zamknij

Wywiady

Można być grzecznym, ale można też umieć walczyć

- Obserwuję, kto stosuje się do panujących na treningach zasad. Zależy mi na tym, by trenujący mieli charakter. By nie chcieli się bić, ale by umieli obronić siebie lub kogoś innego, by byli odważni

- mówi Dariusz Orłowski, pomysłodawca i trener grupy SOZO prowadzącej treningi MMA.


Co kryje się pod nazwą SOZO?


- Słowo pochodzi z języka greckiego i oznacza dokładnie: „chronić, służyć, pomagać”.

Poprzez treningi MMA starasz się pomagać innym?

- Jeśli podejście do sportu jest mądre, można naprawdę wiele zrobić. Na spotkania przychodzą m.in. osoby, które mają za sobą ciężką przeszłość, najczęściej są to uzależnienia od narkotyków. Kiedy czują, że uporali się z tym problemem, mówią innym, jaka to beznadziejna sprawa.

I tak od wielu lat…

- Kiedy sam stawiałem pierwsze kroki w MMA, brałem znajomych do wspólnych ćwiczeń. Powoli widziałem, jaką szlachetność wyrabia to w człowieku i to mnie urzekło.

Jak to wygląda obecnie – sam prowadzisz treningi?

- Tak. Czasami zapraszam innych instruktorów, ale chcę, by wszystko odbywało się w jednym duchu, dlatego robię to sam. Treningi odbywają się za darmo, a kto może to dorzuca się na sprzęt.

Jak często się spotykacie?

- Trzy razy w tygodniu. Jeśli widzę, że ktoś jest ambitny, to poświęcam mu więcej swojej uwagi i czasu na prywatnych treningach. Swoje zajęcia prowadzimy na terenie całego miasta – przede wszystkim w szkołach.

Trzymasz ich w ryzach…

- Grupa momentami jest liczna – głównie mamy dorosłych uczestników, choć zdarzają się i tacy, którzy mają po 13-14 lat. Obserwuję, kto stosuje się do panujących na treningach zasad. Zależy mi na tym, by trenujący mieli charakter. By nie chcieli się bić, ale by umieli obronić siebie lub kogoś innego, by byli odważni. Choć na zawody też jeździmy.

Jakie zasady zatem u Was panują?

- Najprostsza: kontakt telefoniczny. Kiedy kogoś nie ma lub nie czuje się dobrze, nie ma ochoty trenować, wystarczy by zadzwonił i mnie powiadomił wcześniej. Inaczej czeka na niego pokuta w formie np. 200 pompek (śmiech). A tak naprawdę, mówię swoim podopiecznym, by na zewnątrz byli tacy grzeczni jak na treningu, by nie pakowali się w kłopoty. Poza tym podstawą jest szacunek dla drugiego człowieka, ćwiczymy też cierpliwość.

Co ciekawe, na zajęcia przychodzą głównie ci, którzy o treningach dowiedzieli się od znajomych…

- Tak bywa najczęściej. Część z nich zachęciły również nasze filmy na serwisie YouTube.pl.

Jak reagują na to, że treningi prowadzi policjant?

- Mnie się nie wstydzą, co uważam za duży sukces. Być może niektórzy dalej są nastawieni źle do policji, bo mają z nią złe wspomnienia, ale mnie szanują.

Nie wstydzisz się również swojej wiary…

- Czuję, że to co robię, robię dla Boga. Zwłaszcza, że trwa to długo i na tym nie zarabiam. Wspominam im czasem o Jezusie, ale nie narzucam się. Zdarzają się jednak osoby, które zdecydują się ze mną pójść np. na pielgrzymkę z Rybnika do Częstochowy i to dla mnie ogromna radość.

Dziękuję za rozmowę!

Rozmawiała Wioleta Kurzydem

Dariusz Orłowski – na co dzień policjant z 14-letnim stażem, wychowawca grupy sportowej SOZO. Tata dwóch córek.

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (1):
  • ~pioter77 2014-07-12
    13:05:27

    3 0

    Nie ma nic złego w aktywnym spędzaniu wolnego czasu. Bynajmniej nie uważam,że treningi MMA to propagowanie przemocy, a wrecz przeciwnie, twierdzę, że taka forma spędzania czasu wolnego może nieść za sobą dużo korzyści, m.in. poprawę motoryki ruchowej, czy pobudzenie organizmu do intensywnej pracy, a poza tym od lat już sie mówi,że ruch to zdrowie. Tak więc życzę p. Dariuszowi i wszystkim Jego uczestnikom treningów wszystkiego najlepszego.

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu tuZory.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.