zamknij

Wywiady

Nie wszystko robi się dla pieniędzy

 

 

- Prowadzenie rodziny zastępczej i opieka nad dziećmi to zadanie bardzo trudne i odpowiedzialne, ale dające poczucie samorealizacji. Rodziny zastępcze w swoich działaniach nie są odosobnione, ponieważ w każdej chwili mogą liczyć na wsparcie ze strony Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Pomimo tego, zdarzają się chwile załamania - kiedy rodzinie zastępczej przychodzi pożegnać się z dzieckiem

 

- mówi Bożena Pastuszka, która wspólnie ze swoim mężem Dariuszem, prowadzi zawodową rodzinę zastępczą.

Red.: Niewiele jest osób gotowych przyjąć na siebie ciężar odpowiedzialności prowadzenia rodziny zastępczej, Państwu udaje się to - z małą przerwą - już 9 lat

 

Bożena Pastuszka : Wszystko zaczęło się od programu dokumentalnego opowiadającego o losach dzieci z domów dziecka, autorstwa Atheny Sawidis i Grzegorza Siedleckiego. To był impuls, który pchnął nas do dalszych działań. Od tego czasu czyniliśmy starania o zdobycie certyfikatu rodziny zastępczej. W Bytomiu przeszliśmy drobiazgowe szkolenie i otrzymaliśmy dokładne informacje dotyczące funkcjonowania rodziny zastępczej. W przededniu Świąt Bożego Narodzenia odebraliśmy telefon. Ten dzień na zawsze pozostanie w mojej pamięci. 23 grudnia przyjęliśmy noworodka - dziewczynkę. Miała duże brązowe oczka i czarne włoski ...

 

Red.: Jakiego typu rodzinę zastępczą Państwo prowadzą?

 

Dariusz Pastuszka: W chwili obecnej pełnimy funkcję rodziny zawodowej, prowadzimy pogotowie rodzinne. Dziecko, które trafia pod naszą opiekę zostaje u nas do czasu rozstrzygnięcia sytuacji prawnej. Opiekujemy się nim po to, żeby nie znalazło się w domu dziecka. Po pewnym czasie dziecko znajduje rodzinę adopcyjną bądź jest przenoszone do rodziny zastępczej. Czasami wraca do swoich biologicznych rodziców.

 

Bożena Pastuszka: Czerpiemy radość z tego co robimy, uśmiech na twarzy dziecka nadaje sens naszym działaniom,  choć nie ukrywam - bywa ciężko. Nie wszystko robi się dla pieniędzy jednak nie da się ukryć, że pieniądze są potrzebne. Dzieci, które do nas trafiają, przychodzą z tym co mają - zazwyczaj z niczym. W tym miejscu chciałabym jednak podkreślić, że otrzymujemy ogromne wsparcie ze strony MOPS-u.

 

Red.: Wychowują też Państwo dwójkę własnych dzieci, w jaki sposób udaje się  „trzymać w ryzach" tak pokaźną rodzinę?

 

Dariusz Pastuszka: Nie dzielimy rodziny na własną i zastępczą, wszystkich traktujemy bez wyjątku, na tych samych prawach.

 

Bożena Pastuszka: Dużo rozmawialiśmy z naszymi dziećmi. Kłopoty były, ale nie na tyle duże żebyśmy nie mogli sobie z nimi poradzić. Trudno to nazwać kłopotami, bo przecież kłótnie brata z siostrą i drobne sprzeczki o „nową zabawkę” zdarzają się w każdej wielodzietnej rodzinie.

 

Red.: Czy w prowadzeniu rodziny zastępczej nie mieli Państwo okresów bezsilności?

 

Bożena Pastuszka: Tak, przed trzema laty mieliśmy przypadek, kiedy te same dzieci wracały do nas kilkukrotnie. Prowadziliśmy wtedy intensywne poszukiwania rodziny zastępczej. Najgorzej było w czasie wizyt środowiskowych, kiedy nowi rodzice odwiedzali dzieci, żeby je poznać. Świadomość tego, że dzieci które spędziły u nas tak dużo czasu niebawem już nie wrócą do nas, a dom ucichnie od ich śmiechu, nie dawała mi spokoju. Kosztowało nas to wiele sił. Dlatego na dwa lata zawiesiliśmy naszą działalność, ale pustka którą straszył dom była nie do zniesienia. Wspólnie z mężem postanowiliśmy więc wznowić działalność pogotowia.

 

Red.: W jaki sposób tłumaczą Państwo dzieciom, że w pogotowiu przebywają „tylko na chwilkę"?

 

Dariusz Pastuszka: To bardzo trudne zadanie, dlatego opieramy się na pomocy psychologa. Aby zachować rodzinne ciepło tłumaczymy dzieciom, że jesteśmy ciocią i wujkiem, że dzieci są u nas „tylko na chwilę”. Jednak czasami jest to niemożliwe, dlatego też zdecydowaliśmy się na wspomnianą wcześniej 2-letnią przerwę. Rozstania z dziećmi to najgorsze chwile w prowadzeniu pogotowia rodzinnego.

 

Red.: Wobec tego skąd Państwo czerpią siły na prowadzenie rodziny zastępczej?

 

Bożena Pastuszka: Wiara w to, że robimy coś pożytecznego i prowadzimy działalność której efekty są przez nas dostrzegalne. Mamy duży dom a w nim wolne pokoje, chcemy się tym wszystkim podzielić z kimś kto potrzebuje pomocy bardziej niż my. Jestem przekonana, że nasze działania są pożyteczne. Trzeba robić to co się kocha, tak długo jak to możliwe. Jesteśmy dumni z tego co robimy i zachęcamy wszystkie rodziny, które czują się na siłach aby zaangażowały się w działania związane z prowadzeniem rodzin zastępczych. Tak jak i my mogą one liczyć na wsparcie ze strony MOPS-u. Wiemy, że to trudne zadanie, ale uśmiech na twarzy dziecka wart jest każdego poświęcenia.

 

Dziękuję za rozmowę

 

Rozmawiał Łukasz Pak

 

 

Bożena PastuszkaDariusz Pastuszka: rodzice 2 dzieci, w latach 2002-2008 prowadzili rodzinę zastępczą. Od roku 2010 prowadzą rodzinę zawodową.

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu tuZory.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.