiły po sobie pytanie o system wartości, który jest niezbędny przy szukaniu rozwiązań problemów współczesnego świata.

Oceń publikację: + 1 + 1 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu tuZory.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.