zamknij

Wywiady

Część inwestycji już za nimi, co jeszcze przed?

- Dużo inwestycji staramy się robić planowo. Budynki zbudowane są w sposób niedbały, bo w tamtych czasach budowało się dużo, bez przestrzegania norm. Mamy w nich dużo wad budowlanych. My staramy się je likwidować po kolei

– o pracach prowadzonych przez Spółdzielnię Mieszkaniową „Nowa” opowiada Władysław Dydo, prezes zarządu.
Ilu mieszkańców obecnie zrzesza SM „Nowa”?

- Spółdzielnia Mieszkaniowa „Nowa” jest jedną z większych w regionie, w województwie jest trzecią pod względem obszaru. Oprócz zasobów w Jastrzębiu i w Żorach, mamy także budynki w Suszcu i Kaczycach. W sumie to prawie 13 tysięcy mieszkań i ponad 40 tysięcy mieszkańców. Do tego dochodzą jeszcze pawilony, działki zabudowane. Żory stanowią ponad 30% zasobów Spółdzielni.

Czy oprócz prac w obecnych budynkach prowadzone są inne inwestycje?

- Jesteśmy Spółdzielnią od 18-nastu lat. Powstaliśmy na bazie mieszkań zakładowych, administrowaliśmy mieszkaniami funkcyjnymi w górnictwie. Ze względu na strukturę i ceny na rynku nie prowadzimy inwestycji budowlanych. SM Nowa przeznacza natomiast co roku dosyć duże środki ze składek lokatorskich – funduszu remontowego na inwestycje w budynkach. Uzyskujemy także dotacje z Unii Europejskiej oraz kredyty udzielane przez Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska.

Które zadania są już za Wami?

- Rok temu zakończyliśmy dosyć duże zadanie dotyczące utylizacji azbestu, na które jako jedyna spółdzielnia w regionie otrzymaliśmy dotację z funduszy Unii Europejskiej. W międzyczasie remontujemy także balkony z balustradami betonowymi lub z blachy trapezowej. W tym roku na osiedlu Pawlikowskiego nowe balustrady wykonamy w czterech blokach. Balkony to nie tylko ładna elewacja. Konstrukcje były źle wykonane, polska norma mówi w tej chwili o zupełnie innych warunkach. Teraz konstrukcja stalowa jest porządna, ocynkowana, na wiele lat. Generalnie zasada jest taka, by wejść raz i porządnie i mieć spokój na kolejne lata. Realizacja tych inwestycji możliwa jest dzięki pieniądzom lokatorskim. Dużo inwestycji staramy się robić planowo. Budynki zbudowane są w sposób niedbały, bo w tamtych czasach budowało się dużo, bez przestrzegania norm. Dlatego mamy w nich dużo wad budowlanych. My staramy się je likwidować po kolei.

Bloki z wielkiej płyty budowano ponoć na 50 lat...

- Nie ma żadnej żywotności. Nikt nie buduje domu z terminem ważności. Budynki są co roku badane i nadzorowane. Nie ma takich elementów, które grożą katastrofą. Każdy budynek ma książeczkę zdrowia, w której wpisuje się wszystkie przeprowadzone roboty.

Możemy liczyć na nowe inwestycje Spółdzielni w mieście?

- W Żorach wspólnie z miastem wybudujemy duży parking. Powstanie on przy blokach nr 1 i 2 na osiedlu Pawlikowskiego. Inwestorem jest miasto, my tylko finansujemy część realizacji.

Odpowiedzialność za modernizację dróg osiedlowych spoczywa na mieście czy na Was?

- W latach 90. skorzystaliśmy z przepisu, dzięki któremu mogliśmy niechciany majątek podarować skarbowi państwa. Wszystkie drogi osiedlowe ogólnoprzejezdne oddaliśmy miastu. Jedną z nich była droga przez osiedle Pawlikowskiego, której właścicielem byliśmy razem ze Spółdzielnią Żory.

Co z pozostałymi remontami koniecznymi do wykonania?

