zamknij

Wywiady

Malując oddaję cząstkę siebie

Ludzi, którzy malują pięknie jest bardzo dużo i naprawdę trudno się przebić. Jednak jeśli znajdzie się pomysł i będzie się wiernym sobie to powinno się udać. To jest taki klucz do sukcesu - być wiernym sobie i czekać, aż odbiorca się znajdzie

 

– mówi malarka Klaudia Pawelec – Gliklich.

Trwa wystawa Twoich prac w Galerii na Starówce. Co możemy tam zobaczyć?

 

Przede wszystkim obrazy olejne, głównie martwą naturę z czajnikiem. W tej wystawie chodziło przede wszystkim o to, aby pokazać postęp. Kiedy zaczyna się studia zaczyna się od tematów typu martwa natura. Ja po tylu latach poczułam chęć powrotu do tego tematu.

 

I jak ten powrót wypadł?

 

Jak dla mnie ogromna satysfakcja i przyjemność. A także sprawdzenie czy po tylu latach potrafię inaczej spojrzeć na taki temat. Czy stać mnie na własną interpretację. Jestem zadowolona z efektu.

 

Jaką techniką obrazy, które można zobaczyć na wystawie są malowane?

 

Jest to technika oleju i akrylu. Moja własna koncepcja drapań, rysowania, którą uwielbiam. Właśnie na obecnej wystawie można zobaczyć kombinację takich technik, którą nazywam bazgrołem dziecięcym. Czasem spotykam się z opinią, że oglądając moje prace odnosi się wrażenie, że malowało je dziecko. I myślę, że właśnie prace olejne to jest coś do czego nie potrzebuję się zmuszać. Ja po prostu siadam i maluję.

 

Czy bazgroł dziecięcy jest Twoim autorski zamysłem czy ktoś Cię do tego zainspirował?

 

To jest mój zamysł, jednak przeglądając historię malarstwa można natknąć się na obrazy tworzone w ten sposób. W momencie, kiedy zaczęłam malować brakowało mi czegoś własnego i wówczas pojawiło się to drapanie, element rysowania, z tego zrodził się bazgroł.

 

Poza malarstwem co jeszcze Cię pasjonuje?

 

Jest tego sporo, ale fotografia była obecna w moim życiu od zawsze. Należę do Żorskiego Klubu Kadr, biorę udział w wystawach fotografii...

 

Co Cię najbardziej inspiruje do robienia zdjęć?

 

Ludzie, ale nie portret tylko zdjęcia reporterskie. Lubię adrenalinę związaną z robieniem ich w różnych miejscach, z których czasem mnie ktoś przegania. Jednak mimo wszystko malarstwo jest numer jeden i ostatnio zaczęłam fotografię traktować jak malarstwo. Dużo zabawy ze światłem, wielokrotne naświetlanie klatki, przekształcenia obrazu. Dopiero zaczynam i sama ciekawa jestem efektów.

 

Możesz powiedzieć, że odniosłaś sukces jeśli chodzi o malarstwo?

 

Uważam, że moim sukcesem jest to, że zaczynam być rozpoznawalna. Myślę, że to jest takie uhonorowanie całej mojej pracy i mojej miłości do malarstwa. Na początku mojej drogi marzyło mi się, że jak ktoś będzie oglądał moje prace to będzie wiedział kto je namalował. To jest coś co motywuje artystę do tego, aby dalej tworzył.

 

Czyli potrzebujesz odbiorcy?

 

Myślę, że tak. Malując oddaję cząstkę siebie, do każdego obrazu wkładam cząstkę duszy. Obraz potem wisi gdzieś, ktoś na niego patrzy i przeżywa jakieś emocje. To na pewno jest coś pięknego. Ja się spełniam, nie muszę malować tematów, których nie lubię, aby na przykład zdobyć środki, aby dalej malować. To w ogóle nie wchodzi w grę. Liczy się sama radość tworzenia. Nie myślę o tym, żeby ktoś chciał ten obraz, nie zastanawiam się czy komuś spodoba się taka kolorystyka. Siadam maluję i jeśli obraz jest taki jak chciałam to jest dla mnie największa satysfakcja. Jeżeli dodatkowo ktoś będzie chciał ten obraz to jest wartość dodatkowa. Jeśli nie to po prostu jestem zadowolona, że mogłam go sobie namalować.

 

A co mogłabyś powiedzieć o współczesnym odbiorcy malarstwa?

 

Z tego co zauważyłam to pomimo, że udaje mi się znaleźć odbiorcę moich obrazów to jednak odczuwam, że współczesny odbiorca jest ukierunkowany na malarstwo bardzo realistyczne. Współczesny odbiorca tęskni za malarstwem przyjemnym, łatwym w odbiorze.

 

Może wynika to z braku wiedzy czy chęci do głębszego myślenia?

 

Sztuka nowoczesna wymaga jak dla mnie większego poświęcenia odbiorcy. Wysiłku przede wszystkim. A większość ludzi lubi na obrazach to co już zna, to co go otacza.

 

Co zrobić, żeby być rozpoznawalnym?

 

Kiedyś usłyszałam taką opinię, że na tworzenie sztuki trzeba mieć pomysł. W tym zdaniu jest dużo prawdy życiowej, dlatego, że czasami brakuje odpowiedniego czasu i miejsca. Czasem też osób, które pomogłyby przebić się w trudnym świecie sztuki.

 

A jakie miejsce w świecie sztuki zajmuje praca w szkole?

 

Nauczanie sprawia mi dużo satysfakcji. Prowadząc lekcję zawsze szukam perełek i talentów. I to jest główny powód, dla którego tutaj pracuję. Bardzo ważne jest zauważyć predyspozycje młodego człowieka i odpowiednio go poprowadzić.

 

Dziękuję za rozmowę!

 

Rozmawiała Monika Krzepina 

 

> Zobacz obrazy Klaudii Pawelec-Gliklich

 

Klaudia Pawelec-Gliklich - mieszka i tworzy w Żorach gdzie również uczy plastyki w Zespole Szkół Nr 8. W 2007 roku ukończyła studia na Uniwersytecie Śląskim w Cieszynie, na kierunku Edukacja artystyczna w zakresie sztuk plastycznych – specjalizacja malarstwo-pracownia prof. Tadeusza Rusa.

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu tuZory.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.