- Do końca wakacji wśród lokatorów zbieramy potrzeby na remonty w przyszłym roku. Poddane są one konsultacjom społecznym, później powstaje Plan Remontów na rok następny, na który zabezpieczone są odpowiednie środki. Mamy w nich pierwszoplanowe roboty pilne np. ze względów bezpieczeństwa. Następnie wyznaczamy pieniądze na remonty m.in. placów zabaw. Jako Spółdzielnia posiadamy około 90 hektarów terenów zielonych. Prawie jak duże gospodarstwo rolne, które jeśliby obsiać pszenicą, dałoby sporo ziarna (śmiech).

Liczba zadłużonych lokatorów zmniejszyła się czy zwiększyła w porównaniu do lat ubiegłych?

- Zaległości czynszowe lokatorów są od wielu lat takie same. Ochrona lokatora jest obecnie tak duża, że ciągle mamy grupę osób, które uważają, że mogą żyć na koszt społeczeństwa. W Spółdzielni mamy Dział Windykacji, który prowadzi korespondencję z urzędnikami, komornikami i sądami. Oprócz tego mamy również mediatora sądowego, rejestr dłużników. Niektóre miasta decydują się płacić za lokatorów, w Żorach takich delikwentów się eksmituje. Wielu ludziom pomagamy wyjść z tego bałaganu. Aktywnie działamy w zakresie dodatków mieszkaniowych. To temat, o którym można napisać książkę.

Lokatorzy dbają o swoje mieszkania?

- Zawsze tłumaczę, że ten cały blok to ich dom. Pomijam złośliwe historie, gdzie czasem wojny między sąsiadami trwają długie lata. W tych budynkach wyrasta już trzecie, a nawet czwarte pokolenie.

Jak SM „Nowa” zareagowała na rewolucję śmieciową?

- Jako jedyna spółdzielnia w Żorach nie złożyliśmy deklaracji śmieciowej. To pierwsza taka sytuacja w historii. Uczestniczyliśmy we wszystkich naradach. Nie potrafimy tego zrozumieć: istnieje ta sama ilość śmieci, z dnia na dzień ich nie przybyło. Mamy te same ceny związane z wywozem i składowiskiem śmieci. Dlatego jest logiczne, że te śmieci nie powinny zdrożeć aż o 250%. Trafiliśmy na mur obojętności urzędniczej. Prawdopodobnie nasz spór skończy się w sądzie, czego nikt z nas nie chciał. W Żorach prowadzimy realizację programu edukacyjnego nt. segregacji śmieci razem ze społecznikami, a pod patronatem senatora Adama Zdziebły.

Oprócz spraw przyziemnych, aktywnie prowadzicie działalność społeczną...

- Organizujemy konkursy na najładniej ukwiecone ogródki przed blokami. Ludzie wzięli je w swoje ręce i dbają o nie. Wspólnie działamy dla osób niepełnosprawnych. Razem jeździmy na pikniki do Siewierza. Uczestniczymy w Rajdach Spółdzielców na Jurze Częstochowskiej. To z pewnością są plusy tej działalności.

Dziękuję za rozmowę!

Rozmawiała Wioleta Kurzydem

Władysław Dydo – przyjechał do Jastrzębia-Zdroju w 1972 roku z Pomorza. Od początku istnienia Spółdzielni Mieszkaniowej „Nowa” pełni funkcję jej prezesa. Wolny czas najchętniej spędza z wnukiem Kubą lub uprawiając sport i podróżując.

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (1):
  • ~Zorek 2013-08-14
    22:44:40

    0 0

    Powodzenia w walce z ustawą śmieciową. Nie wspomnę że koszt wywozu wzrósł o 250% ale gdyby przyszło złożyć deklarację śmieciową to w jaki sposób odbiorca śmieci z blokowisk będzie w stanie ocenić czy ja segreguję 40% odpadów żeby skorzystać z niższej opłaty czy nie. Na Pawlikowskim od biedy mogę wynosić śmieci do ZTK (żart oczywiście) ale w pozostałych dzielnicach co będą musieli jeździć do Knurowa i Rudy Śląskiej. Uważam że nie można przyrównać "produkcją" śmieci mieszkańca domku jednorodzinnego i mieszkańca bloku

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu tuZory.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.